ZAINSPIRUJ SIĘ
Jak pracodawca może wspierać powrót do pracy po urlopie macierzyńskim?
- Agnieszka Kaczanowska
- 22 kwietnia 2018
- 10 MIN. CZYTANIA
Agato, kilka tygodni temu wróciłaś do pracy po urlopie macierzyńskim i wszystkie Twoje doświadczenia i obserwacje są bardzo świeże. Dlatego bardzo się cieszę i dziękuję, że zgodziłaś się na ten wywiad.
Do pracy wróciłam półtora miesiąca temu po niemal dwuletniej przerwie zawodowej. Ponieważ zmiana mojego sposobu życia ma miejsce właśnie teraz pomyślałam, że to idealny czas na podzielenie się doświadczeniami i emocjami, które towarzyszą mamie wracającej do pracy.
To Twój drugi powrót do pracy po urlopie macierzyńskim. Masz dwóch synów, w jakim są wieku?
Jestem najszczęśliwszą na świecie mamą dwóch niesamowitych chłopców: Hugo i Iwo. Starszy syn przyszedł na świat osiem lat temu, czyniąc nasz świat miejscem pełnym wspaniałych emocji, nowych doświadczeń i ról, ale też wyzwań.
Zafascynowana macierzyństwem nie potrafiłam, ani nie chciałam, wrócić do pracy po okresie, wówczas 5-miesięcznego, urlopu macierzyńskiego, dlatego pozwoliłam sobie na dłuższą przerwę zawodową, która w pełni pozwoliła mi zrealizować plan instynktownie założony przez zgrany duet jaki tworzyliśmy z Hugo. Był to czas eksplorowania przestrzeni miejskiej i osiedlowej, czas spotkań z dawnymi znajomymi, czas bycia z najbliższą rodziną i robienia rzeczy, na które wcześniej zawsze czasu brakowało.
Wróciłam do pracy, gdy Hugo miał 1,5 roku, bardziej z rozsądku niż potrzeby. Miałam jednak poczucie, że dłuższa przerwa zawodowa mogłaby nie wpłynąć korzystnie na moją dalszą karierę i rozpoczęłam poszukiwania nowych zawodowych wyzwań. Tak trafiłam do Franklin Templeton firmy która na nowo zdefiniowała moje rozumienie pracy w międzynarodowym środowisku.
Pamiętam, że objęcie pierwszego stanowiska wymagało dwutygodniowej podróży do Luksemburga, co w momencie podejmowania decyzji o rozpoczęciu pracy stanowiło dla mnie ogromną przeszkodę. Nigdy wcześniej nie rozstałam się z Hugo nawet na jedną noc; zawsze podróżowaliśmy razem, stanowił integralną część mojej codzienności. A tu nagle perspektywa nie tylko powrotu do pracy i dużej zmiany w sposobie naszego funkcjonowania, ale też dwutygodniowa rozłąka. Zdecydowałam się mimo wszystko i była to dobra decyzja. Tata spisał się na medal, Hugo poradził sobie świetnie, razem spędzili bardzo wartościowy czas.
Nauczyłam się wtedy, że dbanie o własne potrzeby nie musi wiązać się ze szkodą dla dziecka, dobra organizacja i wsparcie najbliższych jest tu kluczem do sukcesu.
Kolejne lata to dla mnie czas godzenia ról i próby znalezienia balansu między życiem prywatnym i zawodowym. Choć praca do godziny 17 była poważną przeszkodą z perspektywy czasu stwierdzam, że udało mi się być mamą obecną, choć tylko przez część dnia, to jednak w sposób bardzo zaangażowany, prawdziwy, namacalny dla dziecka.
W ciągu 5 lat objęłam we Franklinie trzy stanowiska, każde z nich dawało nowe możliwości i kusiło podejmowaniem kolejnych wyzwań, które wymagałyby większego zaangażowania czasowego. Swoją dyspozycyjność zawsze bardzo jasno komunikowałam przełożonym, a oni cenili moją szczerość i aktywność jaką oferowałam w godzinach pracy. Ten model współpracy pomógł mi w zrealizowaniu celów założonych na tamten czas, a po kilku latach przyszedł moment na kolejną dużą zmianę…
W 2016 roku na świat przyszedł Iwo, z nim kolejny piękny rozdział mojego życia. I znowu wróciliśmy na podwórka, do parków, kawiarni i na śniadania z mamą w środku tygodnia.
Podjęłaś decyzję o powrocie. Od czego zaczęłaś przygotowania do powrotu do pracy? Co było dla Ciebie najważniejsze?
Chcąc być mamą sprawiedliwą postanowiłam, że do pracy wrócę gdy Iwo ukończy 1,5 roku, tak jak było to w przypadku starszego syna. Decyzję tę wspierał fakt, że żłobek który wybraliśmy dla Iwo przyjmuje dzieci, które ukończyły 18 miesięcy. Jednak przygotowania do powrotu do pracy rozpoczęłam już kilka miesięcy wcześniej.
Kluczowe było wybranie placówki, która budziła nasze zaufanie; mieliśmy szczęście, bo przedszkole do którego chodził wcześniej Hugo otworzyło grupę żłobkową, więc kadra była nam dobrze znana. Skorzystaliśmy z oferty zajęć adaptacyjnych, które nie tylko pozwoliły Iwo poznać miejsce i wychowawców, ale też wejść w rytm zajęć w grupie z innymi dziećmi. Dzięki temu pierwszy dzień Iwo w żłobku był dla mnie ogromnym wydarzeniem, a dla niego naturalną kontynuacją schematu, który dobrze już znał.
Ze mną zresztą było podobnie, bo tego dnia również wróciłam do miejsca dobrze mi znanego. Firma czekała na mnie ze stanowiskiem, a nawet biurkiem, które wcześniej zajmowałam. Komfort powrotu do wcześniejszej pracy był nieporównywalnie większy od doświadczenia, jakie miałam przychodząc do nowej firmy po urodzeniu pierwszego dziecka.
Udało mi się zatem znacznie zredukować stres związany z powrotem do pracy po urlopie wychowawczym. Iwo dołączył do grupy żłobkowej w dobrej placówce, ja za to kontynuowałam swoją zawodową przygodę w dobrze znanej mi firmie, przyjaznej rodzicom i szanującej prawa pracowników.
Pracujesz w firmie Franklin Templeton w Poznaniu (firmę dobrze nam znaną, gdyż już od roku jest w naszej Bazie Pracodawców Przyjaznych Mamie), ale które z elementów wsparcia dla rodziców oferowanych przez firmę są dla Ciebie najcenniejsze?
Firma oferuje szereg udogodnień wspierających rodziców. Zacznę od tego, że pracuję na ¾ etatu co umożliwia mi logistyczne zorganizowanie rodzinnego dnia. Jestem w stanie zawieźć rano dzieci do szkoły i żłobka, a po pracy odebrać je przed zamknięciem placówek, postawić ciepły obiad na stole, zadbać o ich potrzeby, a po południu zwyczajnie pobyć mamą i spędzić czas na zabawie. Kwestie proste, przyziemne, jednak niezwykle ważne w codziennym funkcjonowaniu dzieci.
Kolejna rzecz to elastyczny czas pracy co oznacza, że mogę przyjechać do biura w wyznaczonym okresie czasu i wyjść po 6 i pół godzinie. Rozwiązanie to redukuje poranny stres związany z wyjściem z domu na czas, co jak wiadomo przy dwójce dzieci stanowi niekiedy nie lada wyzwanie. Dzięki temu nie mam poczucia bycia spóźnioną do pracy, gdy przyjadę 20 minut później z powodu naprędce robionego przed szkołą zapomnianego zadania domowego, nieodnalezionego prawego buta, potrzeby pożegnania się ze wszystkimi zabawkami lub poszanowaniem woli dziecka zamanifestowanej w słowie „sam”.
Cenię również możliwość pracy z domu w określonych przypadkach, którą firma wspiera nie tylko obyczajowo, ale też technologicznie. Moje stanowisko wymaga częstej interakcji z zespołami pracującymi w innych strefach czasowych; oznacza to potrzebę uczestniczenia w spotkaniach poza godzinami mojej pracy, co rozwiązuję popołudniową pracą z domu po wcześniejszym wyjściu z biura. Wtedy oczywiście pozostaje kwestia zorganizowania czasu dzieciom, które niekiedy usilnie próbują uczestniczyć w spotkaniu razem z mamą. I wtedy mamy dzień dziecka, bo cena milczenia przez godzinę u dzieci jest wysoka i trzeba za nią słono zapłacić (śmiech).
¾ etatu, co to oznacza w praktyce? Jak zatem wygląda Twój dzień pracy, taki standardowy?
Standardowo przybywam do biura około godziny 8:30. Perspektywa 6 godzin pracy bardzo motywuje mnie do działania, bo mam poczucie, że muszę zdążyć ze wszystkim do godziny 15. Jestem przez to dobrze zorganizowana, działam szybko i efektywnie. Moja przełożona dostosowuje ilość zadań do mojego wymiaru godzin i regularnie upewnia się czy zachowuję balans, dlatego mój dzień mieści zarówno pracę przy komputerze, spotkania z ludźmi pracującymi w wielu miejscach na świecie, lokalne treningi, jak i przerwę lunchową, która jak przystało na mamę, jest zazwyczaj przerwą zakupową.
Gdybyśmy w kilku zdaniach chciały odpowiedzieć na pytanie: co jest kluczowe, aby powrót do pracy się udał? Co byś odpowiedziała?
Zacznę od zrobienia planu by rozłożyć w czasie wszystkie działania jakie muszą zostać podjęte z uwzględnieniem potrzeb stron zaangażowanych. Odpowiednia placówka lub osoba zajmująca się dzieckiem odegra tu największą rolę, bo to ona gwarantuje komfort psychiczny rodziców pracujących.
Moim zdaniem bardzo ważne jest również wyznaczenie swoich granic i szczera rozmowa z pracodawcą, by jasno określić swoje możliwości tak, aby obie strony miały klarowny obraz sytuacji podczas definiowania oczekiwań.
Kolejny element sukcesu to otwartość na zaangażowanie rodziny,znajomych, sąsiadów poprzez bezpośrednie zwracanie się o pomoc w najróżniejszych sytuacjach. Podwiezienie syna do szkoły przez sąsiada, włączenie dziadków w zajęcia dodatkowe dziecka czy przyniesienie lekcji do odpisania przez przyjaciół w czasie choroby, bywają niezastąpione.
Najważniejsze jednak było dla mnie przekonanie, że podejmując decyzję o powrocie do pracy oraz inne działania związane z tym procesem, jestem w zgodzie ze sobą, a potrzeby moich synów są w pełni zaspokojone.
Twoje stanowisko pracy to miło brzmiąca nazwa: Talent Development Consultant. Czym się zajmujesz na co dzień?
Rzeczywiście nazwa stanowiska brzmi intrygująco. Jestem częścią globalnego zespołu, który zajmuje się projektowaniem, planowaniem i dostarczaniem programów rozwojowych dla pracowników, będących na różnych szczeblach hierarchii organizacyjnej.
W praktyce oznacza to sporą ilość spotkań z ludźmi, ciągłe analizowanie potrzeb rozwojowych pracowników, budowanie ich świadomości wokół tego w jaki sposób możemy samodzielnie i przy wsparciu przełożonych wpływać na rozbudowanie własnych kompetencji zawodowych i codzienne wspieranie ich w doborze odpowiednich do tego narzędzi.
Zawodowo zajmujesz się rozwojem osobistym i zawodowym, i wiem także, że czas urlopu macierzyńskiego był dla Ciebie okresem nieustannego rozwoju, nie tylko jako podwójna mama. Nie byłaś zmęczona?
Z natury jestem osobą bardzo aktywną i rzadko biorę sobie od takiej postawy urlop, dlatego czas przerwy zawodowej oznaczał dla mnie nieograniczone możliwości podejmowania działań inwestujących w mój rozwój osobisty, ale też dobre samopoczucie. Dodam, że zdecydowana większość tych aktywności odbyła się w towarzystwie lub przy udziale moich kochanych dzieci, które dają mi niezwykłą motywację do działania. Uwielbiam gdy towarzyszą mi w codziennych czynnościach, ale też zabieram je na koniec świata podczas rodzinnych podróży, które niesamowicie nas łączą, a dzieci nadają im wymiar jakiego nie byłabym w stanie osiągnąć podróżując sama.
Choć stanowią integralną część mojego życia, bywa oczywiście, że wyznaczam sobie cele, które nie przewidują ich obecności, jak na przykład kurs coachingu na Uniwersytecie w Poznaniu, który udało mi się zrealizować w czasie urlopu macierzyńskiego. Jestem częstą bywalczynią rozmaitych wydarzeń kulturalnych, intensywnie uprawiam sport i otwarcie proszę o pomoc najbliższych, gdy zależy mi na czasie tylko dla siebie. Czy jestem zmęczona? Bywa, ale mówią, że zmęczenie to tylko stan umysłu.
Cały czas prowadzona jest rekrutacja w Waszej firmie i wiele z tych ofert pracy, z myślą o mamach, publikowane jest na naszym portalu. W maju wspólnie organizujemy Dzień Otwarty dla Mam. Co chciałabyś powiedzieć innej mamie, która właśnie wraca do pracy?
Wierzę, że kobiety mają niezwykłą umiejętność przystosowywania się do nowych sytuacji; jest to nasza moc, z której powinniśmy czerpać, by pokazać naszym dzieciom, że różnorodność w życiu jest potrzebna, twórcza i inspirująca.
Dziękuję za wywiad! A jeśli szukasz pracy, sprawdź najnowsze oferty pracy firmy Franklin Templeton >>>
www.franklintempletoncareers.com
Zdjęcia: własność Franklin Templeton