ZAINSPIRUJ SIĘ
Śniadaniówka pod lupą: Co pakować dziecku do szkoły?
- Redakcja portalu Mamo Pracuj
- 7 października 2024
- 8 MIN. CZYTANIA
Śniadaniówka do szkoły
Śniadaniówki… dla jednych codzienna walka, dla innych twórcza przygoda. Każdego ranka stajemy przed tym samym wyzwaniem: co i jak spakować dziecku do szkoł, aby było zarówno zdrowo, jak i smacznie? Czy to możliwe, żeby śniadaniówka przestała być polem bitwy o każdą łyżkę? Wierzymy, że tak! Podzielmy się naszymi pomysłami i razem odkryjmy, jak zamienić przygotowywanie śniadaniówek w przyjemność.
Śniadaniówki naszych dzieci są bardzo elastyczne
Krysia: śniadaniówki naszych dzieci są bardzo elastyczne. Zawartość zależy od wieku, rodzaju szkoły. Jest jednak coś stałego i niezmiennego – nie dajemy słodyczy: ciastek, bułek ze słodkim nadzieniem, cukierków, batoników, soków, napojów gazowanych. W dzisiejszych czasach dzieci mają dostęp do słodyczy wszędzie, a my staramy się ograniczyć tę falę, jak tylko możemy.
Zawsze staramy się dawać coś zdrowego: liście sałaty w kanapce, ogórka lub marchewkę, jabłka. Kiedy dzieci były małe, zabierały ze sobą cały lunch: owsiankę, sałatkę i łyżkę 🙂 W stołówce dużej szkoły nie mieli czasu na zabranie zarówno pierwszego, jak i drugiego – więc to ratowało dzień.
Każda śniadaniówka jest lepsza niż jej brak
Anonim 🙂 : każda śniadaniówka jest lepsza niż jej brak. Nawet bułka z serem jest lepsza od drożdżówki, którą dziecko kupi w szkolnym sklepiku. W silikonowych foremkach, takich na muffinki wkładam do śniadaniówek drobne owoce, małe krakersy, coś, co mogłoby się rozsypać i pomieszać. Nikt nie lubi jeść winogron w okruchach z krakersów 🙂 Zakupy spożywcze robimy raz w tygodniu, w weekend, więc najłatwiej jest zrobić kanapki w poniedziałek, a w piątek to już większa sztuka i wyciąganie z czeluści lodówki lub szafek, tego, co jeszcze zostało i co dzieci zjedzą ze smakiem.
Kanapki z masłem orzechowym i dżemem (równocześnie) podpatrzone w jakimś amerykańskim filmie są o dziwo smaczne i całkiem pożywne. I dostępne nawet w piątki 🙂
Pasta jajeczna (jak ktoś lubi) jest super do kanapek. Z oliwkami lub kawałkiem ogórka jeszcze lepsza.
Generalnie testem jest to, czy dana rzecz dobrze znosi trzęsienie w plecaku, spadanie w śniadaniówce na podłogę. Czy „się ciapcia czy się nie ciapcia”. Czy kanapka się rozwala i wszystko z niej wypada, czy się trzyma 🙂 Zawsze sprawdzi się kawałek jabłka pokrojony w ćwiartki (nie ciapcia się), twarda gruszka, ale pół banana już nie (ciapcia się). Do kanapek dodaję: pestki dyni, płatki migdałowe, zmielone orzechy, żeby przełamać smak “zwykłej buły z serem”.
Nie dodaję suszonych pomidorów w oliwie (bo się ciapciają), ale odsączone oliwki w tym muffinkowym koszyczku już tak. Dorzucam też często listek ręcznika papierowego, żeby dziecko mogło wytrzeć ręce, buzię po jedzeniu.
15 pomysłów na śniadania do szkoły, które zachwycą dzieci
Śniadaniówki moich dzieci to trzy (a czasem cztery) różne historie
Agnieszka: Śniadaniówki moich dzieci to trzy (a czasem cztery) różne historie. Poza klasykiem klasyków, czyli kanapkami, w śniadaniówkach znajdują się paluszki serowe, ulubione kabanosy – a tu wiadomo, że każdy lubi inne i warzywa – pomidorki koktajlowe, ogórki krojone w słupki albo papryka i owoce – jabłka, winogrona, mandarynki, a jak jest sezon to truskawki 🙂 Czasem robimy do śniadaniówek gofry lub pankejki, żeby je urozmaicić. Na te dni, gdy lekcji jest naprawdę dużo mamy termosy, wtedy zabierają ze sobą ciepły posiłek: zupę lub potrawkę.
Zawsze staram się też mieć w szufladzie ładne serwetki papierowe – łatwiej z nimi rozłożyć się z jedzonkiem na ławce, a jak są sezonowe (aktualnie w halloweenowe wzorki) to na pewno śniadanie staje się przyjemniejsze.
Przyznaję, że codzienne robienie śniadaniówek potrafi zmęczyć, niby to prosta rutynowa czynność, ale i takie w końcu stają się tym kolejnym kamyczkiem niekończących się zadań, do tego trzeba kombinować, by nie było nudno, prawda? Dlatego bardzo się cieszę, że to zadanie przejęły u nas najstarsze dzieci i same pakują jedzonko dla siebie i młodszego rodzeństwa. I nawet jak czasem zastrajkują albo braknie im na to czasu, to gdy wypada na mnie, to aż miło pokombinować z tym szkolnym prowiantem 😉
Drugie śniadanie to matczyne – i ojcowskie – wyzwanie
Ewa: drugie śniadanie to matczyne (u nas i ojcowskie) wyzwanie. Zewsząd grzmią, żeby zdrowo się odżywiać, dbać o regularność posiłków. I dbam, dbamy, ale jak się jednego dnia nie uda, nie ułoży, to głowy nikomu nie urywamy, bo myślę sobie, że zdrowiej zjeść coś niezdrowego na spokojnie niż w stresie, bo wtedy dodatkowo kortyzol nam szaleje 🙂
Śniadaniówki moich dzieci to najczęściej kanapki ze wszystkim, co się da tam wcisnąć do środka lub z podgryzkami obok. Do środka wejdzie sałata, warzywa, ser żółty, pasta jajeczna, serek, kiszonki. Do tego lecą owoce. A obok zawsze można dać podgryzki: paprykę w paski, marchewkę w paski lub krążki, małe pomidroki, paski ogórka, świeżego i kiszonego. W sezonie wrzucamy winogrona, śliwki, jabłka (to zawsze), gruszki (dopóki dają radę jako całość, a nie brudząca wszystko mazia). Świetnie sprawdzają się suszone owoce, orzechy, pankejki, czy naleśniki… Ale co bym nie wymyśliła i tak najlepsza, szczególnie dla młodszego, jest sucha buła. Ja zamykam oczy, a on ją pochłania, z tą całą zawartością cukru w mące, z której jest zrobiona. Nie mogę na to patrzeć, ale marudzę i marudzę i męczę o tym cukrze i … ostatnio wybrał bułkę z ciemnego pieczywa, czyli powtarzanie 1000 razy działa i działa też przykład – sama lubię i wybieram żytnie pieczywo.
Kiedyś robiłam próby z innymi śniadaniami do szkoły. Jakieś sałatki, a to warzywne, a to owocowe, tosty (niestety zimne to nie to samo), jogurt z domową granolą. Jakoś się nie przyjęło ani u mnie ( 🙂 więcej do przygotowania) ani u nich. Bo jak w czasie biegania, gadania i wygłupiania się zjeść coś takiego?
Myślę, że dawanie do szkoły dziecku śniadaniówki z domową zawartością buduje w nim pozytywny, zdrowy nawyk. Uważam, że jest to też bardzo ważna forma dbania o siebie. Może w przyszłości będą podobnie postępować i zamiast po „hot doga z żabki” (jak to brzmi? 🙂 ) sięgną po swoją śniadaniówkę.
Grunt, żeby nie było nudy
Paulina: od początku września, 5 dni w tygodniu, poranek za porankiem pakujemy trzy śniadaniówki dla naszej ekipy (a czasem dodatkowo nawet trzy termosy z obiadem, kiedy dzieciom nie pasuje stołówkowy posiłek – na szczęście można go odwołać). Zależy mi na tym, aby dzieciaki nie jadły niezdrowego jedzenia, staramy się, żeby ich posiłki były świeże i pożywne i żeby je jedli, a nie przynosili mi z powrotem do domu 🙂
Nasze osobne śniadaniówki są naprawdę spore i mają kilka przegródek, to wspaniale pomaga (również mnie) dbać o różnorodność. Wrzucamy tam warzywa (marchewka i ogórek pokrojony w słupki, ogórki kiszone w plastrach), owoce (gruszki, banan, jabłko – mam taką super szybką krajalnice z Ikei, która kroi w łódki raz raz) i zawsze bakalie (orzechy włoskie, pestki dyni, żurawina, morele suszone, owoce liofilizowane). Do warzyw czasami dorzucam pesto z suszonych pomidorów, czy kawałek kiełbaski lub kabanosa. Ostatnio wzbogacam śniadaniówki domowym popcornem – przygotowuję go raz w tygodniu na łyżce oleju i szczelnie zamykam w słoiku, dzięki czemu jest chrupki przez kilka dni. Dosypuję go do przegródek w śniadaniówkach, wygląda to atrakcyjnie i sprawia dzieciom radość 🙂
10 pomysłów na smaczne i szybkie śniadania na ciepło
Oprócz tego stawiamy na kanapki, które tostujemy – dzięki temu nie rozpadają się w śniadaniówkach. Dodaję też zamykane jogurciki (obecnie głównie takie typu actimel). A teraz planuję kupić małe buteleczki, takie po 200 ml, żeby przygotowywać dzieciom koktajle rano. Liczę, że dzięki temu rozwiązaniu, coś zdrowego powstanie też dla nas, rodziców! 🙂
No właśnie, zauważyłaś pewnie, że pisze tutaj cały czas w liczbie mnogiej. Pakowanie śniadaniówek to jest wspólne zadanie, którym zajmują się teraz tata i mama, a w przyszłości chciałabym, żeby robiły to też same dzieciaki.
To co pozwala mi nie zwariować z tymi śniadaniówkamu (a czasem nawet sprawia radość 🙂 ) to podział zadań (naprawdę najczęściej pakuje to mój partner), ale też po prostu zabawa, szukanie nowych sprytnych pomysłów (jak z tym popcornem), czasami kupienie jakiegoś fajnego nowego bidonu, pojemniczka na żywność. Grunt, żeby nie było nudy i żeby kształtowały się dobre, zdrowe nawyki, które dzieci będą potrafiły utrzymać później – czyli nie jest wykwintnie, ale jest prosto i zdrowo 🙂