ZAINSPIRUJ SIĘ
Kobiety na całym świecie są podobne – rozmowa z Dagmarą z tanzańskiej wioski o życiu kobiet w Tanzanii!
- Klaudia Urban
- 16 czerwca 2021
- 9 MIN. CZYTANIA
Dagmaro, ogromnie się cieszę, że mamy okazję dzisiaj porozmawiać! Z wykształcenia jesteś kulturoznawczynią, wiele lat spędziłaś w Maroku, a teraz mieszkasz w Tanzanii! Jak to się stało, że Twoja droga zaprowadziła Cię do tak odległego egzotycznego kraju? Czym się tam zajmujesz?
Faktycznie, najpierw 9 lat mieszkałam w Maroku, a teraz już prawie 2 lata w Tanzanii, w górach Usambara. Maroko zachwycało mnie przez wiele lat, ale Marrakesz, gdzie rezydowałam stawał się z roku na rok coraz bardziej komercyjny, a ja czułam, że znów zaczyna mi czegoś w życiu brakować. Kontaktu z naturą, miejsca z dala od zgiełku wielkich miast.
Zaczęłam poszukiwania kolejnej destynacji, Tanzania zdecydowanie nie znajdowała się na mojej wstępnej liście! Głównie ze względu na odległość, gdyż w Maroku adoptowałam 5 ulicznych psiaków i wyprowadzka z Afryki Północnej do Wschodniej wydawała mi się w takim towarzystwie ponad moje możliwości.
Pewnego dnia trafiłam na ogłoszenie od założycieli MamboViewPoint Eco Lodge. Poszukiwali kogoś kto przejąłby hotel po ich odejściu na emeryturę. Miejsce od pierwszego wrażenia wydało mi się wyjątkowe, społecznie zaangażowane, w otoczeniu cudnej przyrody. Więc przyjechałam najpierw na 2 miesiące, aby się rozejrzeć… No i praktycznie już zostałam! Zakochałam się w tych górach, w ludziach, w lesie deszczowym. 2 miesiące później cała nasza sześcio-istotowa rodzina była przeprowadzona do Tanzanii.
Mieszkasz w niezwykłym miejscu i przedstawiasz je innym, ale oprócz tego zaangażowałaś się w pomoc lokalnej społeczności, a zwłaszcza tamtejszym kobietom. Opowiedz proszę, jak wygląda życie kobiet w Tanzanii?
W zeszłym roku powstała w okolicznej wiosce Mtae świetlica polekcyjna dla dziewcząt „Kraina Sióstr”, częściowo finansowana ze środków polskiej pomocy. Jest to miejsce wyposażone w wygodne biurka i krzesła, małą biblioteczkę, zapas podstawowych przyborów szkolnych oraz zapewniające opiekę wspaniałej Tality.
W regionie, wiele dziewcząt nie posiada warunków pozwalających na naukę, odrabianie lekcji, dodatkowo, po powrocie ze szkoły dziewczynki w nawet bardzo młodym wieku są zapędzane do obowiązków domowych, noszenia drewna, wody, opieki nad młodszym rodzeństwem, itp. Świetlica ma im zapewnić bezpieczne miejsce, wyłącznie w żeńskim gronie, gdzie można odrobić zadanie z matematyki, poczytać książkę, poplotkować, czy po prostu odpocząć, pobyć dzieckiem. Jednak mimo wielu trudności życie kobiet jawi mi się jako szczęśliwe.
W Tanzanii kobiety są szanowane, zajmują wiele ważnych stanowisk, kilka miesięcy temu to właśnie kobieta została prezydentem Tanzanii! Panuje wielka różnorodność religijna i obyczajowa. Stereotypowa, uciemiężona, afrykańska kobieta to bardzo nieprawdziwy koncept. Wiele jest jeszcze oczywiście do zrobienia, ale czy w Polsce nie jest podobnie?
Co jest im najbardziej potrzebne? Jak można im pomóc?
Najlepsza pomoc to edukacja. Generalnie nie uważam, aby wspieranie nauczania było pomocą. Jest to podstawowe prawo każdego dziecka, i my jako świat mamy bezwzględny obowiązek, aby je wprowadzać w życie.
Jestem zdecydowanym przeciwnikiem przekazywania darów, przysyłania paczek czy przywożenia cukierków i zabawek. Tanzańczycy to zdolni, inteligentni ludzie, którzy przy odpowiednich narzędziach są w stanie bez najmniejszego problemu sami zapewnić sobie dostatnie, szczęśliwe życie.
Darowizny uzależniają ludzi od pomocy, zabijają kreatywność i rozwój. Cukierki przyczyniają się do cukrzycy i próchnicy, a przecież o dentystę tutaj bardzo trudno! Zachęcam, aby zanim zaangażujemy się w pomoc poczytać o tym, jaka pomoc naprawdę pomaga! Np. Kaja Kraska z Globstory stworzyła na ten temat film dostępny na jej kanale YT. Zapraszam także na profil projektu świetlicy sisterhoodlandproject gdzie znajduje się link do zbiórki, którą aktualnie prowadzimy na zakup podręczników do świetlicy i lokalnej szkoły podstawowej.
Jak to jest być dziewczynką w Tanzanii?
W jaki sposób to, że Ty sama jesteś kobietą wpływa na Twoją sytuację w Tanzanii? Czy to stanowi jakąś przeszkodę, czy też może przeciwnie – pomaga w Twojej codziennej pracy?
Ja osobiście
nigdy nie czułam, aby bycie kobietą w jakikolwiek sposób mnie ograniczało. Nigdy nie spotkałam się z sytuacją, w której czułabym, że czegoś nie mogę. Wręcz przeciwnie. Będąc kobietą ma się znacznie lepszy dostęp do nawiązywania relacji międzyludzkich ze wszystkimi: kobietami, mężczyznami, dziećmi.
Moim znajomym mężczyznom z Europy, nie wypada wejść do tradycyjnego domu, gdzie przebywają same kobiety. Nie mogą tak bezwiednie przytulać wszystkich dzieciaków na ulicy. 🙂
A Tanzańczycy, w większości, poza kilkoma plemiennymi wyjątkami (np. Masajowie), bardzo liczą się ze zdaniem kobiet. Od płci liczy się bardziej wykształcenie, obycie we świecie. Ale wiem, że mam również ułatwioną sprawę, ze względu na bycie obcokrajowcem. „Mzungu” bowiem wiele uchodzi na sucho, więcej wolno, bo Afrykańczycy rozumieją, że nasza kultura bywa inna i wybaczają rzeczy, które lokalnej kobiecie by nie wypadały. Trzeba zdawać sobie sprawę, z tego przywileju. Ale można go wykorzystać do robienia wartościowych rzeczy!
Przeczytaj także: Tasteaway. Nawet 120 dni w roku spędzamy w podróży
Z pewnością istnieje cała masa różnic pomiędzy europejską kulturą, obyczajami, przekonaniami i życiem kobiet, a tymi w Tanzanii. Czy jednak jest coś, co według Ciebie jest wspólne kobietom w Tanzanii, Maroku i Polsce?
Moim zdaniem, generalnie kobiety na całym świecie są podobne. Są takie, które są odważne i przebojowe oraz takie, które szukają komfortu i poczucia stabilności.
Wszędzie kobiety kochają swoje dzieci i chcą dla nich jak najlepiej, w ramach znanych im realiów. Wszędzie szukają miłości i księcia z bajki 😉 Tylko każda tego księcia widzi inaczej.
Dla jednej będzie to przystojny osiłek w markowych ciuchach, dla innej zaangażowany społecznie nauczyciel, a dla jeszcze kolejnej starszy o 20 lat stateczny mężczyzna z duża ilością zer na koncie bankowym. Wszędzie kobiety chcą być piękne, zadbane, tylko kanony są inne. Wszędzie kobiety uwielbiają plotkować. 😉
No jasne! Mówisz biegle po angielsku, francusku, arabsku i po polsku. Domyślam się jednak, że żaden z tych języków nie wystarcza, by porozumieć się z lokalną społecznością Mambo. Jak zatem udaje Ci się dogadać z mieszkańcami?
Bardzo wielu Tanzańczyków mówi świetnie po angielsku. W tym kilku pracowników MamboViewPoint. To zdecydowanie ułatwiło mi początkową aklimatyzację. Ale ambitnie uczę się Suahili, bo nie wyobrażam sobie mieszkania w kraju bez chociaż komunikacyjnej znajomości języka. A Suahili jest generalnie dość proste w obsłudze, z wieloma wpływami arabskimi i angielskimi, więc zadanie nie jest takie trudne.
W planach mam także przysposobienie sobie choć podstaw lokalnego dialektu z gór Usambara – Kisambaa. W Tanzanii funkcjonuje ponad 100 różnych plemion, każde posiada własny dialekt, ale wszystkich łączy znajomość Suahili.
Co najbardziej fascynuje Cię w codziennym życiu ludzi w Tanzanii?
Ich wyluzowanie. 🙂 Filozofia życia, którą świetnie można podsumować wyrażeniem „Pole Pole” czyli powoli. Próbuję uczyć się od nich cierpliwości, nie przejmowania drobiazgami, niepowodzeniami. Tanzańczycy imponują mi także bezgraniczną grzecznością we wspólnych interakcjach. Sam język Suahili jest z zasady bardzo wyważony i ten spokój w komunikacji wyczuwa się w codziennym życiu.
Fascynuje mnie otwartość religijna, wspólna egzystencja ludzi o zupełnie innych poglądach i spojrzeniu na obyczajowość. Tanzania jest mniej więcej 50/50 Chrześcijańska i Muzułmańska, ale jest ogromne rozszczepienie na różnorodne ruchy, kościoły, odłamy, a wiele także osób o nadal tradycyjnych wierzeniach. I wszyscy żyją razem, szanują się, wspólnie obchodzą wszystkie święta religijne. Tylko dla pracodawcy to kłopot, bo bonusy przyznajemy wszystkim pracownikom zarówno na Święta Bożego Narodzenia, jak i na Ramadan 😉 No i mamy mnóstwo dni wolnych od pracy!
Przeczytaj także: Być mamą, pracować i podróżować. Jak to można pogodzić?
Wiele ludzi marzy o realizacji swoich marzeń, ale brakuje im odwagi by ruszyć z miejsca i zacząć naprawdę wcielać je w życie. Co według Ciebie jest kluczem do życia w zgodzie z własnymi marzeniami?
Przede wszystkim poważne i głębokie zastanowienie się nad tym czym te marzenia tak naprawdę są. Nie dla każdego musi być to okrążanie świata z dolarem w kieszeni.
Wiedzieć czego się chce to już pierwszy duży krok. A kolejnym dla mnie zawsze było nie przejmowanie się opiniami innych. Wysłuchać ich zawsze warto, może coś się przyda, coś rozjaśni, ale należy pamiętać, że każdy żyje dla siebie, a nie dla innych. Nie dla każdego definicja szczęścia jest taka sama, a więc i życiowa droga nie może być identyczna.
Osobiście uważam też, iż warto spróbować czasami małych kroczków przybliżających nas do celu, ale zazwyczaj marzenia realizować należy szybko i bez długiego zastanowienia. Bo łatwo popaść w rutynę, przyzwyczajenie, z których bardzo ciężko się wyrwać. Kluczem do życia w zgodzie z własnymi marzeniami jest dla mnie przede wszystkim życie w zgodzie z własnym sobą. Bez względu na to czy cieszy się to powszechną aprobatą czy nie.
Często zdarza mi się, że muszę wypowiadać opinie niezgodne z lokalną kulturą czy obyczajowością. Ale nigdy nie miałam z tego tytułu żadnych problemów, bo wydaje mi się, że ludzie na całym świecie wyczuwają gdy działa się z pasją, w zgodzie z tym co dla nas ważne i to cieszy się szacunkiem. Nie zawsze zapewni nam to grono przyjaciół, ale poczucie spełnienia na pewno.
Serdecznie dziękuję za rozmowę!
Zdjęcia: prywatne archiwum Dagmary