ZAINSPIRUJ SIĘ
Jutro będzie nic? Recenzja powieści „Cwaniary” Sylwii Chutnik
- Agnieszka Nietresta-Zatoń
- 18 lutego 2013
- 3 MIN. CZYTANIA
W literaturze oraz blogosferze mieliśmy już dwa pospolite ruszenia
Pierwsze ukazywało kobiecość jako tożsamą z macierzyństwem, a więc nieustannym zachwytem nad różowymi stópkami, miniaturowymi ubrankami oraz faktem, że w ogóle zostało się matką, czyli spełniło społeczną misję, zrealizowało marzenia własne, partnera, mamy, babci, teściowej i… wystarczy.
Drugie, wyrastające ze sprzeciwu wobec wyłącznie tak postrzeganej roli kobiety, zaowocowało publikacjami odczarowującymi rzeczywistość – książkami (Elif Safak Czarne mleko; Rachel Cusk, A Life’s Work, Arlington Park; Jill Smokler, Wyznania upiornej mamuśki, Manuela Gretkowska, Polka; Anna Nasiłowska, Księga początku; Justyna Bargielska, Obsoletki, Sylwia Chutnik, Mama ma zawsze rację i wiele, wiele innych), czy blogami tak znanych postaci jak Frustratka i Zimno, czy inicjatywami spod znaku Macierzyństwa bez Lukru lub portalu Bachor.
Przeczytaj także: Zadbaj o siebie, o swoją psychikę. To (też!) ważne
A Sylwia Chutnik szuka drogi trzeciej
Powieść „Cwaniary”, która na blogu się poczęła, a potem narodziła jako wspaniale zilustrowana książka, nie przynależy do żadnego z wymienionych nurtów. Będąc kolejnym głosem autorki w „kwestii kobiecej” (brrr… nie lubię tego sformułowania), jest jednocześnie pierwszym głosem nie wprost. Istnieje w literaturoznawstwie termin liryka maski, dla Sylwii Chutnik ukujmy więc, na potrzeby niniejszego tekstu, termin epika maski. Maskując się pod płaszczykiem prozy łotrzykowskiej, narrator demaskuje jednocześnie kolejne warstwy mitów o kobietach. Że nie są zdolne do decydowania o sobie, że nie potrafią egzekwować swych praw, że same są swoimi największymi wrogami.
Celina, Halina i Bronka są oczywiście kreacjami wyolbrzymionymi, celowo przerysowanymi: gdyby w ich miejsce wstawić męskich bohaterów, agresja i determinacja, którą zostały obdarzone dziewczyny, nie wzbudzałby zdumienia, nie poruszała czytelnika. A tak – wzbudza, porusza. Ale pierwsza reakcja ustępuje kolejnej: pojawia się refleksja nad tym, przepraszam za celowe uproszczenie, co autor miał na myśli.
I teraz każda z nas musi już podążyć własną ścieżką: jedna odnajdzie się w postaci jakże twardej i jakże miękkiej Celiny Cios, inna w postaci Bronki mknącej ulicami swą wypasioną bryką. A żadna z nich nie jest taka, jak się na pierwszy rzut oka wydaje. Ale komu chce się docierać do tych pokładów żółci, pytać dlaczego, dociekać skąd ten jad, ten żal, ta złość.
- tak nie powinna, ma czekać – nie działać.
- ma przyjmować razy – nie razy wydzielać.
- ma cicha być i pokornego serca – nie hałaśliwa i dopominająca się o swoje.
Więc maska, maska jako ten znak, że pewne sfery kobiecego życia trzeba odkłamać. Prawda, jak zwykle, leży pośrodku – bo przecież nie o prawo pięści tu chodzi, ale prawo jako takie. O prawo kobiety do decydowania o sobie.
W przeciwnym wypadku jutro będzie nic.
Przeczytaj także: Kobieta spełniona. Czyli jaka?
Zapraszamy do naszej zabawy na naszym profilu na Facebook’u gdzie rozdajemy egzemplarz książki dla najaktywniejszej z Was 😉
Zabawa z tą nagrodą trwa do 22 lutego!
A może chcesz posłuchać powieści czytanej w radiowej Trójce? Sprawdź szczegóły!
Tytuł: Cwaniary
Autor: Sylwia Chutnik
Wydawca: Świat Książk
Rok wydania: 2012