Czego szukasz

Całe życie na dedlajnie, czyli pracujący rodzic w akcji

Nie potrafiłam odpuścić bycia zaangażowaną i kochającą mamą na rzecz rozwoju osobistego. Nie wyobrażałam sobie także, że poświęcam się mojej rodzinie, zapominając o własnych pragnieniach i ambicjach. Czyli krótko o tym, ile kosztuje łączenie rodzicielstwa z rozwojem zawodowym?

mama pracująca w biurze

Macierzyństwo przewróciło całe moje życie do góry nogami pod względem organizacyjnym, ale przede wszystkim emocjonalnym. Własne potrzeby i ambicje zeszły na dalszy plan, ustępując miejsca maleństwu, które w każdej minucie swojego istnienia było kompletnie uzależnione ode mnie.

Wraz z ogromną miłością, pojawiły się kolejne uczucia, których wcześniej nie przewidziałam. Po pierwsze, w moim sercu zagościł strach, który choć oczywiście zmienny w swej intensywności, towarzyszy mi od ponad 7 lat. Dodatkowo po jakimś czasie dostrzegłam, że moje życie nabrało niesamowitego rozpędu, czas zaczął gnać jak szalony.

Kim właściwie chcę być?

O ile zdiagnozowałam te dwa fakty całkiem szybko, to tak naprawdę odczułam je dopiero po powrocie do pracy. To był absolutnie przełomowy moment i nie tylko ze względów logistycznych.

Przed ciążą miałam całkiem zgrabnie ułożony plan na swoją „karierę”. Jestem pracowitą, ambitną osobą, dla której rozwój i życie zawodowe są naprawdę ważne. Wracając do pracy, czułam, że muszę zdefiniować siebie na nowo i odpowiedzieć na jedno szalenie ważne pytanie: kim właściwie chcę być?

Żadne skrajne wybory nie wchodziły w grę. Nie potrafiłam odpuścić bycia zaangażowaną i kochającą mamą na rzecz rozwoju osobistego. Nie wyobrażałam sobie także, że poświęcam się mojej rodzinie, zapominając o własnych pragnieniach i ambicjach. Wybrałam całkiem wyboistą drogę, w której ramię w ramię towarzyszy mi mój mąż. Aktualnie jest nas czworo.

Obydwoje intensywnie pracujemy, rozwijamy się. Zdarzają się nawet mniejsze lub większe sukcesy. Nie mamy tuż pod bokiem wsparcia do zadań specjalnych w postaci babci, dziadka czy cioci. Dzieciaki od zawsze chodziły do żłobka czy przedszkola, teraz zapoznajemy się z etapem szkolnym. Czuję, że jako pracujący rodzice w organizacji pracy i życia zbliżamy się do poziomu master. Wspomniany chwile wcześniej strach i pęd towarzyszą nam każdego dnia, pogodziłam się, że już nie znikną z mojego życia.

Kto tym razem weźmie opiekę?

Rodzice nieustannie boją się o własne dzieci, to takie oczywiste! Ale wewnętrzny strach pracującej matki zrozumie chyba tylko druga mama. Bo tu nie chodzi już jedynie o to, że chcemy, aby nasze dzieci były zdrowe i czuły się dobrze. Martwimy się także o to, jaki wpływ choroba dziecka będzie miała na nasze zobowiązania w pracy.

Zobacz jeszcze, dlaczego macierzyństwo wymyka się wszystkim stereotypom!

Każdy większy katar, szkliste oczy czy głośniejszy kaszel wywołuje dyskusję, kto tym razem weźmie opiekę albo rozbudza nadzieję, że może chociaż jeszcze dzień czy dwa uda się wysłać dziecko do przedszkola – oby tylko mieć już z głowy tą planowaną od tygodni prezentację czy spotkanie. Ileż to razy w najmniej oczekiwanym momencie pojawiała się gorączka, ospa czy grypa żołądkowa, które wywracały cały plan i zapełniony kalendarz do góry nogami.

Czy zdążę?

Życie pracujących rodziców to ruletka i gonitwa. Byle tylko dzieciaki chciały o 6 rano współpracować, byle nie wybuchł bunt o źle dobrane rajstopy, byle zdążyć do pracy, byle akurat dzisiaj nie zadzwonił nikt z przedszkola, byle wyjść o czasie i nie utknąć w korku. I tak każdego dnia! Czasem mam wrażenie, że nawet jak zasypiam, to się spieszę.

Czy jestem gotowa na nieprzewidziane?

Odkąd zostałam mamą, w każdej pracy daję z siebie już nie 100, ale 120 %. Dlaczego? Aby nie mieć zaległości, aby być zawsze gotowym na nieprzewidziane, aby każdy patrzył na mnie tylko przez pryzmat tego, jak pracuję i co sobą reprezentuję, aby nikt nie rozliczał mnie z tego, że nie mogę zostać na przedłużającym się i zupełnie nieowocnym spotkaniu, bo dwójka dzieci czeka w szkole i przedszkolu, aż po 9 godzinach je odbiorę.

Co ciekawe, pomimo zaskakujących, rodzinnych trudności, które pojawiają się w życiu wszystkich rodziców, tak efektywnym pracownikiem nie byłam nigdy wcześniej. Wiem, że nie mam czasu pracować po godzinach, mam tylko 8 godzin na wykonanie swojej pracy najlepiej i najszybciej, jak potrafię. Później zaczyna się drugi etat – mama, który też chcę zrealizować w 120%.

Dlaczego pracuję?

I tak przez 8 godzin dziennie pracuję, bo chcę, bo lubię, bo daje mi to satysfakcję, bo dzięki temu przez kolejnych 8 mogę być zadowoloną z siebie mamą, żoną i gospodynią domową. Kosztuje to bardzo wiele energii, wymaga życia na pełnych obrotach przez 2/3 doby, ale daje mnóstwo satysfakcji! Nie zawsze jest lekko, nie zawsze jest wspaniale i przyjemnie, jednak wiem, że to mój, a właściwe nasz wspólny sposób na życie i bycie zadowolonym rodzicem, który nie oczekuje niczego w zamian od dzieci, bo nie ma poczucia poświęcania się dla nich.

Zdjęcie: 123 rf

Spodobał Ci się artykuł? Podziel się z innymi:
Z wykształcenia jestem filologiem języka polskiego. Zawodowo od 8 lat zajmuję się komunikacją, marketingiem i employer brandingiem. Uwielbiam pisać, tworzyć i organizować i nieustannie poszukuję nowych wyzwań. Prywatnie jestem żoną oraz mamą Zosi i Kazika, którzy sprawili, że zupełnie inaczej patrzę na siebie i otaczający mnie świat.

Polecane artykuły

oferty
pracy
Sprawdź pełną listę
baza
pracodawców
Pracodawca przyjazny rodzicom
Reklama
Chcę otrzymywać inspiracje, pomysły i sugestie jak pracować i nie zwariować.
Newsletter wysyłamy raz na 2 tygodnie