Logo Mamo Pracuj
Open menu
Pracuj

Znajdź wymarzoną pracę i pracodawcę.

Rozwijaj się

Pozwól się wesprzeć w rozwoju.

Inspiruj się

Sprawdź nasze propozycje dla Ciebie.

ZAINSPIRUJ SIĘ

Tata na etacie – work-life balance w męskim wydaniu

  • Ewa Moskalik - Pieper
  • 7 stycznia 2025
  • 21 MIN. CZYTANIA
Colliers to miejsce, gdzie praca idzie w parze z życiem rodzinnym. Oto historia trzech ojców pracujących w tej firmie: Antoniego, Jakuba i Pawła. Podzielą się z Tobą swoimi doświadczeniami i zdradzą, jak pracodawca wspiera ich w realizacji ról zawodowych i ojcowskich.

Mam przyjemność porozmawiać i przybliżyć historię trzech ojców, pracowników firmy Colliers: Antoniego – taty półtorarocznej Idy, Jakuba – taty dwóch córeczek, półtorarocznej i siedmioletniej oraz Pawła – taty ośmioletniej Marysi, siedmioletniej Basi i czteroletniego Michała.

Cześć, dziękuję, że zgodziliście się podzielić swoimi doświadczeniami. Pierwsze pytanie na rozgrzewkę. 🙂 Co dla Was oznacza bycie ojcem? Jakie wartości są dla Was najważniejsze w wychowywaniu dzieci?

Antek: Jest to najbardziej odpowiedzialna i najtrudniejsza rola, jaką do tej pory pełniłem. Jednocześnie jest też najbardziej wynagradzająca. Bardzo nobilitująca jest możliwość doświadczania rozwoju swojego dziecka. To rollercoaster emocjonalny. Natomiast zdecydowanie więcej jest szczęśliwych momentów niż tych trudnych. Obserwowanie swojego dziecka, które jest szczęśliwe, to jedno z najlepszych doświadczeń na świecie.

A najważniejsze dla mnie jest to, żeby Ida czuła się jak najbardziej kochana i rozumiana. Zawsze próbujemy zrozumieć, z czego wynikają jej niektóre zachowania i czasami rozwikłanie ich przyczyny zajmuje nam tygodnie. Dużo też staramy się czerpać z doświadczeń innych rodziców, opinii specjalistów lub z badań (których wyszukiwaniem zajmuje się głównie mama). Ważne jest także to, żeby czuła się pewnie w każdym środowisku, w którym przebywa. Żeby wiedziała, że z każdym problemem, z każdą sytuacją i emocją może do nas przyjść i się z nami nią podzielić, aby miała świadomość, że nie jest w tym osamotniona.

Kuba: Bycie ojcem to dla mnie ogromny przywilej i szczęście, że w moim życiu są takie wspaniałe osoby jak moje córki. Chciałbym, żeby były szczęśliwe, więc staram się wychować je na pewne siebie, mądre i empatyczne osoby. Zależy mi też, żeby czuły, że zawsze będą miały we mnie wsparcie.

Paweł: Bycie ojcem jest dla mnie byciem w relacji z człowiekiem od samego początku jego istnienia. W pewnym momencie pojawił się ktoś, kto staje się dla ciebie bardzo ważny i ze wzajemnością. To właśnie jest dla mnie najważniejsze w rodzicielstwie – budowanie relacji na zasadzie partnerstwa.

Dziękuję. Pięknie o tym opowiadacie. To jak wygląda Wasz typowy dzień, łączący obowiązki taty i pracownika i jakie stoją przed Wami wyzwania?

Antek: Zależy nam na jak największej ilości czasu spędzonego razem, dlatego staramy się jeść razem posiłki, które zajmują dużo czasu. Zaczynamy od wspólnego śniadania, żeby dobrze nastawić się na nadchodzący dzień, potem to już zależy. Jeśli pracuję z domu, to Ida głównie bawi się z mamą, czasami angażuje w to także mnie. Często też przychodzi do mnie do komputera i patrzy, co robię. Zdarza się, że bierze udział w niektórych spotkaniach. Lunch zazwyczaj nie jemy wspólnie, gdyż jest to czas drzemki Idy. Po pracy jemy obiad, wychodzimy czasem na spacery albo na plac zabaw. Po powrocie znowu się bawimy i czekamy na moment zmęczenia. Po zjedzeniu kolacji Ida zazwyczaj zasypia około 21:30 – 22:00. Po tym czasie mamy jakieś dwie godziny z żoną dla siebie, które spędzamy różnie, w zależności od poziomu zmęczenia. Gdy mamy zapas sił, to staramy się kontynuować kursy z różnych języków programowania w kierunku analizy danych. W pozostałych przypadkach oglądamy seriale, filmy albo gramy na PlayStation w gry multiplayer.

Głównym wyzwaniem jest zachowanie koncentracji w trakcie pracy, jednak zazwyczaj daję sobie z tym radę. Potrafię się mocno skoncentrować na pracy, nawet jeśli dzieje się coś wokół. Drugim wyzwaniem, już poza pracą, jest aktywne angażowanie się w zabawy z Idą tak, żeby poza cechami samej zabawy miały też aspekt rozwojowy.

Kuba: Chyba żaden dzień nie jest typowy, ale zwykle zaczyna się od szykowania młodszej córki do żłobka, zaprowadzania jej tam, powrotu do domu i rozpoczęcia pracy, żeby za chwilę ponownie iść do żłobka. Wciąż nie możemy przebrnąć przez proces adaptacji i mała nie spędza tam wiele czasu. Na szczęście mamy wsparcie babć, które jest bezcenne w takiej sytuacji. Starsza córka mieszka głównie ze swoją mamą w innym mieście, więc co kilka dni jeżdżę albo do niej na kilka godzin, albo po nią, żeby spędzić wspólnie weekend. Wtedy kończę wcześniej pracę, co nadrabiam w inne dni, zostając dłużej lub pracując wieczorami. Mój tydzień pracy jest więc mocno poszatkowany i zmieszczenie w nim czegoś więcej nie jest łatwe.

Paweł: Typowy dzień to typowe wyzwania, takie jak zdążenie w określone miejsca, sprawna logistyka, czas własny każdego z nas poświęcony na pracę/szkołę/przedszkole, a późniejszym popołudniem czas wspólny bądź osobno w zależności od potrzeb.

Zazwyczaj jedno z rodziców zawozi dzieci do placówek, drugie odbiera – to zależy od możliwości. Potem praca, a popołudniowo-wieczorny czas upływa różnie. Nasz dom jest otwarty, więc niejednokrotnie jest nas więcej niż tylko piątka 🙂 . Dzieci często zabierają ze szkoły/przedszkola kogoś do nas lub same jeżdżą w odwiedziny. Zdarzają się jakieś zajęcia dodatkowe, co znowu powoduje wyzwania logistyczne. Jednak w tym wszystkim staramy się mieć sporo swobodnego, spontanicznego czasu.

Co było największym zaskoczeniem dla Was jako pracowników-rodziców, szczególnie na początku Waszej przygody z tacierzyństwem?

Antek: To jak bardzo dużo uwagi trzeba poświęcać dziecku. Nie ma chwili, żeby spuścić Idę z oka i stracić czujność, zawsze trzeba być obecnym. Zabawki są angażujące tylko w momencie, kiedy bawimy się nimi razem, a nie istnieją takie, którymi dziecko bawi się samo. Mimo to czekam na ten moment samodzielnej zabawy. Dodatkowym zaskoczeniem był fakt, że człowiek może dużo dni przeżyć, śpiąc bardzo mało w nocy. Mieliśmy z tym problem szczególnie w pierwszych miesiącach po urodzeniu Idy, obecnie mamy w miarę unormowany ten aspekt życia.

Kuba: Mam podobnie. Na pewno zaskoczyło mnie, jak bardzo można być niewyspanym i zmęczonym i mimo to nadal funkcjonować oraz jak bardzo można nie mieć na nic czasu poza podstawowym ogarnianiem życia, dzieci i pracy. Zaskakujące było też to, jaki ogrom emocji towarzyszy rodzicielstwu. Miłości i szczęścia, ale też niepokoju.

Paweł: Zdecydowanie największym zaskoczeniem była zmiana perspektyw i priorytetów w całym dotychczasowym życiu.

Szybko okazało się, że work-life balance nie jest tylko hasłem, ale czymś, co realnie trzeba było zastosować, by móc od początku być blisko i uczestniczyć w życiu całej rodziny. Okazało się też, że dawne podejście – to, na którym sam się wychowałem – mężczyzna pracujący, a kobieta zajmująca się domem i dziećmi, nie jest czymś, co chcę kontynuować. Praca przestała być na pierwszym miejscu. Pojawiła się rodzina. Zmiana była duża, gdyż wcześniejszy tryb mojej pracy był intensywny i pochłaniający mnie w całości na wiele godzin.

Paweł Hawryluk z rodziną
Paweł z rodziną

Jakie wsparcie otrzymujecie od swojego pracodawcy, od Colliers?

Antek: Po pierwsze to dodatkowe dni wolne w ciągu roku na dziecko. Jest ich w sumie 6. Drugą ważną rzeczą był dodatkowy urlop tacierzyński, wynoszący w moim przypadku dwa tygodnie. Okazał się on być zbawienny tuż po urodzeniu Idy – łatwiej nam było się dostosować do życia w nowej roli. Dużą zaletą jest też elastyczny dzień pracy. Przy dziecku sporo może wydarzyć się w trakcie dnia, dlatego możliwość przerwania pracy i dokończenia jej później jest bardzo przydatna. Wiele też zawdzięczam pracy hybrydowej – najbardziej pasuje mi to, że prawie cały czas mam możliwość obserwowania rozwoju Idy i bycia z nią w najważniejszych momentach.

Dużym wsparciem była również moja szefowa Dominika. Gdy po zakończeniu urlopu tacierzyńskiego poprosiłem o możliwość pracy całkowicie zdalnej przez krótki czas, abym miał jeszcze możliwość wsparcia mojej żony w pierwszych tygodniach życia Idy, spotkałem się od razu ze zrozumieniem. Mam również zainteresowanie i wsparcie moich współpracowników, którzy często pytają co słychać u Idy, domagają się jej zdjęć lub obecności na spotkaniach zdalnych. 🙂 Dodatkowo Colliers organizuje animacje dla dzieci np. w postaci Mikołajek.

Kuba: Tak, to prawda. Mamy dodatkowe dni wolne, a tych nigdy za wiele przy dzieciach. Ponadto przedłużony urlop ojcowski. Zawsze była też możliwość pracy zdalnej, jeszcze zanim stało się to powszechne.

Paweł: Antek i Kuba już o tym trochę opowiedzieli. Zatem tak, zaczynając od tych bezpośrednich rzeczy, to są to dodatkowe dni wolnena dzieci. Bardzo to cenię i wykorzystuję właśnie na rzecz rodziny! Są to sytuacje awaryjne, takie jak choroby, ale też ważne dla moich dzieci wydarzenia, w których chcę uczestniczyć, takie jak rozpoczęcie roku, występy w przedszkolu itp. Kolejna sprawa to duża elastyczność, jeśli chodzi o hybrydowy model pracy. Możliwość pracy zdalnej znacznie ułatwia naszą rodzinną codzienność.

Natomiast poza tymi bardzo pomocnymi rozwiązaniami jest jeszcze coś dla mnie znacznie ważniejszego-wsparcie i zrozumienie moich przełożonych. Wspomniany wcześniej work-life balance jest traktowany poważnie i nie jest jedynie korporacyjnym hasłem.

Dodatkowo organizacja pracy w naszym dziale/zespole jest ułożona tak, że w nagłych przypadkach wspieramy się nawzajem i w momencie, gdy ktoś nie może być dostępny, jego temat jest przejmowany. Daje to poczucie bezpieczeństwa. Obrazowo – opiekując się chorym dzieckiem, mogę się skupić tylko na tym, a nie myśleć, czy w pracy nic się nie wali pod moją nieobecność.

I na koniec – elastyczność godzin pracy i „right to disconnect”, czyli zasada, która pozwala na bycie offline i nieprzejmowanie się mailem od kogoś o 22. Jest to mega ważne i pomocne w zachowaniu zdrowego balansu pomiędzy pracą a rodziną.

Antoni Szwech z córką
Antek z córką

Jakie rozwiązania Waszym zdaniem szczególnie sprzyjają pracownikom-rodzicom? Praca, zdalna, hybrydowa? Co jeszcze?

Antek: Na pewno dodatkowe dni wolnego, o których wspomniałem wcześniej. Praca zdalna jest zbawienna, szczególnie jeśli można ją wykonywać z domu babci, która pomaga z opieką nad dzieckiem.

Oprócz rzeczy typowo organizacyjnych ważne jest również środowisko w pracy. Ja mam na tyle szczęścia, że zarówno moja przełożona, jak i współpracownicy są bardzo wspierający i rozumieją różne wypadki losowe, które mogą się przydarzyć z dzieckiem, co czasem rzutuje na pewne rzeczy związane z pracą.

Kuba: Z mojej perspektywy na pewno praca zdalna bardzo pomaga, podobnie jak elastyczne godziny pracy. Chociaż to akurat bywa zdradliwe, bo nadrabianie wieczorami po koniecznych przerwach w trakcie dnia, powoduje, że granica między pracą a czasem wolnym się zaciera i bywa, że sam już nie wiem, ile czasu spędziłem przed monitorem. Najbardziej jednak pomaga mi zrozumienie ze strony mojego zespołu dla przerw w ciągu dnia, awaryjnych dni wolnych i innych nieprzewidzianych sytuacji, których nie brakuje. Bez tego byłoby mi na pewno znacznie trudniej.

Paweł: Trochę jak wyżej – hybrydowa praca (mój model to trzy dni biuro, dwa dni dom), elastyczne godziny pracy, dodatkowe dni wolne. Super są też inicjatywy takie, jak mikołajki w biurze, gdy mogę zaprosić swoje dzieci do mojego zawodowego świata.

Patrząc tak indywidualnie, na Wasze prywatne strategie, jakie metody i narzędzia pomagają Wam w pogodzeniu różnych ról?

Antek: Rozmowy, nie pozwalanie, aby problemy urosły do dużych rozmiarów, wspólne planowanie tygodnia i konsultacje odnośnie do kalendarza. Ja sam nie byłem nigdy osobą dobrze zorganizowaną, natomiast po urodzeniu się Idy notatki z bieżących rzeczy w pracy i tych związanych z rodziną stały się czymś normalnym.

Kuba: Na pewno pomogło mi nauczenie się, że czasem trzeba odpuścić i firma jakoś będzie musiała sobie poradzić bez mojej stuprocentowej uwagi. A jeśli zdarzy się, że na spotkaniu będę z dzieckiem na kolanach, to też nic złego się nie stanie. Maja ostatnio postanowiła się witać z każdym, z kim rozmawiam przez Teams i myślę, że wszyscy to rozumieją. Nie jest to więc jakaś wielka strategia, tylko lekkie przesunięcie priorytetów. Musiałem też nauczyć się pracować trochę mądrzej, delegować zadania, lepiej planować działania.

Staramy się z żoną jak najlepiej dzielić obowiązkami i zaakceptować to, że dobry podział w relacji nie zawsze oznacza podział po równo, a jest zależny od tego, kto akurat ma więcej przestrzeni i sił na ogarnianie rzeczywistości. Akceptacja dla bałaganu w domu też się przydaje. 😉

Paweł: W życiu prywatnym ciężko mówić mi o strategiach – nazywanie tak czegokolwiek w relacjach rodzinnych trochę mi nie pasuje do mojego podejścia. Wolę mówić o relacjach i ewentualnych rolach w nich. Na co dzień podejście podmiotowe i demokratyczne pozwala nam żyć w fajnej atmosferze w domu. Opiera się to na słuchaniu siebie nawzajem, uwzględnianiu potrzeb każdego z osobna jako jednakowo ważnych. Do tego dochodzi bycie jak najbardziej autentycznym. Natomiast z perspektywy ojca dążę nieustannie do stawiania siebie w roli lidera – przywódcy grupy. Ciekawym hasłem, a zarazem podejściem, jest autentyczne przywództwo pięknie opisane przez Jaspera Juula w jednej z jego książek („Rodzic jako przywódca stada”). W biznesie staram się robić dokładnie tak samo.

Wychodzę z założenia, że budowanie relacji zarówno rodzinnych, jak i biznesowych u podstaw nie różni się znacząco. A więc i w sytuacjach biznesowych podstawą dla mnie jest bycie autentycznym, jasne wyrażanie swoich potrzeb oraz słuchanie potrzeb innych. Oczywiście biznes rządzi się innymi prawami i jego celem jest zysk, ale w przypadku rodziny celem są relacje same w sobie.

Paweł Hawryluk z rodziną
Paweł z rodziną

Po całym dniu pracy, obowiązków rodzinnych macie jeszcze czas na swoje pasje?

Antek: Tego czasu wolnego jest bardzo mało, szczególnie że po tak intensywnych dniach człowiek potrzebuje wypoczynku. Oddaję się hobby, ale w bardzo nieregularny sposób. Zazwyczaj są to kursy z programowania, wspólne granie na PlayStation. Ze sportów zdarza nam się wspólnie pójść na bouldering. W miarę możliwości staram się biegać rano lub późno wieczorem pójść z kolegami na squasha.

Kuba: Niestety niewiele, mimo to od czasu do czasu zdarza mi się posiedzieć do późna, grając w gry na komputerze. Co prawda potem jestem jeszcze bardziej niewyspany, ale nikt nie mówił, że będzie łatwo. Staramy się też włączać córki w nasze pasje – obie pierwszy raz były na żaglach, zanim potrafiły chodzić, jeździmy na wycieczki rowerowe, a ostatnio miałem dużo „pomocy” przy budowaniu elektrycznej deskorolki. Wystarczyła dodatkowa mała wkrętarka, uwaga, żeby wiertła nie były gryzione i dużo cierpliwości, żeby zaakceptować totalny chaos w narzędziach.

Super, że mimo wszystko znajdujesz czas na swoje pasje! To świetnie, że przekazujesz je córkom. A u jak jest u Ciebie Paweł?

Paweł: W moim przypadku z tym jest różnie. Raczej nie traktowałbym siebie jako książkowego przykładu, jak realizować siebie i swoje pasje w rodzicielstwie. Osobiście bardzo spełniam się w roli rodzica-przewodnika. Bycie w tym i codzienna obserwacja tego, co się dzieje „na naszym podwórku”, bardzo mnie spełnia. Aczkolwiek mam też swoje rzeczy, które pozwalają mi na zadbanie o siebie. Na to zazwyczaj znajduję czas wieczorem, gdy dom zasypia, a mam jeszcze energię po całym dniu. To niestety nie zdarza tak często, jak bym sobie życzył. Ewentualnie na wyjazdach… takich bez dzieci.

Trzymam kciuki, aby tego czasu dla siebie było jak najwięcej. Z perspektywy mamy dwóch chłopców wiem, jakie to ważne.Powiedzcie,czy Waszym zdaniem mężczyźnisą wystarczająco wspierani w łączeniu pracy zawodowej z życiem rodzinnym? A może czegoś szczególnie potrzebują?

Kuba: Moim zdaniem ojcowie potrzebują tego samego co matki oraz bycia traktowanym jak równorzędny rodzic. Myślę, że matki też tego potrzebują.

Paweł: By komuś pomóc, ten ktoś musi najpierw tego chcieć. To jest podstawą do zmiany i możliwości wspierania. Na przestrzeni lat zaszły zmiany i mężczyznom zaczyna zależeć na byciu bliżej rodziny, w sferze emocjonalnej, nie jedynie jako żywiciel i osoba, która dba o dostatek w domu. Nie jest jeszcze idealnie, ale jest znacznie lepiej niż w latach mojej młodości i dzieciństwa.

Ustawodawstwo też zauważa tę zmianę i mamy już działające inicjatywy takie jak urlop tacierzyński. Również wśród pracodawców rośnie świadomość tego, że wychowaniem dzieci nie zajmują się już tylko kobiety. Ważnym aspektem jest też aktywizacja kobiet, która powoduje parytet w podejściu do domowych ról i obowiązków.

Sytuacja, gdy mężczyzna czuje się w domu zawodowo na równi , pozwala mu znacznie łatwiej wejść w rolę rodzica i taki stan ułatwia łączenie pracy zawodowej i życia rodzinnego. Brak presji, że tylko na jego barkach jest kwestia utrzymania, pozwala na dobry balans pomiędzy pracą a rodziną.

Z perspektywy ojca, który chce łączyć pracę zawodową z obowiązkami rodzinnymi w sposób zdrowy i zrównoważony, mam odpowiednie wsparcie.

A oczekiwania społeczne wobec ojców zaangażowanych w wychowanie dziecka są wystarczające?

Kuba: Czasem mam wrażenie, że są minimalne i kiedy ojcowie robią cokolwiek samodzielnie z dziećmi, jest to traktowane jak coś niezwykłego i to na pewno nikomu nie pomaga, a już na pewno nie matkom, wobec których te oczekiwania są absurdalne.

Wciąż w wielu przypadkach traktuje się mamy jako „podstawowych rodziców” i jeśli na przykład dziecko choruje, to jako oczywiste traktuje się, że to one zostaną z dzieckiem czy pójdą do lekarza. Myślę, że najwyższy czas pożegnać takie stereotypowe podejście.

Paweł: Oczekiwania społeczne względem ojców uczestniczących w wychowaniu swoich dzieci (sic!) są według mnie dalej bardzo niskie. Niewyobrażalne jest to, że w dalszym ciągu zdarza mi się być komplementowany za to, że ogarniam swoją własną trójkę dzieci w różnych sytuacjach. I to takich podstawowych jak robienie zakupów czy wyjście na plac zabaw, o basenie już nie wspomnę 🙂 . Szczególnie kobiety, które nie otrzymują/nie otrzymywały na co dzień wsparcia od mężów/ojców, dziwią rzeczy, które z natury powinny być oczywiste, i takie są dla mnie.

To, że ojciec może wziąć na siebie kwestie takie, jak choroba dzieci – zostanie z nimi w domu, pójście do lekarza – nadal nie jest aż tak częste i przez to społecznie typowe.

Zasadniczo, nie patrząc w ogóle na oczekiwania społeczne, naturalne powinno być dbanie o siebie, a w szczególności o dzieci – niezależnie od roli w rodzinie.

Wiem, że Ty Kuba korzystałeś z urlopu tacierzyńskiego. Jak wspominasz ten czas i co myślisz o tym rozwiązaniu? Jest wystarczające, czy ojcowie chcą z tego korzystać?

Kuba: Bardzo dobrze wspominam też czas, uważam, że był bardzo wartościowy dla całej rodziny, chociaż minął strasznie szybko. Pamiętam ile planów miałem na początku, zanim codzienność to zweryfikowała i zajęła większość czasu, ale taka codzienność z możliwością pełnego skupienia się na dziecku też była super. Na początku musiałem to sobie sam ułożyć w głowie, że to zupełnie normalne i w porządku, żeby zniknąć z pracy na tak długo. Od początku pracy zawodowej nie miałem takiej przerwy, dlatego rozumiem, że to może nie być proste. To jednak wciąż coś nowego i nie jesteśmy tak przyzwyczajeni, jak do urlopów macierzyńskich. Myślę, że to, że jest płatny 70%, też może wpływać na decyzję wielu osób.

Paweł: Osobiście nie korzystałem, ale chciałbym. Natomiast mam sporo znajomych, którzy dopiero rozpoczynają rodzicielstwo i wiem, że korzystają z tej opcji i bardzo ją sobie chwalą.

Wspaniale to słyszeć. A jakie zmiany chcielibyście widzieć w przyszłości, dotyczące pracowników rodziców? Np. zmiany w firmach, aby jeszcze lepiej wspierały pracowników-rodziców? A może zmiany społeczne?

Antek: Elastyczny czas pracy przy dzieciach jest konieczny, dodatkowo praca zdalna okazuje się zbawienna. Ponadto zmniejszenie wymiaru godzinowego dla jednego z rodziców małego dziecka wydaje się dobrym pomysłem. Matki wciąż są poszkodowane na rynku pracy, niektórzy pracodawcy nadal nieprzychylnie patrzą na zachodzenie w ciążę, branie zwolnień na chore dziecko.

Cały czas w Polsce panuje pewnego rodzaju adultyzm i traktuje się dzieci jako obciążenie, zamiast jako wielką radość.

Podam przykład: na Islandii, gdy urodzi się dziecko, sąsiedzi organizują przyjęcie dla nowego członka społeczności, a gdy urodzą się bliźnięta, rodzice są uważani za niezwykłych szczęśliwców.

Kuba: Chyba najwięcej by pomógł pełnopłatny urlop rodzicielski dla obojga rodziców, wtedy przestałby mieć znaczenie argument, że ojcowie nie chcą na niego iść, bo statystycznie zarabiają więcej (co oczywiście jest jeszcze innym problemem, którego rozwiązanie też by pomogło). Także pewność, że dziecko dostanie się do żłobka czy przedszkola, na pewno ułatwiłaby życie.

Paweł: Każdemu życzyłbym takiego pracodawcy, jakiego mam ja w kontekście podejścia do pracownika-rodzica. 🙂

Natomiast największą zmianą, jaką chciałbym zobaczyć w przyszłości, to normalizowanie faktu, że istnieją mężczyźni-ojcowie, dla których relacje rodzinne są na pierwszym miejscu i potrafią oni w pełnym wymiarze zajmować się swoimi dziećmi.

Co chcielibyście przekazać innym ojcom, którzy chcą lepiej łączyć życie zawodowe z rodzinnym?

Antek: Ciężko jest zachować odpowiedni balans pomiędzy życiem zawodowym a życiem rodzinnym i zazwyczaj odbywa się to kosztem życia całkowicie prywatnego, gdyż dzień ma niestety ograniczoną liczbę godzin. Praca zdalna o charakterze elastycznym jest czymś, co znacznie ułatwia funkcjonowanie całej rodzinie. Moje doświadczenie pozwala mi sądzić, że pierwszy rok po urodzeniu jest najtrudniejszy, żeby połączyć życie zawodowe i rodzinne, natomiast później jest to już dużo łatwiejsze. W miarę regularny sen dziecka też znacznie ułatwia funkcjonowanie oraz poprawia efektywność pracy.

Kuba: Za kilka lat nikt nie będzie pamiętał, jakim byłeś pracownikiem, ale na pewno Twoje dzieci całe życie będą pamiętały, jakim byłeś ojcem, więc serio czasem odpuść.

Paweł: Bycie sobą zarówno w domu, jak i w pracy oraz brak lęku w rozmawianiu i wyrażaniu, jak bardzo ważne są dla nich ich rodziny! Dużo łatwiej funkcjonuje się w relacjach – tych w domu i tych w pracy – gdy jasno przekazywane są informacje na temat tego, czego potrzebujemy i czego oczekujemy. Takie podejście nie zawsze jest łatwe, gdyż budzi lęk o niezrozumienie, ale myślę, że jest kluczowe do zdrowego work-life balance.

Miło było mi z Wami rozmawiać. Dziękuję.

Zdjęcia: archiwa prywatne Antka, Jakuba i Pawła.

Colliers jest wiodącą firmą oferującą szeroki wachlarz usług najwyższej jakości na rynku nieruchomości oraz zarządzanie inwestycyjne. Posiada biura w 62 krajach, w których zatrudnia 17 000 specjalistów. W Polsce firma działa od 1997 roku i posiada biura w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu, Poznaniu, Gdańsku, Katowicach i Łodzi, w których pracuje ponad 500 osób.

Zapraszamy do zapoznania się z profilem firmy, która od wielu lat jest w Bazie Pracodawców Przyjaznych Rodzicom.

logo colliers

Zobacz więcej

+3 tys. mam w newsletterze

© Mamopracuj 2024

Skip to content