ZAINSPIRUJ SIĘ
Doświadczenia mamy w korporacji
W korporacjach przepracowałam ponad 13 lat a dokładnie mówiąc w dwóch. W pierwszej 12 lat, w drugiej pracuję od roku. Ta pierwsza była zdominowana przez panów. Swego czasu przez ponad rok byłam jedyną kobietą. Ta francuska firma nie oferowała żadnych udogodnień dla matek, bo siłą rzeczy ich nie było.
Niestety w momencie, w którym ja zostałam matką mój szef wykorzystał ten fakt, żeby się mnie pozbyć – wcześniej brakowało mu argumentów (będąc w ciąży usłyszałam, że w takim stanie firma nie może na mnie liczyć…). Wiem jednak o tym, że w centrali tej firmy we Francji matki mają bardzo dużo przywilejów. Mogą pracować z domu lub dostosowywać czas pracy do obowiązków domowych.
Ciąża nie jest powodem do zwolnienia, bo gdyby tak było wiele z tych kobiet pewnie nie rodziłoby po 3 lub więcej dzieci, a tak właśnie tam jest. Nigdy też nie spotkałam się z opinią, że muszą nagminnie zostawać po godzinach lub są dyskryminowane z powodu swojego macierzyństwa.
Przeczytaj także: Jak pracować na urlopie macierzyńskim i nie stracić zasiłku?
Firma firmie nierówna
W drugiej korporacji pracuję ponad rok. Tym razem to firma niemiecka, która również nie oferuje „specjalnych” programów dla matek. Jednak z tego co wiem, wszystkie mamy, które urodziły pracując właśnie w tej firmie, wróciły do niej po urlopie macierzyńskim. Zachowały miejsce pracy.
Ciąża nie jest tu stanem przeklętym dla pracodawcy, co z pewnością powoduje, że kobieta, która zachodzi w ciążę nie musi się oblewać potem ze strachu przed powiadomieniem o tym fakcie swojego przełożonego. Myślę, że gdyby zaszła potrzeba zmniejszenia wymiaru pracy czy częściowego jej wykonywania z domu, też nie byłoby problemu. Nigdy też nie spotkałam się z tym, żeby trzeba było zostawać po godzinach.
Zdarzyło się kiedyś, że musiałam jechać nagle w czasie pracy do przedszkola do córki, bo bolał ją brzuch. Z obawą pobiegłam do szefa, żeby go powiadomić o tym, że niestety muszę wyjść. Szef nawet nie chciał wysłuchać moich tłumaczeń do końca, bo jak tylko usłyszał, że trzeba jechać do dziecka usłyszałam „niech pani natychmiast jedzie”, a na drugi dzień przyszedł z rana i zapytał, jak czuje się moja córka.
Nie ma też problemu, kiedy dziecko jest chore lub kiedy trzeba pojechać z nim rano na badania czy do lekarza. Nigdy nie spotkałam się z krzywym spojrzeniem czy poleceniem, że ten czas muszę odpracować.
Jednym zdaniem mam jak pączek w maśle i oby tak zostało.
Ewa z Warszawy, mama 4-letniej Marysi.
Przeczytaj także: Jakie są przywileje mamy wracającej do pracy po urlopie macierzyńskim?
Zdjęcie: Canva