ZAINSPIRUJ SIĘ
#PoznajZespół Mamo Pracuj! Wywiad z Agnieszką Czmyr-Kaczanowską
- Agnieszka Wadecka
- 14 stycznia 2021
- 16 MIN. CZYTANIA
Witaj Agnieszko! Jesteś matką współzałożycielką – dobrze mówię? 🙂 – Mamo Pracuj. Jak to się wszystko zaczęło? Jaka była geneza powstania portalu i fundacji?
Tak jestem i jestem z tego dumna! Choć powiem Ci, że wiele osób nie wierzyło, że nasz wspólny pomysł z Asią Gotfryd wypali! I nawet ktoś kiedyś otwarcie się przyznał, że nie wierzył, a teraz podziwia!
Wracając do Twojego pytania. Mam wrażenie, że już wiele razy o tym mówiłam i że się powtarzam, więc jak ktoś już wie – to niech pominie ten fragment. 😉
W 2011 roku, jakoś tak, a może 2010?, zaczęłyśmy z Asią zastanawiać się jak to jest, że ja mam pracę zdalną, elastyczną (pracowałam wtedy w innej fundacji, bo całe moje zawodowe życie jest związane z organizacjami pozarządowymi, czekaj… to już 20 LAT!), i że to takie rewelacyjne rozwiązanie, a tak mało kobiet, mam, może z niego korzystać.
Pojawiało się więcej pytań: gdzie są pracodawcy, którzy są gotowi takie elastyczne podejście stosować, albo już stosują, czy kobiety wiedzą, że tak można? I wtedy zaczęłyśmy myśleć, co my możemy z tą wiedzą zrobić. Zupełnie przy okazji znalazłyśmy w Londynie organizację workingmoms.co i to było to! Wiedziałyśmy, że to genialne w swojej prostocie! Napisałam taki mail do Asi – mam go do dziś:
“Zobacz to! To Ty rób, a ja Ci pomogę!” 😉
Wiedziałyśmy na pewno: po pierwsze, że nie chcemy działać lokalnie, tylko na całą Polskę, i że chcemy jak najwięcej robić on-line, bo to dawało nam elastyczność, której młode podwójne matki potrzebowały. No i tak zostało. Krok po kroku zaczęłyśmy robić mamopracuj.pl.
A Fundacja powstała dużo później. Dlaczego? Dlatego, że mając moje doświadczenia w działaniach społecznych bardzo się bałam, aby nasza działalność od samego początku nie była traktowana jako społeczna. Bo to nie tak! Kobiety, matki są fenomenalnymi pracownikami i ich zatrudnienie to wspaniała inwestycja, a nie pomoc społeczna. Na tamte czasy to było ambitne założenie, ale dziś wiemy, że bardzo ważne. Fundacja powstała wtedy, kiedy miałyśmy klientów, potrafiłyśmy utrzymać firmę i wiedziałyśmy, że to nam może pomóc, ale nie będzie uzależniało naszej działalności od grantów. I tak jest! I to napawa nas wielką dumą.
A co było wcześniej, jak widziałaś swoją przyszłość? Mam na myśli zarówno te dziecięce marzenia „kim będę jak dorosnę”, jak i plan studentki na swoją zawodową ścieżkę.
Kiedy byłam mała, moja mama pracowała w biurze turystycznym – może ktoś jeszcze pamięta markę “Gromada” – to było coś. 😉 Gdy przychodziłam do niej do pracy i widziałam plakaty z Tajlandii, Włoch, Grecji i innych pięknych miejsc, było dla mnie jasne, że będę pracować w takim biurze, aby je wszystkie zobaczyć. 😉 Może tak zrodziła się moja ciekawość świata i miłość do podróży? Praca mamy w biurze dawała naszej rodzinie także szansę na podróżowanie, choć jeszcze nie do Tajlandii, ale miałam kilka lat i odwiedziłam już 5 krajów!
Pytasz o czasy studenckie i moje plany, takie bardziej „poważne”. Od zawsze wiedziałam, że chcę pomagać innym i to był mój kierunek. Nie istniało w Polsce jeszcze wtedy pojęcie wolontariatu, a ja chodziłam po organizacjach pomagających dzieciom i pytałam czy nie potrzebują pomocy. Serio. Odchodziłam z kwitkiem – tylko pracownicy mogli pracować, a ja nie byłam jeszcze dla nich ciekawa. Ale czasy szybko się zmieniały, a ja na pracę magisterską na ekonomii (serio serio!) obrałam temat praw dziecka. I to był de facto mój kierunek dalszego rozwoju i pracy, bo jeszcze kończąc pracę magisterską znalazłam pracę w Fundacji w Krakowie, której szef, bardzo charyzmatyczny człowiek, powiedział, że potrzebuje pomocy i trzeba ogarniać współpracę zagraniczną! No pewnie, że chciałam. Z wypłatą było gorzej, 😉 ale mnie nie o wypłatę chodziło.
Pamiętam, jak pracowaliśmy na jednym komputerze, jednej skrzynce mailowej, załatwiając już sama nie wiem co! Pamiętam, że raz jechałam autobusem do Brukseli na spotkanie w sprawie praw dziecka, a potem w tygodniu sprzątałam po zabawie dzieci, w takiej mini świetlicy na Starym Podgórzu w Krakowie. Robiłam niesamowite rzeczy. 😉 Np. organizowałam, koordynowałam wyjazd, tanecznych zespołów dzieci niesłyszących z Polski do Odessy na festiwal piosenki! I byłam ich “KO-wcem” – mając może 22 lata! Słowem, przygód było mnóstwo, ale to pewnie na osobny wywiad. 😉
Skracając historię, kolejnym zawodowym przystankiem była współpraca z międzynarodową organizacją ATD Quarte Monde. Tutaj znowu w moim życiu pojawiły się podróże i praca w różnych miejscach, bo w ramach działań dla ATD pracowałam w Niemczech, Polsce, Belgii i Francji. Zawsze robiąc bardzo różne rzeczy od pracy z dziećmi na ulicach Belgii i czytania im książeczek, po spotkania w Parlamencie Europejskim w imieniu organizacji. Jestem też jedną z współzałożycielek polskiego Stowarzyszenia ATD Czwarty Świat. Piękny i ważny etap mojego życia. Później przez wiele lat pracowałam w warszawskiej Fundacji Inicjatyw Społeczno – Ekonomicznych, zajmując się wspieraniem biznesów społecznych, czyli takich podmiotów jak nasze Mamo Pracuj.
Praca w tych organizacjach ukształtowała mnie bardzo mocno. Uwierzyłam wtedy, że nawet najtrudniejsze pomysły można realizować. Potrzeba w nie wierzyć, mieć sojuszników i działać! Tak, wraz z ekipą ATD zorganizowaliśmy w Warszawie spotkanie/konferencję dla osób najbiedniejszych, w tym osób bezdomnych z 30 krajów świata! I uwaga, wszyscy przez kilka dni nocowali u Warszawiaków w domach! I to było wspaniałe doświadczenie. A ja byłam w centrum tego zamieszania! Rozgadałam się. 😉
Mamo Pracuj ma już 9 lat, a mówi się, że własny projekt czy firma jest jak dziecko. Czy jesteś dumna z tego dziecka? 🙂 A może zdradzisz, co jeszcze chciałabyś by zadziało się w Mamo Pracuj? O co byś je wzbogaciła?
Jestem bardzo dumna! I uczę się doceniać to co mamy, siebie także. Bo to nie jest coś co mi łatwo przychodzi, wiem, że nie jestem wyjątkiem, ale nad dobrymi rzeczami potrafię szybko przejść do porządku dziennego, a błędy, porażki, rozpamiętuję i przeżywam.
Ale Mamo Pracuj to moje życie. Oczywiście mam rodzinę, trójkę wspaniałych dzieci i fajnego męża, kota i chomika, 😉 ale wiem, że mamopracuj.pl jest w naszej rodzinie ważnym elementem. Moje córki czasem się śmieją, że będą pracować w Mamo Pracuj. 😉
Pytasz o plany. Są bardzo ambitne. Dużo nowych projektów przed nami, choćby kolejna edycja #MotherEmpower we współpracy z firmą Bosch, trzecia już edycja wspólnego programu ze State Street Bank Polska – „Odważ się Mamo!”. Każdy z naszych pracodawców z Bazy Pracodawców Przyjaznych Rodzicom – ma z nami wspólne plany. Będzie i mega ciekawy ebook z Nokią w ramach #MamoPracujwIT, nowa edycja #MamyPlan z Franklin Templeton, ale też spotkania i wydarzenia, webinary i sporo nowości.
A do tego tworzymy zupełnie nową markę, której rolą będzie bardzo konkretne i precyzyjne wspieranie wszystkich kobiet, które szukają pracy! Także zaglądanie na naszą stronę, FB i LinkedIn to całkiem dobry pomysł! 😉
Przeczytaj także: PoznajZespół Mamo Pracuj! Wywiad z Agnieszką Kumorek
Przepis na sukces jak łączyć pracę i macierzyństwo, czyli ten owiany sławą Work-Life-Balance, jak to u Ciebie wygląda? Czy to w ogóle jest możliwy?
Nie mam jednej odpowiedzi. Albo mam, ale nie zawsze o tym pamiętam, nie zawsze to jest możliwe: czyli LUZ. Natomiast ja wychodzę z założenia, że WLB to bardzo indywidualna sprawa, że to zależy od tego czego potrzebujemy. Ja potrzebowałam elastycznej pracy, takiej, którą mogę przerwać i zająć się dziećmi, ale za cenę tego, że pracuję w różnych dziwnych porach – bo zadania tego wymagają.
I to mój work-life-balance. I on mi jest też potrzebny do realizacji moich marzeń o podróżowaniu! 😉 Ale pewnie do tego wrócimy!
Od niedawna pojawił się w Mamo Pracuj dość przejrzysty podział na zespoły, powiesz naszym czytelniczkom z kim zespołu najczęściej pracujesz? I czy jest to wesoła współpraca? 😉
Zespół to dla mnie najważniejsza sprawa. Ja wiem, że aby pracować najlepiej potrzebuję zespołu. Dlatego gdybym miała sama robić mamopracuj.pl, już dawno bym się poddała. Także ja się cieszę, że nasz zespół jest coraz silniejszy!
Z kim pracuję najczęściej? Z Anią Łabno-Kucharską, bo wspólnie realizujemy kampanie dla pracodawców, ale też projekty społeczne (tutaj bardziej szefową jest Ania), a ja bardziej odpowiadam za współpracę z pracodawcami, ale ponieważ mamy płaską strukturę – to się dzielimy zadaniami. Mam wrażenie, że z Anią się rozumiemy czasem bez słów, to jest wspaniałe, no i ogromnie lubię z Anią rozmawiać. Łapię się na tym, że zatracamy wtedy poczucie czasu. 😉
Od września pracuję także bardzo blisko z Klaudią Urban, i bardzo się cieszę, bo szybko i sprawnie weszła w zespół, choć jej rola był trudna, bo miała wspierać mnie w zadaniach, a ja mądrego delegowania uczę się cały czas.
I oczywiście z Asią Gotfryd, bo jako zarząd i fundatorki wiecznie mamy mnóstwo tematów do przegadania. Poza tym łączy nas więź aktu notarialnego, 😉 założycielskiego Fundacji Mamo Pracuj.
Dla mnie relacje w zespole są bardzo ważne, czasem zjadają mnie różne troski z tym związane. Ważne jest dla mnie abyśmy się rozumiały, lubiły, bo jesteśmy razem nie tylko do wykonywania zadań, ale też aby nam było wesoło, dobrze, abyśmy miały przyjemność z pracy razem. I udaje nam się nam to. Nie uważam jednak, że zawsze musi być idealnie, są lepsze i trudniejsze momenty. I każde z nich są ważne. A jeśli na koniec dnia, tygodnia, roku, widzimy wspólną radość, dumę, to jest to wyznacznik zgranego, świetnego zespołu.
Pozostając w temacie przepisów, zapytam o Twój sposób na odpoczynek. Jak relaksuje się Agnieszka?
Spaceruję. Gdzie tylko mogę. Czytam książki, ostatnio częściej rozwojowe, ale pilnuję, aby nie tylko. 😉 Marzę. I gorąca kąpiel, ona pomaga mi kiedy czuję wielkie przygnębienie. A co sprawia największą przyjemność? Rozmowa z kimś ciekawym. Uwielbiam. Nawet teraz w pandemii – są rozmowy, które mnie uskrzydlają. Wiem wiem, że pytasz o relaks, ale u mnie relaks jest blisko przyjemności.
Zobacz też: A kto jest Twoim kretem? – moich 10 sposobów na organizację czasu
Ponoć muzyka łagodzi obyczaje, co zatem słychać w Twoich słuchawkach? A może zamiast muzyki wolisz podcasty?
Muzyka poprawia mi nastrój. Mam na Spotify swoje listy: Chillout – który pomaga mi się dobrze nastroić na dobry dzień, łagodzi moje emocje. Energizer – na pobudzenie, do tańca, do radowania się. Mam też listę podcastów i wiele czasu im poświęcam, bardzo lubię. Najczęściej dotyczą pracy lub „okołopracy”, 😉 ale ja swoją pracę bardzo lubię, więc chyba to nie ma znaczenia. No i listy z medytacjami, bo odkrywam je od kilku miesięcy i dobrze mi z tym.
Pandemia (nie mówiąc tu o jej najgorszych aspektach) mocno pomieszała w naszych życiach, odmieniła codzienność, ale szukając pozytywów, jakie miłe wspomnienia zostaną Ci z tego okresu?
Ja najlepiej odczułam brak dojazdów porannych do szkoły i przedszkola, a właściwie tego pośpiechu, który był, a nie wiedziałam, że tak bardzo mi przeszkadzał.
I dwa, czas dla dzieci bez MUSZĘ. Nagle wszystko zniknęło, pośpiech, zajęcia dodatkowe, czekanie, logistyka i układanka domowa, i dobrze mi było. Do czasu. 😉 Bo już się nam po pewnym czasie zaczęło nudzić i tęsknota za normalnym, tamtym życiem się pojawiła.
Przeczytaj: Rzucić wszystko i wyjechać z rodziną do Indii? Ty chyba oszalałaś…
Z wywiadu z Asią wiem, że lubisz podróże. 😉 Wyjechałaś z rodziną na kilka miesięcy do Indii i to jeszcze w czasie trwania pracy i roku szkolnego. Można spokojnie nazwać Cię prekursorką trybu zdalnego, zgodzisz się? O wszystkich pozytywach Waszej wyprawy napisałaś tekst, a nawet dwa, wobec tego ja zapytam co było najtrudniejsze? Czy były chwile zwątpienia?
Już wiesz, że podróżowałam od zawsze, a to wszystko przez pracę mamy. 😉 Żarty żartami, ale podróżowanie to naprawdę moje ja! Cytując Vaianę, którą też uwielbiam (ciekawe czemu ;-)). A że już 13 lat pracuję zdalnie, wiem, że miejsce nie ma takiego znaczenia. I dopóki nie stworzyliśmy z mężem rodziny, tych podróży było wiele. Później zaczęły się podróże w nieznane z dziećmi, a to jak wiesz jest wystarczająco ekscytujące zajęcie i tak mijały lata.
Oczywiście podróże były cały czas z nami, ale ja w głębi duszy marzyłam, aby tak jak dawniej, pojechać mieszkać, pracować, trochę się zakorzenić, poczuć życie w danym miejscu. I nadszedł moment, kiedy taka możliwość się pojawiła – mąż zakończył jedną pracę, nowa była zdalna, elastyczna i wtedy powiedział: “jestem gotowy, aby wyjechać na nieco dłużej, gdzieś daleko” – a ja do dziś pamiętam to uczucie! Poczułam ogromną energię, szczęście, radość i moc. To był koniec czerwca 2018 r. a już 5 stycznia 2019 r. o 11:00 byliśmy w samolocie do Dubaju, a potem dalej do Indii, zapakowani na 3 miesiące 😉 całą rodziną.
A to pół roku to było jak działanie z turbodopalaniem. I choć po drodze było mnóstwo przeszkód, śmiem twierdzić, że wizja realizacji marzenia dodała mi takiej siły do działania, że nic nie było w stanie mnie powstrzymać. 😉
Te trzy miesiące były dla naszej rodziny piękną przygodą. Dzieci w szkole i przedszkolu, a my pracowaliśmy prawie normalnie. Tyle, że przesunięcie czasu ok. 4 godziny dawało nam szansę na poranną jogę, kąpiel w morzu zanim mój zespół się obudził. 😉
Marzę o powtórzeniu tego, oj bardzo. Nawet było blisko…
Wyjawisz nam jakąś mało znaną informację o sobie? Może być coś zabawnego z dzieciństwa, szalona historia z czasów liceum albo może jakiś szokujący szczegół z życia. 😉
Ale trudne pytanie. Mam wrażenie, że ja tyle opowiadam, że chyba już wszystko gdzieś opowiedziałam, albo Asia to zrobiła. 😉 Bo sporo tych szalonych podróży mamy na koncie.
To może opowiem jak w Bachczysaraju, na Krymie sprzątałam rzeczkę Czuruk-Su (w ramach programu ekologicznego) wraz z przyjaciółmi z Polski i Tatarami Krymskimi. I jak wyciągaliśmy z niej (szerokość rzeczki może metr…) starego moskwicza i tony śmieci! Sama się śmieję na to wspomnienie. 😉 Aby dodać smaczku całości, to wśród uczestników, którzy sprzątali razem ze mną był Tomek Kot – tak, tak, TEN Tomek Kot. Nawet film nakręcił o tej naszej dość absurdalnej przygodzie. Cała przygoda była nie z tej ziemi, piękne, nieznane tereny, życie wśród Tatarów (oczywiście mieszkaliśmy w ich domach), sprzątanie… a potem spacery po ogrodzie Chanów Krymskich.
Albo, kiedy podróżowałyśmy z Asią po Skandynawii, we dwie z małą ilością gotówki, to pamiętam, że dzieliłyśmy wszystko na pół: batona “Grześka”, orzecha włoskiego, co się zaplątał w plecaku i rodzynki, po równo.
Byłam też dzieckiem, którego wszędzie było pełno, ciagle w ruchu i pewnie dlatego miałam co chwilę coś złamane (dziś współczuję mojej mamie). Najzabawniejsza była chyba sytuacja, kiedy jako może 12/13 latka, z urodzin koleżanki, na których graliśmy w butelkę, po skończonej grze wróciłam do domu z połamanymi 4 palcami!
No dobra, przyznam się jeszcze, że uwielbiam naprawiać rzeczy. W kuchni mam śróbokręt wśród ważnych gadżetów. Naprawiam w domu co trzeba i o ile potrafię. 😉 Wraz z Zosią (moją córką) zrobiłyśmy remont pokoju z malowaniem! Przymierzam się do odnowienia fotela starego i skrycie marzę o wiertarce, ale nie mówię głośno, bo jeszcze się okaże, że minęłam się z powołaniem…
Jeszcze chwila i okaże się, że jestem jak Kwiatkowska, co żadnej pracy się nie boi!
Na koniec pytanie z serii „co by było gdyby”. Co by było gdyby Mamo Pracuj nie powstało, jak myślisz, czym byś się dziś zajmowała?
Pracowałabym w jakiejś organizacji pozarządowej, tak myślę, bo to moje życie. I może kiedyś mamopracuj.pl nie będzie mnie potrzebować i uda mi się połączyć potrzebę podróżowania z pracą dla jakiejś organizacji?
Bardzo Ci dziękuję za odpowiedzi! 🙂
Zdjęcia pochodzą z prywatnego archiwum Agnieszki.
Chcesz zobaczyć więcej zdjęć Agnieszki z Indii? Zerknij nasz Instagram: tu, tu i tu.