ZAINSPIRUJ SIĘ
Pisanie to niesamowita przygoda z wyobraźnią – historia mamy dwójki dzieci, która wydała swoją pierwszą powieść
- Anna Tęcza
- 17 czerwca 2022
- 7 MIN. CZYTANIA
Marzeno, w kwietniu ukazała się Twoja debiutancka powieść pod tytułem „Nie Twój interes”. Gratuluję! Czytałam z zapartym tchem historię kryminalną z wątkiem miłosnym. Proszę powiedz, skąd pomysł na taką fabułę?
Od bardzo dawna chodziła mi po głowie myśl, by napisać książkę taką, jaką sama chciałabym przeczytać. Powieści kryminalne, sensacyjne i psychologiczne są moimi ulubionymi gatunkami literackimi, więc mniej więcej w tę stronę niejako naturalnie powędrowałam, tworząc fabułę. Odkryłam, że pisanie to w dużej mierze niesamowita przygoda z wyobraźnią.
Zdradź proszę, w jaki sposób przygotowałaś się do napisania powieści? Czy skończyłaś jakiś kurs, warsztaty pisarskie? Jak zaczęła się Twoja przygoda z pisaniem?
Odkąd pamiętam, zawsze miałam skłonności ku tworzeniu fikcji, lecz brakowało mi odwagi i konsekwencji. Pojawiały się od czasu do czasu pomysły, przelewałam je więc na papier, ale bywało, że blokował mnie samokrytycyzm albo zajmowały inne sprawy i teksty zostawały niedokończone lub zapomniane i zamknięte w tej przysłowiowej nieszczęsnej szufladzie.
Teraz myślę, że to te próby właśnie były taką moją „szkołą pisania”. One oraz czas potrzebny do tego, by dojrzeć. Przymierzałam się do warsztatów pisarskich, lecz ostatecznie nie sięgnęłam po żaden kurs pisania. Czułam, że muszę zmierzyć się z tym sama i szczerze powiedziawszy, bałam się narzucania ram, schematyzmu. Być może niesłusznie. Interesując się literaturą również “od kuchni” czytałam oczywiście o tym, jak pisać, by uświadomić sobie, z jak dużym zadaniem mam zamiar się zmierzyć. Doświadczenie innych i gotowość podzielenia się nim to niezwykle cenny zestaw lekcji.
Napisałaś i co dalej…
I dalej była praca nad tekstem. Ta część pisania, gdy tworzyłam radośnie, bawiłam się historią, która we mnie żyła, pozwalałam działać bohaterom to dopiero początek. Dotarłam do końca wydarzeń, w mojej głowie wyświetlił się napis „koniec” i wtedy nadszedł czas na ponowne czytanie, analizowanie, redagowanie, wprowadzanie zmian i tak dalej.
Powieść musiała też przetrwać próbę czytania przez pierwszych czytelników, została poddana profesjonalnej recenzji, po której znowu nad nią pracowałam, a na końcu zajęła się nią korektorka. Dopiero wtedy miałam pewność, że mój tekst nadaje się do tego, by zaproponować go wydawcom.
Czy zaczynając pisać “Nie Twój interes” planowałaś wydać książkę?
Myślę, że tak, lecz z początku nawet sama przed sobą nie miałam śmiałości się do tego przyznać. To wciąż była sfera marzeń. Starałam się dobrze bawić pisząc, pracując nad tekstem bez onieśmielającego wybiegania myślą za bardzo do przodu. Raczej mówiłam sobie: co ma być, to będzie.
Ile czasu minęło od pierwszego napisanego zdania do wydania książki? Opowiedz krótko o krokach, które doprowadziły do wydania powieści?
Wszystko razem trwało dwa lata. Oczywiście to nie znaczy, że przez dwa lata nieprzerwanie pisałam. Gdy już cała opowieść, czyli to, co mieściło się między pierwszym zdaniem, które masz na myśli, a ostatecznym ukończeniem moich prac nad tekstem było gotowe, przygotowałam streszczenia książki – krótkie, dłuższe i szczegółowe. Napisałam swoją biografię również w kilku wersjach ze względu na objętość oraz udałam się do fotografa po porządne zdjęcia, które mogłabym dołączyć do mojej propozycji wydawniczej.
Uzbrojona w taki pakiet wybrałam wydawnictwa, które mogłyby zainteresować się moją powieścią. Kolejnym etapem był wybór najlepszej oferty wydawniczej oraz podpisanie umowy, co nastąpiło kilka miesięcy po wysłaniu propozycji. Dalsze prace to współpraca z wydawnictwem.
Przeczytaj także: Psia behawiorystka – w wieku 45 lat założyła własną firmę – historia Kasi
Powiedz, ile zainwestowałaś w wydanie książki?
Nie wydałam książki własnym sumptem, lecz tradycyjnie w wydawnictwie, więc nie partycypowałam w kosztach.
Co czułaś, gdy trzymałaś w ręce książkę z Twoim nazwiskiem na okładce?
Ogromną satysfakcję. 🙂
To musi być cudowne uczucie. Marzeno, jesteś też mamą dwóch wymagających uwagi synów. Powiedz, czy łatwo jest łączyć pracę twórczą z obowiązkami domowymi i zajmowaniem się dziećmi?
Nie, to czyste wariactwo. 😉 Tym bardziej jestem z siebie dumna, że wytrwałam w swojej pracy i nikt nie ucierpiał. 😉 Tak się złożyło, że „Nie twój interes” powstawał w okresie pandemii, więc pracy zdalnej, nauczania domowego i zawsze „pełnej chaty”. To oznaczało również siedzenie z młodszym synem na lekcjach online oraz pisanie kolejnych akapitów powieści, gdy tuż obok mąż prowadził przez internet meetingi – mamy biurka w jednym pokoju. Musiałam nauczyć się balansowania między podzielną uwagą a odcięciem się od harmidru panującego wokół. Czasem nie dawałam rady i pisałam dopiero nocą, gdy wszyscy wreszcie poszli spać. To była dla mnie świetna szkoła. Obecnie mąż nadal pracuje online, w domu bywa głośno, a ja i tak potrafię się skupić i pisać.
Wiem, że jesteś w trakcie tworzenia kolejnej powieści. Czy chcesz przekuć pasję w zawód i zostać pisarką? Myślisz, że z pisania mogłabyś się utrzymać?
Chciałabym oczywiście zostać pisarką tak naprawdę. Chociaż na moim autorskim profilu facebookowym dumnie wpisałam sobie, że jestem pisarką, zdaję sobie sprawę, że do tego tytułu jeszcze wiele mi brakuje. Mam ogromną nadzieję i będę dążyć do tego, by na ów tytuł zasłużyć. Wstępnie ukończyłam powieść, która ukazywała się na blogu. „Fikcyjny ja” w wersji, powiedzmy, sauté. Każdy, kto ją tam przeczytał może czuć się moim beta-czytelnikiem. 😉 Teraz zabieram się za pracę nad nią, dosmażanie, doprawianie i ogólnie ujarzmianie tej historii, by nadać jej kształt porządnej powieści, która będzie wolna od przeróżnych błędów i zasłuży na wydanie podobnie jak „Nie twój interes”. Pracuję również nad kolejną książką. W zamyśle będzie to powieść psychologiczno – sensacyjna.
Jeśli mowa o utrzymywaniu się z pisania powieści, trzeba być bardzo cierpliwym. Mam taką możliwość, by nie myśleć o mojej pracy – pasji w tych kategoriach, ale to zapewne kwestia czasu i ilości coraz lepszych publikacji.
A jak zainspirujesz kobiety, których pasją jest pisanie, ale piszą tylko do „szuflady”?
Jeśli pisanie sprawia im przyjemność i zwyczajnie lubią swoje teksty, polecam autorkom gorąco, by rozwijały tę pasję i pozwoliły swej twórczości ujrzeć światło dzienne. Pokaż swoją twórczość zaufanej osobie, która lubi czytać. Jeśli przeczyta do końca, to już jest pierwszy znak. Oczywiście przyjaciółka, siostra, kolega czy mąż pewnie nie skrytykuje, nie będzie zbyt obiektywny, ale to nic nie szkodzi. Pierwszy krok do ośmielenia się zostanie wykonany. Pracuj nad swoimi tekstami, pokazuj je i wydawaj. Po co mają marnieć zapomniane w szufladach?