Czego szukasz

Praca marzeń jest bliżej niż myślisz…

Kończysz studia i marzysz … Znajdę pracę, gdzie będę mogła wykorzystać wszystkie lub chociaż większość swoich umiejętności… będę się rozwijać… dużo zarabiać … a kiedy pojawi się rodzina będę godzić obowiązki domowe z pracą, a potem nawet z wychowaniem dzieci. Piękna logiczna całość…

telepraca

I tak to się zaczęło

U mnie było podobnie, po skończonych studiach zaczęłam pracę zgodnie ze swoim wykształceniem. Codziennie rano wstawałam, szybkie śniadanie i do pracy.

Los jednak chciał inaczej

I chociaż lubiłam swoją pracę i to, że codziennie miałam kontakt z ludźmi. Pensja też niczego sobie i frajda w postaci: “Co dzisiaj na siebie założyć?”. Wiedziałam jaki jest zakres moich obowiązków, w czym więc problem?
Czegoś mi jednak brakowało, coś mi nie pasowało. Moi przełożeni chyba to zauważyli, bo powiedzieli, że są bardzo są ze mnie zadowoleni, ale widzą, że się marnuję (myślę, że nie był to wyświechtany frazes). Przestałam tam pracować i szukać innej pracy … pracy marzeń. Ale ona się nie znajdywała.

Przecież nie będę bezczynnie siedzieć

A że jestem osobą dość aktywną, zaczęłam sama myśleć, co w tym czasie szukania mogłabym robić, żeby nie marnować czasu i pozyskać środki na życie i rozwijać się, a nie stanąć w miejscu. Z pomocą przyszły mi najpierw moje umiejętności językowe i umiłowanie wiedzy jako takiej, zaczęłam uczyć dzieci języków i innych przedmiotów. Szybko okazało się, że mam dużo chętnych, którzy do mnie przychodzą, dzieląc się też swoim młodzieńczym spojrzeniem na świat. Uczniowie opowiadali mi nie tylko o swoich troskach, ale także wprowadzały w nowinki: strony internetowe, media społecznościowe. I tak stwierdziłam, że w sumie jest to ciekawa dziedzina. Dalej szukałam idealnej pracy, ale już miałam środki na życie, robiąc to, co sprawiało mi przyjemność.

Poszerzam kwalifikacje i zostaję mamą

Okazało się, że na rynku jest mnóstwo kursów dotowanych, na które można się zapisać. Pomyślałam sobie czemu nie. Przerobiłam ich kilka, kończąc z propozycjami stażu, udziału w projekcie, dającym mi nowe doświadczenie. Liczyłam na to, że potem zacznę pracę w firmie. I tu do głosu dołączył się inny aspekt, urodziłam synka.

Praca na etacie, chyba jeszcze nie teraz

Kiedy masz już dzieci myślisz i funkcjonujesz inaczej… Dzieci potrzebują uwagi, czasem chorują, przybywa obowiązków domowych. Na początku trochę buntowałam się sama na siebie – miało być przecież inaczej. Ale miękkie me serce matczyne, dziecko ważniejsze. Trzeba wymyślić coś, aby to pogodzić. No to godziłam … uczyłam dzieci i sama wyszukiwałam sobie zleceniodawców. Okazało się, że mając telefon, komputer i wiedzę, mogę robić w domu pewne rzeczy. I kiedy na rynku zaczęły się pojawiać oferty pracy zdalnej, elastycznej zdałam sobie sprawę, że to właśnie robię, że jestem telepracownikiem.

Przeczytaj także: Praca zdalna? Idealna! Zobacz jak to się robi w Mediatask

Oczywiście, że tęsknię

Są rzeczy, których nie doświadczam pracując w ten sposób. Brakuje mi ludzi współpracowników, mijanych na kawie, zebraniach, (ale jest skype, hanguot, etc.), ale mam znajomych, rodzinę, z którymi też mogę porozmawiać na różne tematy. Brakuje mi stuku obcasów i eleganckich ubrań, o których mogę zamienić słowo z koleżanką, ale uczestniczę w życiu kilku organizacji i jak mam ochotę, to się tak ubieram i tam też są koleżanki otwarte na takie tematy. Brakuje mi mojego stanowiska pracy, firmowego kubka, notesu, tablicy zadań, ale w domu tak sobie urządziłam przestrzeń, że mam to swoje miejsce pracy i własną tablicę zadań, które sama organizuję w czasie.

Doceniam

Cieszę się, bo wypracowałam w sobie już takie skupienie, że jak praca to praca, i staram się to robić maksymalnie efektywnie. I już nie myślę o tym, że za drzwiami jest kuchnia, gdzie trzeba zmyć naczynia, albo stos ubrań do wyprasowania. Robię to, czego ode mnie oczekują zleceniodawcy, a poza tym staram się sama inicjować pomysły, i rozwijać, rozwijać, 🙂

Kiedy dziecko jest chore, nie boję się z kim go zostawię, czy się dobrze czuje. Pracować wtedy jest trudniej, ale mam komfort, że synek może zostać w domu, a ja go mogę doglądnąć. Pracuję wtedy mniej. Kiedy wraca ze szkoły – jestem. Bardzo to lubi, bo ma szansę mi opowiedzieć jak spędził dzień i zrobimy coś jeszcze razem zanim nas noc zastanie.
Kiedy zerkam czasem za okno, to cieszę się, że nie muszę się gdzieś włóczyć, że mam 1 minutę przejścia z pracy do domu 😉

Jeśli wiesz czego chcesz i masz w sobie na tyle determinacji, próbuj … może praca marzeń jest bliżej niż myślisz.

Zdjęcie: Pixabay

Spodobał Ci się artykuł? Podziel się z innymi:

Pełna energii i entuzjazmu życiowego mama. Stara się iść przez życie z uśmiechem i optymizmem. Uwielbia wiedzę na różne tematy zwłaszcza, jeśli może się nią podzielić z innymi. Najlepsza frajda to zobaczyć w oku ten “błysk zainteresowania”.

Chcę otrzymywać inspiracje, pomysły i sugestie jak pracować i nie zwariować.
Newsletter wysyłamy raz na 2 tygodnie