Czego szukasz

Home Exchange. Pomysł na wakacje za darmo

Czy myślałyście kiedykolwiek o zamianie domów? Tak na wakacje? A może miałyście jakieś wątpliwości? W naszym zespole to po prostu się dzieje! I uznałyśmy, że warto się tym podzielić. Agnieszka i Ewa, opowiadają skąd pomysł i jak to się zaczęło, jak reagują dzieci i jak to jest z zaufaniem… A także jakie są plusy takiego rozwiązania, i czy to dobry pomysł na wakacje? Przeczytajcie i same oceńcie 😉

opieka nad domem znajomych jako pomysł na wakacje
Spis treści: ukryj

Agnieszko, już od kilku lat praktykujesz #homeexchange, czyli udostępniasz swój dom znajomym na czas Waszej nieobecności. Jak to się zaczęło?

Oj, to już trwa jakiś czas 😉 Zaczęło się kilka lat temu – o ile dobrze pamiętam będzie ok. 7!
Nasi znajomi mieszkający w domu niedaleko Krakowa zapytali nas czy nie chcemy zaopiekować się ich domem przez dwa tygodnie. A że ja pracuję z domu (od wielu lat) i wtedy mieszkaliśmy w mieszkaniu w Krakowie na czwartym piętrze – taki pomysł się nam spodobał. To nie był nasz urlop, ale zmiana miejsca zamieszkania – ja pracowałam zdalnie kilka godzin, a mąż „normalnie” jeździł do pracy. Nawet dla niani nie był to problem i do tego domu przyjeżdżała do nas 😉

Dla moich dzieci to był raj. Wtedy miałam dwie córeczki, roczek i 4 latka. Wielki dom, wielki ogród, mnóstwo możliwości, nowe zabawki, mnóstwo zabawek 😉

Muszę się Wam przyznać, że ja nigdy w życiu nie mieszkałam w domu. Wychowywałam się w blokach i nie do końca rozumiałam co to znaczy dom z ogródkiem, choćby małym. Pamiętam, że to było dla mnie olśnienie, duża przyjemność, takie odkrycie. Mąż się śmiał, że to miłe tak wracać do żony i dzieci jak stoją przed domem i czekają na niego 😉

Później powtórzyliśmy jeszcze kilka razy taką akcję. A wtedy w naszym mieszkaniu w Krakowie… mieszkali znajomi z północy Polski, którzy mieli ogromną ochotę odwiedzić Kraków! Bo wiecie, my mamy kota i trzeba się nim opiekować 😉 Byli przeszczęśliwi oczywiście.

Myślę, że to poznanie domu sprawiło, że kiedy w drodze było nasze trzecie dziecko pomyśleliśmy o swoim domu 😉 Przeprowadziliśmy się i to teraz my potrzebowaliśmy kogoś do opieki.

Wtedy też pierwszy raz nie opiekowaliśmy się domem znajomych i wiecie, że wtedy ich zalało? Coś pękło w piwnicy, no i woda leciała… Nikogo nie było ;-( Zapamiętałam sobie, że lepiej nie zostawiać domu bez opieki!

Ale to nie tylko opieka nad domem, prawda?

Rzeczywiście. My po prostu szukamy kociej niańki. 😉 Ale tak serio, to nasz kot jest bardzo towarzyski, nie lubi być sam, nie lubi też zmieniać miejsca zamieszkania (jak to kot), więc w zamian za opiekę nad kotem, oddajemy dom do mieszkania. I wszyscy są zadowoleni – mam nadzieję… ale to już lepiej zapytać Ewę! Czasem się zdarza, że muszę ustalać turnusy. 😉 Bo tyle osób chciałoby pomieszkać!

Przeczytaj także: Jak zadbać o bezpieczeństwo dziecka nad wodą? 5 ważnych zasad!

A czy każdy może zamieszkać u Was?

Do tej pory jeśli opiekowaliśmy się domem, czy udostępniliśmy swój dom czy mieszkanie, to byli znajomi czy też rodzina znajomych. Choćby daleka. Pewnie gdybyśmy robili taki „home exchange” to musiałbym się do tego przygotować mentalnie i fizycznie. Ale sam pomysł mi się podoba.

Wiele w życiu podróżowałam, mieszkałam u różnych osób, które dzieliły się swoim domem i trochę tak mi zostało. 😉

Czy nie masz obaw związanych z tym, że ktoś inny korzysta z Twojej przestrzeni. Tak naprawdę Twojej i Twojej rodziny?

Zupełnie. Tak serio zupełnie. Mam zaufanie do osób, które zapraszamy i które się na to godzą. Jasne, że jak ktoś poszuka to znajdzie trochę brudu, ale nie mam z tym problemu i co ważne mój mąż i dzieci też nie. Dzieci lubią takie akcje, wiedzą, że to fajne – choć czasem się złoszczą jak kolekcje Playmobil nie są w tych samych miejscach – no, ale bez przesady nic się im od tego nie dzieje. 😉

U nas generalnie dużo się dzieje. W sensie sporo dzieci i dorosłych nas odwiedza, ktoś wychodzi, ktoś przychodzi, często jest nas więcej osób przy stole. To bardzo miłe.

Przeczytaj także: 10 rzeczy, które warto zrobić z dziećmi w wakacje

pomysł na wakacje

Właśnie, a dzieci? Jak one reagują na takie rozwiązania? Czy je przygotowujesz do tego, że ktoś będzie mieszkał u Was pod Waszą nieobecność, czy dla nich jest to już dość naturalne?

Nie lubią tylko tego, że przed naszym wyjazdem, np. na wakacje muszą ciut lepiej posprzątać swoje pokoje. 😉 Ale to jedyny „problem”. Rozmawiamy o tym, one wiedzą, że my nie mamy z tym problemu, że przecież jest kot – którego uwielbiają i musi mieć opiekę. Poza tym fajny mamy dom, po co ma stać pusty? Niech ktoś też sobie biega po trawie (i ją podlewa ;-)), czy odpoczywa – tak inaczej.

Myślę, że dwójka starszych dzieci pamięta jeszcze czasy jak nam było dobrze opiekując się domem przyjaciół…

Czy wcześniej spotykacie się i omawiacie szczegóły lub załatwiacie jakieś formalne kwestie? Czy idziecie na żywioł?

Mamy plik w Google Docs z taką „instrukcją obsługi” domu i kota. Zawsze go drukujemy i udostępniamy. Bywa, że ktoś wpada, aby poznać tajniki co i gdzie, jak z piecem, jak z wodą, no i śmieciami (to nie takie oczywiste dla mieszczuchów, że segregowane śmieci trzeba myć, aby dało się oddychać w garażu ;-), bo śmieci wywożone są raz na miesiąc…

Odbierają klucze i tyle! Jak coś trzeba to przecież jesteśmy pod telefonem.

Zawsze sprzątamy dom – no może nie na tip top – ale tak, aby komuś, kto będzie mieszkał było przyjemnie. No i zawsze jak wracamy jest jeszcze czyściej… Mąż czasem się śmieje, że to całkiem sprytne z naszej strony…

Przeczytaj także: Bon turystyczny na wakacje 2020 – kto może go otrzymać?

Co w razie „awarii” – zgubione klucze, zepsuta lodówka?

Pomagamy. Na szczęście raz się zdarzyło, Ewie akurat, że zaczął wyć alarm – jakiś durny, bo nawet nie wiedzieliśmy, że tak może wyć – pomagaliśmy telefonicznie go rozbroić. A sprzęty to się psują, po prostu. Kiedy my opiekowaliśmy się domem znajomych, to zepsuł się piec i nie było ciepłej wody – po konsultacji z właścicielami załatwiłam naprawę, a oni mi oddali pieniądze – pewnie u nas też tak to by wyglądało.

Czy przed takim udostępnieniem domu zdarza Ci się jednak „schować” cenne drobiazgi w bezpieczne miejsce? Czy opierasz się na 100% zaufaniu?

Tak, chowam przede wszystkim komputer mamopracuj ;-), ale tylko aby nie przeszkadzał. Poza tym nie mamy drogocennej biżuterii, nie trzymamy w domu pieniędzy – chyba, że te od monopoly. 😉 Chyba nie mamy też jakiś bardzo kompromitujących przedmiotów. 😉

A wiesz, że nawet o tym nie pomyślałam? Zaufanie – 100%.

A zdarzyła się jakaś ciekawa przygoda związana z udostępnieniem domu? 😉

Hmmm. Chyba nic – jeszcze. 😉

No może tyle, że nasi sąsiedzi najpierw byli zdziwieni naszym pomysłem. Potem zaczęli nam znosić swoje kwiaty 😉 do podlewania, a teraz to już się dzieci zaprzyjaźniły np. z chłopcami Ewy i pytają się kiedy znów będą u nas. 😉

Jakbyś miała podsumować, czy możesz wymienić 3 najważniejsze zalety „dzielenia się domem”?

Kot ma towarzystwo, to po pierwsze. Ale gdyby kota nie było, także dzielilibyśmy się domem. 😉

Po drugie uczymy nasze dzieci dzielenia się tym, co mamy tak ogólnie, z taką myślą, że różnymi rzeczami można się dzielić, także swoją przestrzenią. Uczymy ich też otwartości na innych i zaufania.

No i to wielka radość wiedzieć, że ktoś ma frajdę z tego, że chwilę pomieszka sobie jakoś inaczej, a my jesteśmy spokojni, że dom i kot mają opiekę. Same plusy!

Ewa Moskalik

Ewo, a jak zaczęła się Twoja przygoda z korzystaniem z „dzielenia się domem”?

Pierwszy raz opiekowałam się domem Agnieszki. Wcześniej zdarzały się takie pomysły, ale nie doszło do ich realizacji. Tzn. my mieliśmy w planach udostępnić nasze małe, ale jednak położone w centrum Krakowa – co zawsze jest kuszące – mieszkanie, ale ostatecznie, poza moimi rodzicami, jakoś jeszcze nikt z tej opcji nie skorzystał.

Natomiast, co do naszej opieki nad domem Agnieszki, to zaczęło się tak, że pewnego dnia Agnieszka nam to zaproponowała. Dla mnie to było bardzo miłe, bo świadczyło o zaufaniu. Ponadto ucieszyłam się z perspektywy mieszkania w domu, bo wychowywałam się w bloku, a dom kojarzy mi się z czymś bardzo rodzinnym.

Przeczytaj także: Gdzie spędzić niezapomniane wakacje w Polsce?

Czy można to porównać do wyjazdu na wczasy? Czy jednak odczucia są zupełnie inne?

Dla mnie to trochę jak wczasy. Co prawda prawie za każdym razem gdy opiekuję się domem Agnieszki to pracuję zdalnie, ale i miejsce, w którym położony jest dom – nie jest to centrum miasta – i sam dom, sprawiają, że czuję się jak na wakacjach. Takie poczucie daje choćby taras, którego na co dzień nie mam w domu. 🙂

Wszystko jest inaczej. Już znam dom Agnieszki, ale nadal to zmiana. Bardzo miła zmiana! Poza tym o fakcie, że to trochę jak wyjazd na wakacje świadczy ilość toreb, które wnoszę do domu Agnieszki. Nie dość, że jest to nasza garderoba i jakieś inne szpargały, to jeszcze zabieram, to co aktualnie mam w lodówce, żeby się nie zepsuło. A pomimo tego, że bez korków od siebie do Agnieszki mogę dojechać nawet w 15 min., to nie jeżdżę do swojego domu. Przenoszę się z całym inwentarzem i stacjonuję na miejscu ustalony okres czasu. 🙂

Przeczytaj także: Wakacje 2020. Jak mogą wyglądać i jak je zaplanować?

No właśnie, to przygoda czy bardziej obowiązek?

Jak najbardziej przygoda. 🙂 Choć, żeby nie wybrzmiało tutaj, że traktuję powierzony mi dom lekkomyślnie, to przytoczę historię z naszego pierwszego pobytu w domu Agnieszki.

Kot poznawał naszą całą rodzinę po raz pierwszy, więc może nie był nieufny, ale z rezerwą. Dał się pogłaskać, byle nie za długo i na jego warunkach. Kot to kot, nic dodać, nic ująć. Natomiast ja podczas tego głaskania wyczułam jakąś kulkę na nodze kota, a że wydawało mi się też, że lekko utykał na nóżkę, to po kilku minutach bicia się z myślami, czy przeszkadzać Agnieszce w wakacjach, zadzwoniłam jednak co robić. Nasza rozmowa otarła się już o prawdopodobną wizytę u weterynarza, ale koniec końców, jak kot nas bardziej zaakceptował, kulkę dało się … rozczesać. Na szczęście nie był to kleszcz, który w mojej wyobraźni urósł do niebotycznych rozmiarów.

A wspomniany przez Agnieszkę alarm rzeczywiście się uruchomił i nie da się tutaj oszacować, kto był bardziej przejęty – my czy Agnieszka. 🙂 Oczywiście wszystko dobrze się skończyło. Zatem podsumowując – zdecydowanie to przygoda.

Czy razem z Agnieszką i jej Rodziną przygotowujecie się do mieszkania w ich domu?

Przed naszym pierwszym pobytem byłam u Agnieszki z dziećmi przy okazji naszego mamopracowego coworkingowania i wtedy Agnieszka opowiedziała mi o domu, pokazała najważniejsze rzeczy. Gdy przyjeżdżamy z naszymi bambetlami do domu Agnieszki, zastajemy wydrukowane dokumenty z google docs, w których jest naprawdę wszystko opisane ze szczegółami. Kiedyś się nawet zastanawiałam, czy potrafiłabym tak opisać komuś funkcjonowanie swojego mieszkania. 🙂

Dodatkowo, zawsze są naniesione ręcznie przez właścicieli zmiany, narzucone przez sezon – mieliśmy już przyjemność witać w domu Agnieszki nowy rok i spędzać ferie zimowe – lub choćby przez kota, który ostatnio trochę „poszerzył” swoją dietę. W tym przypadku korekta została wprowadzona przez dzieci, bo wiadomo czyj jest kot. 🙂

Przeczytaj także: Magiczne wakacje w Polsce szlakiem Parków Narodowych

Jakie widzisz zagrożenia, a jakie korzyści związane z mieszkaniem „u kogoś” przez jakiś czas?

Oj, ja widzę same korzyści. Mieszkanie w domu Agnieszki tylko utwierdziło mnie w tym, że to fajnie jest pożyczać dom/mieszkanie. Jak wspomniałam wcześniej, sama miałam taki pomysł ze swoim mieszkaniem i teraz tylko upewniłam się, że to bardzo dobra idea.

Mieszkając u Agnieszki, staram się dbać o nie bardziej niż o swoje. To trochę tak jak z dziećmi, jak dostaje się pod opiekę cudze dziecko, to staramy się i trzęsiemy bardziej niż nad swoim. Nie wspomnę o kocie, który chodzi własnymi ścieżkami. Zawsze dbałam o to, żeby noc spędzał w domu, a pierwsze pytanie, które padało zaraz po przebudzeniu, to czy kot już jadł. 🙂 Myślę, że ktoś mieszkając w moim mieszkaniu tak samo przejmowałby się tym, w jakim stanie je pozostawi po sobie.

Dodatkowo moje dzieci uczą się odpowiedzialności za czyjeś rzeczy. Wiedzą, że mają odkładać wszystko na miejsce i starają się bardziej niż w swoim domu. 🙂

Nie wspominając o radości z korzystania z innych zabawek, takich, których na co dzień po prostu nie mają.

opieka nad domem

Przeczytaj także: 101 pomysłów na wakacje dla każdego

Jak na tę zmianę reagują Twoi synowie? Czy łatwo im się dostosować?

Wygląda to tak, że co jakiś czas – zwłaszcza młodszy syn – dopytuje kiedy będziemy opiekować się kotem. Starszy poznał już topografię okolicy i sam podróżuje komunikacją miejską do centrum miasta, więc zaaklimatyzował się w pełni. Oni po prostu lubią tam być. A za kotem wprost przepadają. Cieszą się na każdą oznakę sympatii z jego strony.

Mają też zdecydowanie więcej przestrzeni, bo nasze mieszkanie jest bardzo małe, ale i tak najczęściej siedzą z nami na dole, na tzw. „kupie”. Chyba tak po prostu lubią. Taras i ogród dają im przestrzeń do wybiegania się, czasem grają w piłkę, a czasem robią sobie prysznic zraszaczem. Tego nie da się zrobić mieszkając w mieszkaniu w bloku.

Odpowiadając wprost na pytanie, nie dostosowują się, bo czy do lepszego trzeba się dostosowywać? Trzeba brać i cieszyć się póki jest. 🙂

Mieszkałaś u Agnieszki, a czy udostępniłabyś swoje mieszkanie?

Odpowiedziałam już na to trochę wcześniej, ale powtórzę – zdecydowanie tak. I myślę, że sprawiłoby mi to wiele radości. Świadomość, że ktoś może skorzystać z mojego mieszkania i pospacerować po rynku Krakowa sprawiłaby mi przyjemność. To trochę jak dobry uczynek 🙂 nie wspominając już o tym, że wiem, że mieszkanie byłoby w dobrych rękach.

To pytanie mi teraz przypomniało, że miałam już okazję w ten sposób skorzystać wcześniej z czyjejś gościny. Partner mojej kuzynki, dla mnie zupełnie obca osoba, przekazał kiedyś klucze do swojego mieszkania w Gdańsku moim rodzicom i powiedział, że możemy tam być ile chcemy. Spędziliśmy wtedy miesiąc wakacji wspólnie z moimi rodzicami, czyli w 6 osób i wspominam to jako wspaniały okres. Uwielbiam Gdańsk i cieszę się, że mogłam tam mieszkać miesiąc czasu.

Dziękujemy za rozmowę.

Przeczytaj także: Wakacje w dobie COVID-19, czyli czego możemy się spodziewać w czasie urlopu za granicą

Rozmawiały: Agnieszka Kumorek i Anna Łabno-Kucharska

Zdjęcia: własność Ewa Moskalik-Pieper i Agnieszka Czmyr-Kaczanowska

Spodobał Ci się artykuł? Podziel się z innymi:
Jestem mamą mądrej indywidualistki. Posiadam doświadczenie w koordynacji projektów, prowadzeniu szkoleń oraz doradztwa. Uwielbiam spędzać czas z rodziną, podróżować, czytać książki i celebrować picie kawy. W "wolnym" czasie wspieram osoby chore onkologicznie.
Chcę otrzymywać inspiracje, pomysły i sugestie jak pracować i nie zwariować.
Newsletter wysyłamy raz na 2 tygodnie