ZAINSPIRUJ SIĘ
Poszukaj wsparcia i się nie poddawaj – historia Magdy, która została testerką oprogramowania
- Joanna Gotfryd
- 21 marca 2022
- 9 MIN. CZYTANIA
Magdo, pracujesz od niespełna roku jako testerka oprogramowania. Ale nie jest to Twój pierwszy zawód. Czym zajmowałaś się zanim zaczęłaś przygodę z branżą IT?
Moje wykształcenie akademickie nie ma nic wspólnego z IT. Ukończyłam informację naukową i bibliotekoznawstwo na Uniwersytecie Jagiellońskim. Zaraz po studiach zaczęłam pracę w Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury, gdzie moim pierwszym zadaniem było samodzielne zorganizowanie “od zera” biblioteki. Chyba całkiem dobrze poradziłam sobie z tym zadaniem – biblioteka działa do dzisiaj 🙂 .
Potem zostałaś mamą i próbowałaś swoich sił także z własnym biznesem…
Tak, po urodzeniu syna wiedziałam, że ciężko mi będzie wrócić na etat i dojeżdżać do Krakowa do pracy. Równocześnie, nie wyobrażałam sobie sytuacji, w której nie jestem aktywna zawodowo. Razem z mężem zastanawialiśmy się czym mogłabym się zająć, łącząc pracę zawodową z opieką nad Frankiem.
I tak zrodził się pomysł na biznes, który bazował na moim hobby, czyli DIY. Stworzyliśmy biznesplan i zdobyliśmy unijną dotację na otwarcie działalności gospodarczej. I tak od 2014 aż do 2021 roku zajmowałam się haftem komputerowym. Byłam sama sobie sterem żeglarzem i okrętem.
Wszystkiego nauczyłam się sama – projektowania haftów, obsługi hafciarek, zdobywania klientów, utrzymywania z nimi dobrych relacji. Gdy myślę o moich zawodowych doświadczeniach, to pierwsze co przychodzi mi na myśl to ROZWÓJ. Lubiłam i nadal lubię się uczyć, mieć cele, rozwijać się, być aktywną.
Skąd w takim razie wzięło się u Ciebie marzenie, plan, by po raz kolejny zacząć od nowa i zostać testerem oprogramowania?
Mój mąż jest testerem. Już jakiś czas temu zasugerował mi, że może chciałabym spróbować się przebranżowić. Ta myśl zakiełkowała mi w głowie, ale do decyzji musiałam dojrzeć 🙂 . Na pewno pomogła mi w tym pandemia i związana z nią chwilowa stagnacja na rynku haftów.
Poczułam, że to może być dobry moment: więcej czasu wolnego, dzieciaki coraz starsze, bardziej samodzielne i najważniejsze: ogromne wsparcie męża, który nie pozwalał mi przestać w siebie wierzyć.
Ale z testowaniem pierwszą styczność miałaś już 5 lat temu. Pierwsza próba przebranżowienia – nie udała się. Co wtedy było przeszkodą nie do pokonania?
Zgadza się, pierwszy raz próbowałam w 2017 roku. Gdy teraz, z perspektywy czasu, miałabym wskazać czemu wtedy się nie udało, to chyba moje nastawienie było niewłaściwe. Myślałam, że pójdzie łatwo i szybko. Zakładałam naiwnie, że przeczytam syllabus i dostanę pracę. Syllabus okazał się pełny niejasnych, trudnych terminów, więc szybko się zniechęciłam.
A drugie podejście było już inne, bardziej przemyślane?
Kiedy w pandemii ponownie podjęłam decyzję, że chcę się przebranżowić i zostać testerem, moje nastawienie było zupełnie inne. Wiedziałam, że będzie ciężko, bo zaczynam od absolutnego zera.
Nie wierzyłam, że pójdzie szybko, ale miałam większą motywację do zmian. Dałam sobie czas.
Zaplanowałam też naukę trochę inaczej – korzystałam z mnóstwa materiałów dostępnych bezpłatnie w internecie. Gdy czegoś nie rozumiałam szukałam artykułów na blogach, które tłumaczyły zagadnienie w bardziej przystępny sposób. Słuchałam webinarów, czytałam sporo, żeby bardziej oswoić się z terminologią i branżą. No i oczywiście korzystałam z wiedzy i doświadczenia męża.
Znowu wspominasz rolę męża w Twoim przebranżowieniu. Wiem, że jeszcze Twój pies miał w tym udział 🙂
Tak, wsparcie męża było i jest nieocenione. Wszak to on pierwszy odnalazł we mnie potencjał i zasugerował, że może warto spróbować zmienić ścieżkę kariery.
Nasze życie rodzinne toczyło się swoim normalnym trybem, więc wcale nie mieliśmy jakoś więcej czasu na to, żeby siedzieć i się uczyć. Dlatego zbawienne okazały się spacery z psem.
Szliśmy na popołudniowy spacer i rozmawialiśmy o testowaniu! Opowiadałam czego nowego się nauczyłam, Mikołaj opowiadał mi o scrumie, o testowaniu, podpowiadał na czym skoncentrować się bardziej, na co zwrócić uwagę podczas rozmowy kwalifikacyjnej. Te rozmowy ogromnie dużo mi dały. Spędzaliśmy razem czas, ja się uczyłam, a i pies był zachwycony długimi spacerami 🙂 .
Super, że spróbowałaś ponownie. Jak się uczyłaś? I jak zaczęłaś szukać pracy?
Oprócz tego, że uczyłam się sama: z materiałów internetowych, sylabusa i chłonęłam wiedzę podczas testerskich spacerów, wiedziałam, że warto byłoby znaleźć coś co będzie można wpisać do CV. Żeby nie było jedynie pełne moich dobrych chęci.
Wiosną 2021 firma SoftServe ogłosiła kolejną edycję swojej akademii. Zakładała ona udział w bezpłatnym szkoleniu, po którym firma proponowała najlepszym uczestnikom płatny staż.
Przeszłam pomyślnie test wiedzy i rozmowę kwalifikacyjną i dostałam się na to szkolenie. W międzyczasie poczułam się na tyle pewnie, żeby rozpocząć przeglądanie ofert pracy. Finalnie szkolenia nie ukończyłam, bo znalazłam pracę.
Na etapie samego poszukiwania pracy założyłam sobie, że nie korzystam z pomocy męża i znajomych podczas rekrutacji. W grę nie wchodziły żadne polecenia – szukałam potwierdzenia, że moje umiejętności i wiedza same się obronią.
A nowa praca to od razu skok na głęboką wodę – jest pandemia, pracujesz od początku zdalnie, na dodatek w startupie, w którym jesteś jedynym testerem. Dzięki temu chyba błyskawicznie uczyłaś się nowych rzeczy i poznałaś zawód testera od A do Z?
Miałam dużo szczęścia, jeszcze na etapie rekrutacji. Rekrutował mnie mój przyszły lider, a ja nie ukrywałam, że dopiero rozpoczynam swoją przygodę z IT. Firma wspiera pracę zdalną, w biurze (oddalonym o 100 km od mojego domu) jestem 1-2 razy w miesiącu.
Pomimo pracy z domu w ogóle nie czułam się osamotniona czy pozbawiona wsparcia. Trafiłam do świetnego zespołu: zaangażowanych i bardzo otwartych developerów, którzy chętnie dzielą się wiedzą i zawsze służą pomocą. Bardzo dużo się od nich nauczyłam i stale się uczę. Ludzie są ogromną wartością tej firmy – tworzą dobrą atmosferę do pracy i rozwoju.
Jeśli chodzi o specyfikę pracy w startupie to bez wątpienia był to skok na głęboką wodę. Pracuję w firmie, która utrzymuje i stale rozbudowuje headless commerce oparty na współpracujących ze sobą mikroserwisach. Często zmieniam konteksty – zajmuję się wieloma obszarami przez co mogę się rozwijać każdego dnia. Bardzo to doceniam!
Przeczytaj także: Jak humanistka radzi sobie w branży IT? Wygrywam na starcie – historia Ewy
Gratulacje! Twoja historia pokazuje, że przebranżowienie to wcale nie jest taka łatwa i szybka sprawa. A często się słyszy, że tester to jest „łatwa droga do IT”, co Ty chciałabyś zdementować.
Nie podoba mi się roztaczanie (szczególnie przed osobami totalnie niezwiązanymi wcześniej z IT) wizji szybkiego i łatwego sposobu na zmianę branży i zostanie testerem. To jest wysiłek, który oczywiście się opłaca, ale nic nie jest podane na tacy – wszystkiego trzeba się nauczyć, nierzadko od zera. A jeśli chcesz to zrobić dobrze to zajmuje czas i wymaga sporego wkładu pracy.
Myślę, że warto też wspomnieć o umiejętnościach miękkich, które przydają się w tej pracy. Nie każdy będzie dobrze się czuł w sytuacji, w której musi w rzeczowy sposób zakomunikować deweloperowi, że ten popełnił błąd. Czasem trzeba czepiać się szczegółów i szukać dziury w całym i psuć jak najwięcej 🙂 . Podoba mi się, że w zespole, jak i w całej firmie mamy poczucie, że gramy do jednej bramki i wspólnie dbamy o jakość.
Przeczytaj także: Video: Rozmowa z Asią – mamą, która została testerką #HerWayToIT
Czy w takim razie poleciłabyś ten zawód mamom, które chcą się przebranżowić? A jeśli tak, to dlaczego?
Oczywiście, że tak! Polecam ten zawód dziewczynom, które lubią się uczyć nowych rzeczy i chcą nieustannie się rozwijać. Multitasking (łączenie obowiązków domowych, pracy, zainteresowań), który każdego dnia jest obecny w naszym życiu tylko nam pomaga, bo potrafimy być dobrze zorganizowane, zmotywowane, zdeterminowane do osiągania celów.
A co powiedziałabyś mamom, kobietom, które zastanawiają się czy warto się przebranżowić, czy dam sobie radę, czy się nadaję, czy nie jestem za stara… tych wątpliwości w naszych głowach pojawia się po drodze bardzo dużo…
Dziewczyno!
Dasz radę, uwierz w siebie, poszukaj wsparcia u kogoś, kto jest już w branży i rozpocznij naukę.
Wsparciem, o którym mówię może być ktoś z rodziny, znajomy, czy życzliwa osoba z grupy tematycznej na FB.
Ważne, żeby wskazała Ci czego warto się nauczyć, na co zwrócić uwagę i podniosła na duchu kiedy przyjdą słabsze momenty. A Ty sama bądź aktywna, poszukuj, dowiaduj się. W sieci jest sporo bezpłatnych materiałów, webinarów i spotkań (dziewczyny z Mamo Pracuj w IT, również takie organizują).
Wiek to tylko cyfry, ważniejsze są komunikatywność, otwartość i pozytywne nastawienie do zmian. Trzymam za Ciebie kciuki!
Dziękuję Ci za rozmowę i trzymam kciuki za Twoją karierę w IT!
Przeczytaj także: Wszystkim kobietom, które marzą o pracy w IT, radzę nie czekać!
Wywiad powstał dzięki wyróżnieniu w konkursie #razemzmieniamy
Zdjęcie: archiwum prywatne Magdy.