ZAINSPIRUJ SIĘ
Jak mówić dzieciom o wojnie? Rozmowa z psycholożką, Kasią Kalinowską
- Ewa Moskalik - Pieper
- 1 marca 2022
- 13 MIN. CZYTANIA
Kasiu, dziękuję, że się zgodziłaś na tę rozmowę. Od kilku dni nurtuje mnie, jak i czy powinnam rozmawiać z dziećmi o tym co się dzieje? O ataku zbrojnym za naszą wschodnią granicą.
Twoje rozterki podziela wielu rodziców, łącznie ze mną. I to zupełnie naturalne, że w obliczu tego, co się dzieje w Ukrainie, pojawiają się w nas te pytania i wątpliwości. Dzieci są bacznymi obserwatorami otaczającej nas rzeczywistości. Nawet jeśli nie od nas, to dowiedzą się o wojnie z przedszkola, szkoły, podwórka.
O ile młodsze dzieci mogą nie zdawać sobie sprawy z powagi sytuacji, o tyle starsze z pewnością będą zadawać konkretne pytania. Choćby o to czy u nas też będzie wojna, czy my też będziemy musieli uciekać z Polski do innego kraju?
Dlatego, kiedy pytasz o to, czy rozmawiać z dziećmi o ataku Rosji na Ukrainę, to odpowiem – tak, rozmawiajmy. Jednak wtedy kiedy to dzieci zainicjują tę rozmowę. Albo kiedy my, jako rodzice, zaobserwujemy zmianę w zachowaniu dziecka i będziemy chcieli sprawdzić, czy przypadkiem nie stoi za tą zmianą niepokój związany z obecną sytuacją.
Nie jestem zwolenniczką rozpoczynania z dziećmi rozmów o wojnie tylko dlatego, żeby o niej wiedziały. Bardzo odradzam oglądanie razem z dziećmi telewizji czy relacji z frontu, które umieszczane są w Internecie. Takie działania zamiast odjąć napięcia i uspokoić, mogą jedynie dołożyć ciężaru i przestraszyć.
Kiedy pytasz o to jak rozmawiać z dziećmi o wojnie, to nim zaczniemy taką rozmowę, warto byśmy zadbali o siebie i swoje napięcie związane z tym tematem. Oczywiście w obecnej sytuacji trudno mówić o całkowitym obniżeniu swojego napięcia czy niepokoju. Chodzi mi bardziej o zaopiekowanie się swoimi lękami i obawami na tyle, by nie przerzucać ich na dzieci.
Nasz względny spokój i opanowanie dają dzieciom poczucie bezpieczeństwa, dlatego czas, który poświęcimy na zaopiekowanie się swoimi niepokojami, jest inwestycją w spokój naszych dzieci.
Przeczytaj także: Jak budować wartościową relację ze swoim dzieckiem?
Co do samej rozmowy, warto nasze komunikaty dostosować do wieku dziecka, a także odnosić się do tego, o co dziecko pyta. Dzieci potrzebują usłyszeć od nas konkretnych informacji, a nie zostać zalane potokiem słów.
Nie musimy znać odpowiedzi na wszystkie pytania dzieci. Zwłaszcza, gdy pytają o to, kiedy wojna się skończy i czy wojna będzie w Polsce. Możemy dać wtedy dziecku znać, że nie znamy odpowiedzi na jakieś jego pytanie. Jednocześnie dodać, że na świecie podejmowanych jest wiele działań, które mogą doprowadzić do zakończenia konfliktu. Oraz, że to rolą dorosłych jest zapewnienie bezpieczeństwa.
Warto zapytać dziecko o to jak się czuje i co by pomogło poczuć mu się trochę bezpieczniej w tej sytuacji. Szczególnie kiedy obserwujemy w jego ciele sygnały świadczące o doświadczanym napięciu. Możemy również sami zaproponować dziecku takie działanie. Może to być choćby przytulenie, obejrzenie wspólnie odcinka ulubionego serialu lub wyjście na spacer.
Moje pytanie wynika też stąd, że ostatnio przeczytałam, żeby nie rozmawiać, bo po co dziecku ta wiedza, ale przecież informacje docierają teraz zewsząd!
Tak jak wspomniałam, dzieci są bacznymi obserwatorami. Kiedy dorośli próbują przed nimi coś ukryć, by je ochronić, to w rzeczywistości swoim działaniem tylko dodają dzieciom napięcia. Warto mówić dzieciom prawdę, oczywiście dostosowaną do ich wieku, ale prawdę.
Dzieci zasługują na to, żeby być traktowane poważnie i właśnie takie traktowanie sprawia, że mają do nas większe zaufanie i czują się z nami bezpieczniej.
Bardzo zależy mi, aby to wybrzmiało. Rozumiem troskę stojącą za pomysłem rodziców, by chronić dzieci przed złem tego świata, najdłużej jak to jest możliwe. Niestety ryzyko związane z takim chronieniem polega na tym, że tworzymy dzieciom sztuczną bańkę, z której kiedyś wyjdą do świata i to bez narzędzi do radzenia sobie w tym świecie.
Pokazujmy dzieciom, że trudne emocje też są częścią naszego życia, też są potrzebne. I choć ich regulowanie zajmuje sporo naszej energii, to mamy zasoby, żeby tymi emocjami się zaopiekować, żeby je przeżyć. Rozmawiając z dziećmi, nazywając co się z nimi dzieje, akceptując ich emocje, pokazując im w jaki sposób mogą sobie z nimi poradzić. Albo jak mogą poprosić o wsparcie, kiedy jest im trudno.
Dostarczamy im w ten sposób konkretnych narzędzi, które wesprą je nie tylko teraz, kiedy jest wojna w Ukrainie, ale będą dla nich zasobem, z którego będą czerpać przez całe życie.
Jak rozmawiać małymi dziećmi, takimi 3-4 letnimi? Czy zacząć taką rozmowę, czy czekać aż dziecko zapyta? Jak przeprowadzać taką rozmowę?
Warto obserwować dzieci i kiedy zauważymy, że doświadczają niepokoju, że ich zachowanie w ostatnich dniach uległo zmianie, są osowiałe lub wręcz przeciwnie nadmiernie pobudzone, niespokojne, gorzej śpią, wówczas reagujmy. Sprawdzajmy, co może stać za takimi zmianami. I oczywiście, że jedną z opcji jest panujące obecnie napięcie.
Jednak przyczyny równie dobrze mogą być niezwiązane z sytuacją w Ukrainie. Jeśli w takiej sytuacji zaczniemy opowiadać dziecku o tym, co się dzieje w związku z wojną, tylko możemy dołożyć mu niepotrzebnego napięcia. Dlatego jestem zwolenniczką rozmawiania z dziećmi wtedy, kiedy one same inicjują ten temat. Albo kiedy mamy informacje, że nasze dzieci wiedzą o sytuacji w Ukrainie z przedszkola czy od kolegów i ta wiedza powoduje u nich wzrost napięcia i niepokoju.
Warto przy tym pamiętać, że rozmowa nie jest jedyną strategią, której możemy użyć, by wesprzeć dziecko. Zwłaszcza takie, które ma 3-4 lata. Tak samo kojące układ nerwowy dziecka są wszelkie aktywności, które zawierają w sobie elementy ruchu, wysiłku, kontaktu fizycznego, bliskości, bycia w kontakcie z naturą. Innymi słowy zaopiekować się niepokojem dziecka możemy nie tylko za pomocą rozmowy, tłumaczenia, ale też za pomocą wspólnej zabawy, przytulania się, masażyków, spaceru, zabawy z psem czy wygłupów na kanapie.
Przeczytaj także: 10 pomysłów na wspólne zabawy z dzieckiem
A co z dziećmi szkolnymi, nastoletnimi, które już więcej rozumieją? Jak ta rozmowa tutaj może przebiegać?
W dalszym ciągu zachęcam do tego, aby sprawdzać, czy dzieci potrzebują takiej rozmowy. Jeśli tak, to co konkretnie potrzebują wiedzieć. Dla przykładu, moja córka wszystkiego czego potrzebowała dowiedziała się w szkole od swoich nauczycieli. Po powrocie do domu stwierdziła, że nie potrzebuje więcej informacji na ten temat. Potrzebowała przytulania i wspólnej zabawy.
Warto uszanować i taką decyzję dzieci, mimo że jako mama byłam gotowa odpowiadać na jej pytania. Jeśli dzieci dopytują o konkretne rzeczy, to odpowiadajmy zgodnie ze swoją wiedzą. W taki sposób w jaki rozmawiamy na każdy inny temat. Nie chodzi teraz o to, żeby używać skomplikowanego słownictwa, popadać w profesorski ton czy robić wykład o sytuacji politycznej na świecie.
Na tyle, na ile jest to możliwe, rozmawiajmy z dzieckiem otwarcie, spokojnie. Mówmy wprost, że czegoś nie wiemy lub do końca nie rozumiemy. Być może jesteśmy w stanie wskazać dziecku źródła, gdzie może samo poszukać odpowiedzi lub my możemy mu w tym potowarzyszyć? Nie zapominajmy, że poza dostarczeniem dziecku informacji, o które pyta, tak samo ważne jest zainteresowanie się tym, jak ono się ma i co czuje w związku z tą sytuacją.
Warto zrobić miejsce na dziecięce emocje, zwłaszcza na niepokoje i wątpliwości. Dajmy dzieciom znać, że to w porządku, że odczuwają różne emocje w związku z tą sytuacją. Pytajmy jak konkretnie możemy je wesprzeć.
A jeśli rodzic nie potrafi przeprowadzić takiej rozmowy spokojnie, bo w nim jest tak wiele lęku, niepokoju? Jak się wtedy zachować?
Warto w pierwszej kolejności zająć się swoim lękiem i niepokojem. I bardzo zależy mi, żeby wybrzmiało, że nie jest to ani stratą czasu ani egoizmem. To wyraz naszej odpowiedzialności i inwestycja w spokój naszych dzieci. W obecnej sytuacji mamy prawo doświadczać różnorodnych emocji, często skrajnych i zmieniających się w szybkim czasie. Możemy ich nie mieścić w sobie. I to nie świadczy o tym, że coś jest z nami nie tak, tylko o tym, że jesteśmy żywymi, czującymi istotami.
Dodam do tego, że nasze emocje są tak samo ważne jak emocje dzieci. I choć w pierwszym odruchu chcemy zadbać o nasze dzieci, to warto się zatrzymać. Sprawdzić, czy możemy najpierw zrobić coś na rzecz obniżenia własnego lęku nim pójdziemy koić i wspierać dzieci. Czasem nie jest możliwe, by zrobić to od razu albo w takim stopniu w jakim byśmy potrzebowali. Tym bardziej zachęcam, żeby nie rezygnować z poszukiwań strategii, które nas wyregulują.
Czasem warto poprosić o pomoc innego dorosłego, jeśli jest obecny w domu i może przejąć od nas dziecko. Bywa, że potrzebujemy skorzystać ze wsparcia specjalisty, psychologa czy terapeuty lub wspomóc się farmakologicznie. Nie zapominajmy, że takie niepozorne, wydawałyby się, strategie jak zadbanie o sen, zjedzenie czegoś ciepłego, wypicie wody czy chwila rozmowy z kimś bliskim lub wyłączenie dostępu do mediów na określony czas, mogą być czymś, co realnie obniża poziom doświadczanego przez nas napięcia.
Przeczytaj także: Jak wspierać i oswajać lęki dzieci?
Co powinniśmy mówić, jak opisywać to co się dzieje? Jak odpowiadać na pytania: dlaczego jeden kraj zaatakował drugi? Czy jest jakiś jeden poprawny komunikat?
Nie ma jednego poprawnego komunikatu, każdy z nas może opisywać to, co się dzieje za pomocą swoich słów, metafor, porównań, odniesień. Ważne, żeby sprawdzać jaka ilość tych informacji, tłumaczeń jest potrzebna dzieciom.
I zupełnie w porządku jest podzielić się tym, że sami do końca nie mamy wiedzy czy pewności, że możemy poszukać tych informacji z dzieckiem lub wrócić z odpowiedzią za jakiś czas.
Możemy powiedzieć „Hej, widzę, że przestraszyły Cię informacje o tym, co się dzieje w Ukrainie. Czy chcesz się przytulić/porozmawiać/zapytać mnie o coś?”, „Ciekawi Cię dlaczego Rosja zaatakowała Ukrainę? Mogę spróbować Ci to wytłumaczyć.”.
Czy możemy nazywać to co się dzieje „po imieniu”? Na przykład, że to bandytyzm?
Sprawdziłabym dwie rzeczy. Po pierwsze w jakim wieku jest dziecko, a po drugie co stoi za tym, że chcemy tak to nazwać dziecku. Czy to jest tak, że dziecko pyta wprost o naszą opinię „mamo/ tato, czy to co robi Rosja, to jest bandytyzm?” czy może jest tak, że to nam pomaga, kiedy używamy takich sformułowań?
W tym pierwszym przypadku, to nasza decyzja jakich użyjemy słów odpowiadając dziecku i tłumacząc nasze stanowisko. Możemy powiedzieć, że to napaść, nieuzasadniony atak, bandytyzm. W tym drugim przypadku, to dalej jest nasza decyzja, co powiemy dziecku.
Jednak jeśli chodzi o to, że dzięki temu dosadnemu nazwaniu rozładujemy swoje napięcie, to warto pamiętać, że dzieci nie są strategią na opiekowanie naszych napięć. Może warto w takiej sytuacji zadzwonić do kogoś bliskiego i w rozmowie z nim spróbować obniżyć poziom swojego napięcia, gniewu czy oburzenia.
To jak opisywać wojnę? Jakimi słowami?
Opisujemy tak, jak potrafimy. Najprostszymi słowami, dopasowanymi do wieku dziecka. Możemy posiłkować się figurkami lego, kiedy rozmawiamy z młodszymi dziećmi lub definicją ze słownika. Ze starszymi dziećmi możemy wspólnie obejrzeć jakiś dokument na ten temat. Możemy wytłumaczyć, najprościej jak się da, bez wchodzenia w szczegóły polityczne, że wojna to sytuacja, kiedy jedno państwo atakuje inne, po to, żeby zyskać ważne dla siebie korzyści. I jest to najgorszy możliwy sposób, żeby o te korzyści dbać.
Sposobów jest wiele, ważne byśmy my byli w miarę spokojni, kiedy przekazujemy dzieciom te informacje.
Przeczytaj także: 10 książek o emocjach dla małych dzieci
A jeśli dziecko zapyta, czy my też możemy zostać zaatakowani? Co wtedy odpowiedzieć, na przykład dziecku, które ma dzisiaj 8 – 9 lat?
Zgodnie z prawdą, że takie ryzyko istnieje zawsze, choć nasza obecność w NATO czy UE jest silnym czynnikiem chroniącym przed tym atakiem. I dalej zaciekawiłabym się, co stoi za tym pytaniem. Czy to jest tak, że dziecko czuje niepokój? Jeśli tak, to zapewniłabym, że to zupełnie naturalne go czuć. Sprawdziłabym również, co możemy zrobić razem, żeby ten niepokój nieco zmniejszyć.
Kasiu powiedz co z dziećmi o wysokiej wrażliwości, lękowymi, jak z nimi rozmawiać?
Sprawdziłabym, czy te rozmowy przynoszą ukojenie czy wręcz dodają napięcia. Pamiętajmy, że dzieci doświadczające lęku, potrzebują z jednej strony zapewnienia, że to w porządku mieć obawy i się bać, że strach jest potrzebną emocją, która ostrzega nas przed niebezpieczeństwem. Zaś z drugiej potrzebują poczucia minimalnej sprawczości, by móc ten lęk zmniejszyć.
Stąd warto pytać dzieci lub proponować im pomysły na to, co mogą zrobić, choćby niewielkiego, żeby poczuć się bezpieczniej. I to często będą działania, o których wspominałam wcześniej. Które zawierają w sobie elementy związane z ruchem, wysiłkiem, byciem w kontakcie fizycznym,kreatywnością.
Młodszym dzieciom może pomóc narysowanie swojego strachu. Starszym to, że pozwolimy im na płacz, który jest fantastyczną strategią radzenia sobie z napięciem. Sporo inspiracji znajdziemy też, kiedy odpowiemy sobie na pytanie, co nam samym pozwala odzyskać chociaż minimalne poczucie wpływu na sytuację?
Kasiu, wiem, że to temat wymagający osobnej rozmowy, jednak tu się bardzo istotny. Jak rozmawiać z dziećmi o śmierci?
Tak samo jak w przypadku pytań dotyczących wojny w Ukrainie. Pierwszą rzeczą, która bym sprawdziła jest to, kto ma potrzebę poruszenia tego tematu – my czy dziecko.
Jeśli my, to o co się konkretnie martwimy i gdzie możemy zaopiekować swoje troski, kogo możemy poprosić o wsparcie, wysłuchanie, pocieszenie? Jeśli dziecko, to znowu sprawdziłabym w jakim jest wieku i jakie obawy, emocje dziecka kryją się za tym pytaniem? Jakiego konkretnego kawałka informacji potrzebuje dziecko? Dlaczego pyta teraz? Czy może nam opowiedzieć nieco więcej?
Bardzo chciałabym podać jakiś konkretny przepis na taką rozmowę, ale na jej przebieg wpływa zbyt wiele czynników, bym mogła to zrobić.
Powtórzę jedną radę, jeśli mogę to tak określić, mówmy dzieciom prawdę, one na to zasługują.
Dziękuję za rozmowę.
Przeczytaj także: Jak chronić dziecko w sieci? Aplikacje do kontroli rodzicielskiej
Zdjęcie: Canva