ZAINSPIRUJ SIĘ
Stres przed powrotem do pracy. Jak sobie z nim radzić?
- Iza Kłodzińska
- 28 października 2024
- 8 MIN. CZYTANIA
Stres przed powrotem do pracy. Z czego wynika?
W literaturze dziecięcej od dobrych kilku lat pojawia się coraz więcej tytułów dotyczących tego, jak sobie radzić z trudnymi emocjami. Czytamy naszym dzieciom wiele pięknych i mądrych słów. Podpowiadamy im, co robić, gdy ogarnia je smutek, złość czy strach. Zastanawiam się, czy same jesteśmy gotowe na to, żeby zastosować się do tych wskazówek. W jednej z takich książek ujęła mnie oszczędność dobrych rad i łatwych rozwiązań („Kiedy nadchodzi smutek” Eva Eland). To, do czego zachęca autorka, to wyobrażenie sobie, że siadam na kanapie, naprzeciwko mnie siada emocja, która teraz jest obecna, a ja pytam ją “co chcesz mi powiedzieć?”, “co masz mi do przekazania?”. Nie odwracam głowy od mojego strachu przed powrotem do pracy. Nie próbuję od razu robić wszystkich technik relaksacyjnych, jakie mi przychodzą do głowy. Nie staram się za wszelką cenę wrócić do równowagi. Zanim przejdę do następnych kroków, zatrzymuję się, zauważam moje obawy i strach, i pytam “co chcesz mi powiedzieć?”.
Jak przeżyć powrót do pracy? – list od Moniki
Mam konkret, mogę coś z tym zrobić!
Pozwalając sobie na to, żeby przez jakiś czas poprzyglądać się temu, czego się najbardziej obawiam, co stresuje mnie najmocniej, mam szanse na delikatną, ale kluczową zmianę. Nie jestem już w “boję się bliżej nieokreślonej katastrofy”, tylko przechodzę do coraz bardziej konkretnych elementów, które budzą we mnie napięcie. “Boję się, że nie umiem tego, co umiałam przed ciążą”. “Boję się tego, jak przyjmie mnie mój zespół”. “Boję się, że nie pogodzę wszystkich obowiązków”. “Boję się, że dziecko będzie chorować, a szef będzie krzywo patrzeć na moje zwolnienia”.
Być może na pierwszy rzut oka różnica wydaje się niewielka, ale z konkretną obawą da się coś zrobić. Można zastanowić się nad prawdopodobieństwem jej urzeczywistnienia. Można wymyślić awaryjny plan działania. Można zastanowić się nad konkretną formą wsparcia, jakiego być może będziemy potrzebować. Można zawczasu podjąć kroki minimalizujące prawdopodobieństwo wystąpienia danego zdarzenia. Natomiast dopóki boimy się czegoś niezdefiniowanego, jakiejś bliżej nieokreślonej katastrofy, rośnie w nas poczucie bezradności i bezsilności, a swoimi myślami często jeszcze bardziej nakręcamy swój strach.
Trudno jest stawić czoła czemuś, o czym tak naprawdę prawie nic nie wiemy.
Czy obwiniam się za to, co czuję?
Bardzo istotnym, choć być może dla niektórych niełatwym do wychwycenia elementem jest nasz stosunek do tego, że odczuwamy stres przed powrotem do pracy. Czy przypadkiem nie jest tak, że trochę się za to obwiniamy? Czy gdzieś cichutko nie czai się głos, że “przecież nie ma się czego bać”, “nie powinnam tak się tym stresować”, “powinnam być bardziej radosna, spokojna i szczęśliwa, a nie przejmować się byle czym”.
Masz prawo odczuwać strach. Masz prawo do słabości. Możesz się czegoś obawiać. Skoro to czujesz, to znaczy, że na ten moment tak jest ok.
Nie dokładajmy sobie jeszcze większego stresu, każąc się za to, że już go odczuwamy. Postąpmy względem siebie, tak jak tego teraz uczymy nasze dzieci: “widzę, że się czegoś boisz, jestem przy tobie, masz prawo tak się czuć, przy mnie jesteś bezpieczna”.
Stres przed powrotem do pracy? Przybij piątkę
Jak już zrobimy miejsce temu, co teraz czujemy, spróbujemy wydobyć konkretne elementy, których obawiamy się najbardziej, warto pamiętać o tym, że nie jesteśmy same. Nie jesteśmy słabeuszkami, które nie ogarniają życia i boją się czegoś, czego “nie ma się co bać”. To o czym mogę Cię zapewnić, to to, że ja stresowałam się przed każdym swoim powrotem do pracy. Wszystkie moje koleżanki stresowały się przed powrotem do pracy. Wszystkie dziewczyny z zespołów, w których przez lata pracowałam jako menedżer, stresowały się przed powrotem do pracy. I wreszcie wszystkie klientki procesów coachingowych, które prowadziłam, wszystkie uczestniczki moich webinarów i warsztatów stacjonarnych stresowały się przed powrotem do pracy. To bardzo dużo kobiet.
Według Kristin Keff “przyjęcie do wiadomości wspólnego charakteru wszelkich ludzkich doświadczeń” jest jednym z trzech filarów samowspółczucia (cytat z “Jak być dobrym dla siebie. Życie bez presji otoczenia, przygnębienia i poczucia winy” Kristin Neff).
Jeden z komentarzy, który mocno zapadł mi w pamięć od uczestniczki moich stacjonarnych warsztatów, to:
„dobrze jest usłyszeć, jak w podobnej sytuacji czują się inni. Do niektórych wniosków nie muszę dochodzić sama, mogę się uczyć od innych”.
Twoja wioska wsparcia. Czy jest wystarczająco liczna?
Pracując nad swoimi obawami, sprawdzając swoje przygotowanie do czekającej nas zmiany, dobrze jest zadbać o zaplecze i odpowiednie wsparcie. Zastanów się, kogo w razie potrzeby poprosisz o pomoc. Kto dobrze byłoby, żeby został włączony w Twoje życie udzielając Ci wsparcia? Tu często dotykamy tematów związanych z tym, czy czuję się komfortowo, prosząc o pomoc. Czy daję sobie prawo do tego, żeby przyznać, że “sama nie dam rady, pomóż”. A może zakładam, że prośba o wsparcie to oznaka słabości? Bo przecież trzeba być siłaczką, heroską i dźwigać swoje życie tylko z uśmiechem na ustach? Poza osobami z najbliższego otoczenia, warto też rozważyć skorzystanie z usług coacha lub mentora; kogoś, kto ma doświadczenie w pracy z podobnymi wyzwaniami, może nas zainspirować, wzmocnić, zmotywować.
Duża zmiana zawsze jest prostsza, gdy ma się wsparcie.
Uważność lekarstwem na stres przed powrotem do pracy
W oczekiwaniu na zbliżający się powrót do pracy warto pamiętać o tym, że większość naszych obaw się nie sprawdza, a my stojąc w obliczu konkretnego, realnego wyzwania, zapewne sobie z nim poradzimy. Natomiast próbując stawić czoło wyimaginowanym, wymyślonym niepowodzeniom, mamy marne szanse na wyjście z nich obronną ręką. Nasze umysły są niedoścignione w wymyślaniu tego, co może pójść nie tak, co może się nie udać. Czasem najlepsze, co możemy zrobić, to wysłać nasz umysł na krótką przerwę 😉 A w tym czasie skupić się na tym, że właśnie nasze dziecko podaje nam klocek, zza okna dochodzi szum drzew i śpiew ptaków (dobra, rozmarzyłam się, raczej szum samochodów i odgłosy budowy ;)), a łyk herbaty, który właśnie wzięłam do ust, jest przyjemnie ciepły. Jednym słowem przywołać siebie do tego, co “tu i teraz”, a nie “gdzieś, kiedyś i nie wiadomo czy w ogóle”.
Czy wiem, po co wracam?
Kolejnym elementem, który może pomóc nam zmniejszyć stres związany z czekającym nas powrotem do pracy jest spojrzenie na to wydarzenie z trochę innej perspektywy. Jakie są zalety mojej decyzji o powrocie do pracy? Co dzięki temu, że wracam do pracy, stanie się możliwe? Co dobrego wyniknie z tej zmiany? Jednym słowem warto zbadać przesłanki takiej, a nie innej decyzji. Jest to bardzo istotny element procesów coachingowych, które prowadzę, bo dotarcie do prawdziwej, głębokiej motywacji kryjącej się za decyzją o powrocie do pracy pokazuje i uświadamia, że wiem, po co się staram. Widzę sens tego rozwiązania i później, jak pojawią się pierwsze trudności i wyzwania, będę mieć większą motywację, żeby stawić im czoło. Wiem, że na ten moment to jest dla mnie najlepsza decyzja i to poczucie wzmacnia mnie i wspiera. Wtedy widzę, że poza wyzwaniami i trudnościami realizuję też cel, który na ten moment jest dla mnie ważny i chcę się postarać, żeby do niego dążyć.
Jak się przygotować na powrót do pracy?
Podsumowując, chcąc zmniejszyć stres i napięcie związane ze zbliżającym się powrotem do pracy, warto:
- Przyjrzeć się konkretnym powodom wzbudzającym mój stres. Czego najbardziej się obawiam?
- Sprawdzić, czy przypadkiem nie obwiniam się za to, że odczuwam stres.
- Zauważyć, że nie jestem odosobniona w swoich obawach.
- Zadbać o wsparcie.
- Regularnie sprawdzać, czy przypadkiem nie pozwalam sobie na zbyt długie rozważania na temat tego, co może pójść nie tak. I jeśli tak jest, z wyrozumiałością skierować swoją uwagę z myśli na inne doznania (dźwięki, zapachy, odczucia z ciała).
- Zauważyć, że powrót do pracy ma też drugą stronę medalu. Ma mi przynieść to, co na ten moment jest dla mnie ważne. Warto przy tym dobrze zbadać swoją motywację i powody takiej, a nie innej decyzji związanej z powrotem na rynek pracy.
Zacytuję jeszcze tu wiersz Wisławy Szymborskiej, który wiele razy podnosił mnie na duchu, przypominając, że nawet największe trudności i stres kiedyś się skończą. To bardzo uwalniająca i wspierająca perspektywa 🙂
Czemu ty się, zła godzino
Z niepotrzebnym mieszasz lękiem?
Jesteś – a więc musisz minąć
Miniesz – a więc to jest piękne.