ZAINSPIRUJ SIĘ
Jak z rozmachem rozpocząć nowy rok szkolny?
- Agnieszka Nietresta-Zatoń
- 1 września 2022
- 4 MIN. CZYTANIA
Jak z rozmachem rozpocząć nowy rok szkolny?
Bez względu na to, czy jesteś uczniem, ucznia rodzicem czy belfrem, pamiętaj, że:
- We wrześniu i tak wiele ustalić się nie da. Dostaniesz wprawdzie do ręki plan lekcji, który dodatkowo wisi już na stronie internetowej szkoły, ale zanim zdążysz zgrać grafiki zajęć wszystkich członków rodziny i zapisać dziecko/siebie na zajęcia dodatkowe w odpowiadających Wam godzinach, wszystko się rozjedzie. Uczniom przeniosą piątą lekcję z poniedziałku i zainstalują jako ósmą w piątek – wtedy miał być tenis, a zamiast na 7.45 we wtorek pójdzie dziecina na 10.20 – i kto ją do szkoły dowiezie, no kto? Belfrom doładują trzy okienka (pusta godzina lekcyjna) i dwa balkoniki (dwie puste pod rząd). I przygotowania do nadciągającego wielkimi krokami Dnia Nauczyciela – o, właśnie tak.
- Z początkiem miesiąca w przedszkolach i szkołach zalęgną się wirusy. I zaczną mutować. Pod koniec września Wasz dom przypominać będzie leprozorium. Przy czym: dziecko nie będzie się nadawało do wyekspediowania do placówki (szkolak padnie sam, przedszkolaka zabronią przewłóczyć na instytucji łono w obawie przed rozprzestrzenieniem się glutozy zakaźniej), Ty nie będziesz się nadawała ani do opieki nad dzieckiem (glutoza w zakresie własnym, gorączka i te wszystkie inne jak-nie-urok-to-sraczka) ani do pójścia do pracy. W przedszkolu żądać będą, abyś stanowczo poszła „na opiekę”, w pracy zaś poinstruują Cię, że od kataru jeszcze nikt nie umarł, a dzieci mają babcię/ojca/opiekunkę/przedszkole (w którym, jak wiadomo, zażądali…) i żeby Ci żadne L4 do głowy nie przyszło. Ojciec na L4 nie pójdzie, bo ma ważny projekt na ukończeniu, babcia wciąż pracuje zawodowo, w przedszkolu… Ech. I tak ad infiniutum.
Przeczytaj także: Początek roku szkolnego – jak go zaplanować, żeby nie zwariować?
- Około połowy miesiąca wyjdzie na jaw, że wszystko, dosłownie wszystko, co Twoja pociecha ma w szafie (odzież, obuwie, dodatki) jest „szitowe”. Wiocha i obciach. „Żalowe” jest. Bo jeszcze 2, 3, ba, nawet 12 września można było mieć na plecaku Kotka Mamrotka, ale teraz (15 września), to już nie można. I dziecię stanowczo odmówi uczęszczania na zajęcia edukacyjne bez plecaka z Krówką Ramówką. I trampkami z rzeczoną. I majtkami na WF. Przy czym: dobrze by było wymienić całą garderobę ze skarpetkami włącznie oraz tablet, bo producent nie przewidział wymiennej obudowy z Krówką.
Pracująca mama vel matkująca pracowniczka to osobny gatunek człowieka, zaginione ogniwo ewolucji. Co jest najlepszym sprzymierzeńcem takiego osobnika?
Kalendarz
Można by przypuszczać, że także… pusta ściana. Nie, nie w celu walenia w nią głową. Wiecie – ma być jak w amerykańskim filmie sensacyjnym. Oto co wieczór zbiera się to zacne grono (pracująca mama, pracujący tata, dzieciąt sztuk ileś tam) i na ścianie rozpina mapę. W strategiczne miejsca wbijacie pinezki, takie bycze, do tablic korkowych. Zaznaczacie wszelkie miejsca, w które udajcie się co dnia: szkoła, biuro jedno i drugie, przedszkole, sklep, dom kultury… Potem szef pionu logistycznego, czytaj: mama, przy pomocy gumek recepturek albo jakowegoś sznurka lub po prostu pisaczkiem (amerykańscy detektywi zwykle używają pisaczków…) zaznacza przebieg tras – kto się przemieszcza, skąd i dokąd, kto kogo zawozi/przywozi/przewozi i takie tam. Przy czym: stanowczo lepsze są pisaczki, bo plątanina sznureczków może okazać tak poplątana, że wszyscy domownicy dostaną pląsawicy. Teraz tylko wykonać… (amerykański detektyw zawsze trafi po nitce do kłębka).
Zanim się w tych gumeczkach/niteczkach/pisaczkach połapiecie, będzie już październik.
Zdjęcie: Pexels