ZAINSPIRUJ SIĘ
A my właśnie …
w rodzinnym wirze przedwyjazdowych przygotowań. Ach, ileż do zrobienia!
Przygotowanie, załatwianie, kupowanie, naprawianie, ogarnięcie, zreperowanie – bo przecież bez TEGO nie można wyjechać!
No i jeszcze te najważniejsze czynności: znalezienie, poskładanie, pozbieranie, zgromadzenie, przejrzenie, wypranie, (o zgrozo wyprasowanie), przygotowanie, spakowanie… Do tego jeszcze dwukrotne upewnienie się, że wszystko naprawdę trafiło do waliz. Ech, gdzie tam! Część rodziny (ta starsza) rzeczy gromadzi, a to młodsze rozwleka je po różnych zakątkach domu (suszarka! suszarka! gdzie dałyście suszarkę!?).
Przeczytaj także: Jak nie zwariować w podróży z dziećmi
No i nie zapominajmy o pracy
Jak to jest, że przed samym urlopem odbywają się te najbardziej kluczowe zebrania, których nie sposób ominąć? Zadania, które koniecznie trzeba zrobić na wczoraj?
A głowa wypełniona mądrymi napomnieniami z kolorowych pism, jak to wypoczynek należy zacząć przynajmniej tydzień przed wyjazdem… Wyciszyć się, wyluzować, zwolnić i przygotować do odpoczywania…
Chętnie, ale to już chyba w kolejne wakacje, bo w tym roku wszystko znowu na ostatnią chwilę. 🙂 Wsiadając do auta będziemy pewnie jedną ręką upychać walizy, a drugą pisać niezwykle ważne maile.
Przeczytaj także: Gdzie spędzić niezapomniane wakacje w Polsce?
Ale, co tam
Jak już wsiądziemy, policzymy dzieci, upewnimy się, że mamy to co najważniejsze (tj. telefony i ładowarki), to na naszych twarzach zagości uśmiech. I niech tak zostanie na najbliższe dwa tygodnie!
Czego sobie i Wam, Drogie Czytelniczki życzę!
Ja, niespodziewany autor tego artykułu (bo Agnieszka zaginęła gdzieś między gromadzeniem, a ogarnianiem)
Tomasz “TatoPracuj” Kaczanowski
Zdjęcie: 123 rf