ZAINSPIRUJ SIĘ
Moja pierwsza praca w IT – PMO (Project Management Office) – historia humanistki Basi
- Ewa Moskalik - Pieper
- 27 maja 2022
- 10 MIN. CZYTANIA
PMO czym się zajmuje?
Humanistka w branży IT – Basiu, takie historie lubię najbardziej. Zaczynamy? Od kilku miesięcy pracujesz w Accenture jako PMO (Project Management Officer). Powiedz proszę, co to za stanowisko w branży IT i czym się zajmujesz?
Pracuję jako PMO, choć poprawnie byłoby powiedzieć, że pracuję w PMO. Ten skrót z angielskiego oznacza Project Management Office, czyli biuro zarządzania projektem. Ja trafiłam idealnie, bo moim zadaniem jest wsparcie dla Klienta we Francji, a jako romanistka z wykształcenia, czuję się tam jak ryba w wodzie.
Czyli PMO jest wsparciem zespołu developerów? I czy zawsze PMO ma takie administracyjne zadania?
PMO ma przeróżne zadania. W moim zespole PMO jest kilkanaście osób, a każda z nich zajmuje się czymś innym w zależności od specyfiki projektu. Nasze zadania związane są z onboardingiem i offboardingiem, czyli w uproszeniu zarządzaniem dostępami i narzędziami dla developerów.
PMO rozlicza czas pracy, a także prowadzi rozliczenia całego projektu. Zajmujemy się zarządzaniem zakresem zadań, budżetem, planowaniem. Pilnujemy terminowości, efektywnej komunikacji i dobrej atmosfery. Dbamy, by każdy z interesariuszy miał spełnione wszystkie warunki niezbędne do bezstresowego wykonywania codziennej pracy. Każdego dnia korzystam z Excela, ale także Jira, Confluence, EazyBi, SharePoint, PowerAutomate.
Biorę też udział w spotkaniach naszego zespołu, przygotowuję prezentacje oraz robię notatki. To jedno z zadań, które kojarzą się z prowadzeniem biura, są jednak projekty, w których niezbędna jest umiejętność kodowania, testowania i chlebem powszednim są zadania czysto techniczne.
Wszystko zależy od projektu, a przynależność do danego projektu zależy od kompetencji danej osoby i jej osobistych preferencji.
PMO jako pierwsza praca w IT – dlaczego warto?
Wygląda na to, że to rola idealna na start w branży IT. Czy zgodzisz się z tym? Później jest sporo możliwości rozwoju – jakich?
Z mojej perspektywy to jedna z lepszych dróg wejścia do branży IT dla osoby, która nigdy nie miała z nią styczności. Liczą się kompetencje miękkie i znajomość narzędzi. Specyfiki pracy i tak trzeba się nauczyć w zależności od projektu.
Jeżeli ma się ugruntowane narzędzia i codzienna praca nie przysparza już trudności, przychodzi czas na eksplorowanie i rozwój. Dla mnie ten moment nastąpił po około 3 miesiącach i od tego czasu wciąż pojawia się nowa szansa na poznanie czegoś nowego. Dla osób, które chcą poszerzać swoje horyzonty najważniejsze będzie określenie interesujących obszarów, a następnie systematyczne i cierpliwe kształcenie się w ich kierunku.
Dlaczego romanistka zmienia zawód i chce pracować w branży IT?
Porozmawiajmy chwilę o Twoim doświadczeniu zawodowym. Jesteś romanistką – uczyłaś francuskiego i hiszpańskiego w szkole oraz prowadziłaś własną szkołę językową. Pracowałaś także w agencji pracy tymczasowej i wreszcie – zajmowałaś się tematyką NVC w rodzinie. Bogate doświadczenie zawodowe. Dlaczego tym razem postawiłaś na IT?
To mało romantyczna historia, jednak u jej podstaw leżą dwie wartości, istotne dla mnie w tym momencie życia – wolność i bezpieczeństwo finansowe.
Przez 5 lat prowadzenia własnej działalności wolności miałam mnóstwo i wiedziałam, że niełatwo będzie spędzić 8-9h dziennie w szklanych domach.
Jednocześnie sukces finansowy, który odniosła moja firma został stłumiony przez pandemię i wymagał coraz więcej nakładów, generując coraz większą frustrację.
Jedną z nielicznych branż, która w obliczu Covid poradziła sobie świetnie było IT, więc zaczęłam szukać dla siebie miejsca w jej strukturach.
Jak najlepiej wybrać nowy zawód w IT?
Czy miałaś sprecyzowany zawód, obszar zainteresowań w IT, czy zaczęłaś się rozglądać i próbować?
Kiedyś usłyszałam żartobliwe porównanie, że idealnym Scrum Masterem jest kobieta po 30, która wychowała dzieci. To było o mnie, więc zainteresowałam się tym tematem i wpadłam jak śliwka w kompot.
Dlaczego zatem nie zostałaś Scrum Masterem?
Zrobiłam kilka szkoleń, przeczytałam sporo książek, zdałam egzamin Professional Scrum Master, a równocześnie nie wiedziałam NIC o rzeczywistym funkcjonowaniu projektu w IT. Dostałam nawet ofertę pracy, co dla nowicjusza nie jest takie łatwe, jednak na szczęście dla każdej ze stron, nie przyjęłam jej. Jako Scrum Master byłabym jak dyplomowany zegarmistrz, który w życiu nie miał zegarka w ręku.
Specyfiką tej roli jest wspieranie zespołu w jego pracy. Jak to zrobić, kiedy nie ma się o niej pojęcia? Pewnie można, jednak jest we mnie zbyt dużo pokory lub za mało tupetu, żeby wkroczyć w sam środek zamieszania i z mądrą miną odgrywać swoją rolę. Mam ogromny szacunek dla Scrum Masterów, których miałam przyjemność poznać oraz respekt dla tej roli, więc nie rezygnuję z tego marzenia, choć przede mną jeszcze sporo nauki.
Przebranżowienie do IT – od czego zacząć naukę?
Od czego zaczęłaś Twoje przebranżowienie? Czego i jak się uczyłaś?
Początkowo, jak wygłodniały pies bezrefleksyjnie rzucałam się na każdy ochłap nowej wiedzy. Czytałam książki, słuchałam podcastów i oglądałam filmy na YT. Jednak z czasem z chaosu zaczął wyłaniać się plan. Nauczyłam się odróżniać rzeczy wartościowe od zwykłej promocji czy naciągania.
Ponieważ moim celem było szkolenie w kierunku Scrum Mastera, skupiłam się na szukaniu szkoleń w tym zakresie. Równocześnie istotną rolę odgrywał wątek finansowy, bo tego typu szkolenia kosztują zwykle ponad 2000 zł, a sam egzamin, a dokładnie jedno podejście do egzaminu ponad 700 zł netto.
Znalazłam jednak platformę Inprogress i zainwestowałam w półroczny abonament. Potem, jak sama mówię o sobie, zostałam “Inprogressową ćpunką”. Wzięłam udział w szkoleniu AgilePM, Podstawy zarządzania projektami, Design Thinking, AgileBA, Facilitation, Management 3.0 oraz oczywiście PSM I.
Próbowałam również sił jako testerka oprogramowania, ale to jedyne szkolenie, z którego zrezygnowałam w trakcie. Ewidentnie taki poziom zaawansowania technicznego, a także pewnej monotonii i przewidywalności w codziennej pracy to nie jest moja bajka.
Na pewno świetnym i zupełnie realnym pomysłem jest znalezienie mentora w branży, która nas interesuje. Tego typu wiedzy nie zdobywa się na szkoleniach, a wbrew pozorom w sieci jest niemało osób gotowych dzielić się swoim doświadczeniem.
Mój mentor pojawił się jednak… za późno 😉 .
W 2,5 miesiąca od startu nauki do pierwszej oferty pracy w IT – jak to zrobić?
Za późno, bo zaledwie w 2,5 miesiąca od rozpoczęcia nauki dostałaś 3 oferty pracy – jak się realizuje taki plan?
Serio? Tak krótko? Wtedy wydawało mi się, że minęły lata, nikt mnie nie chce, nigdzie się nie nadaję. Zdałam egzaminy AgilePM, PSM I i od pierwszego zdanego egzaminu wysłałam swoje CV. Pukałam do różnych drzwi, prosiłam o polecenia bliższych i dalszych znajomych, jednak wciąż nie pojawiały się oferty.
Patrząc na to doświadczenie z dystansu kilku miesięcy widzę, że byłam zdeterminowana, gotowa przyznać się do niewiedzy i zmotywowana, by zdobywać nowe kompetencje. Być może gdybym wtedy znała rolę PMO, byłoby łatwiej, jednak tak się nie stało i uważam, że niezbędne było przejście tej drogi, by ukształtować się w tej zupełnie dla mnie nowej rzeczywistości zawodowej.
Jak przezwyciężyć trudności w trakcie nauki nowego zawodu?
Czy po drodze miałaś trudności, chwile spadku motywacji, albo przebłyski – nie to nie dla mnie?
Byłam na kilku rozmowach w firmach z innych branż, ale to tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że moja droga dosłownie musi być związana z IT. To było wewnętrzne, nieodparte przekonanie, że tak w końcu się stanie. Robiłam więc swoje.
Szkoliłam się. Chodziłam na rozmowy kwalifikacyjne, by oswoić się ze stresującą sytuacją rekrutacji. Szukałam w swoim dotychczasowym doświadczeniu zawodowym punktów stycznych z nową karierą i mniej lub bardziej spokojnie czekałam na swoją szansę.
Bywały dni zwątpienia, kiedy czułam się niewystarczająca. Wtedy bardzo pomogły mi rozmowy z przyjaciółką, HR-ką w branży IT oraz wsparcie mojego męża, który kibicował i zapewniał, że do końca roku mamy co do garnka włożyć.
Dziś mam wrażenie, że kiedy do całego procesu dodałam lekkość i zaufanie, że ta droga prędzej czy później zaprowadzi mnie na właściwe miejsce, otworzył się worek z propozycjami.
Niemalże jednego dnia otrzymałam 3 oferty pracy – w roli handlowca w IT, jako Scrum Masterka oraz moje PMO.
Praca jako PMO – plusy i plany na przyszłość
Jak Ci się pracuje? Co najbardziej podoba Ci się w tej pracy?
Przede wszystkim ta praca w 100% wpisuje się w moje wartości, o których mówiłam na początku – wolność i bezpieczeństwo finansowe. Kolejnym mocnym punktem są ludzie. To właśnie proces rekrutacji zaważył na mojej decyzji. Spotkałam dwie fantastyczne Team Leaderki, które dały mi odczuć, że jestem dla nich ważna i potrzebna.
Potem musiałam nauczyć się mnóstwa rzeczy. Popełniłam chyba wszystkie możliwe błędy. Za plus uważam, że raz popełnionego błędu nie powtórzyłam nigdy więcej.
Pomogła mi autentyczność, przyznanie się do niewiedzy czy błędu. Było to niejednokrotnie doceniane i pomagało mi śmiało iść do przodu.
W PMO każdy dzień składa się z elementów stałych, powtarzalnych cyklicznie, codziennie, raz w tygodniu czy co miesiąc. Równocześnie codziennie wydarza się coś nowego. Kiedy pokonuję kolejne wyzwanie, czerpię z tego ogromną satysfakcję i mam ochotę na więcej. Nie sądziłam, że praca na etacie może być tak pasjonująca!
Basiu, jakie masz dalsze plany na rozwój zawodowy? I na życie?
Mówiłam, że moja historia nie jest romantyczna, ale chyba jest w niej więcej poezji, niż sama chcę przyznać. Pasją naszej rodziny jest żeglarstwo, a branża IT to morze możliwości.
Aktualnie pracuję 40h tygodniowo, jednak jestem gotowa nadal uczyć się i podnosić swoje kompetencje. Chcę aby w przyszłości mój pakiet wolność+ bezpieczeństwo finansowe pozwolił mi na pracę w nienormowanym czasie pracy z dowolnego miejsca na świecie.
Teraz już nigdzie się nie spieszę. Mam czas. Moje dzieci muszą jeszcze trochę podrosnąć
a ja jestem w miejscu, które może być trampoliną do niesamowitej kariery.
Trzeba tylko zaufać procesowi i zamiast czekać na osiągnięcie celu, cieszyć się drogą do jego realizacji.
Dziękuję za tę rozmowę. I życzę Ci, żebyś mogła zrealizować swój plan o pracy z dowolnego morza!
Wywiad powstał dzięki wyróżnieniu w konkursie #razemzmieniamy
Zdjęcia: Magdalena Darmoń Fotografia