ZAINSPIRUJ SIĘ
Jeden etap się kończy, drugi – zaczyna
Równowaga pomiędzy życiem osobistym a zawodowym. Zatrzymajmy się nad pierwszym elementem tego równania. Pojawienie się dziecka jest jedną z największych zmian jakie zachodzą w naszym osobistym życiu. Następuje tak naprawdę jego całkowita reorganizacja. Pojawia się mnóstwo emocji, nowych obowiązków i decyzji, które pochłaniają nasze zasoby, czas, siłę, cierpliwość. Wypływamy na wody, o których istnieniu nie miałyśmy nawet pojęcia.
Często nie zdajemy sobie sprawy z tego, że nie do końca pożegnałyśmy nasz bezdzietny okres w życiu. Czasem po cichu liczymy na to, że uda nam się wrócić do wszystkiego, na co kiedyś miałyśmy czas i ochotę. A żeby ze spokojem wejść w nowy etap w życiu, warto poświęcić chwilę na pożegnanie poprzedniego. Na zaakceptowanie tego, że nie jesteśmy już bezdzietne i nie damy rady z taką samą łatwością oddawać się różnym aktywnościom. Nie jest to niemożliwe, ale od tej pory będzie być może wymagać większej determinacji, elastyczności i zdolności organizacyjnych. Warto to objąć refleksją. Nie frustrować się, próbując za wszelką cenę wrócić do wszystkich przyzwyczajeń i aktywności sprzed ciąży, sądząc, że jak nam się to uda, to w naszym życiu zapanuje równowaga. Ciekawie pisze o tym Joanna Chmura, propagatorka idei Brenne Brown w swojej książce “To nawet lepiej”.
Proponuje, żeby objąć refleksją to, że nasza bezdzietna wersja odeszła i aby ruszyć dalej warto poświęcić chwilę na jej opłakanie i pożegnanie.
Jestem teraz inną kobietą…
Jednocześnie warto też spojrzeć na macierzyństwo z jeszcze trochę innej perspektywy. Zwrócić uwagę na to, że uczy nas ono codziennie bardzo wielu rzeczy. Niektórym rozwój kojarzy się głównie z zaliczaniem kolejnych szczebli na drabinie kariery zawodowej. A może warto trochę poszerzyć swoją definicję “rozwoju”. Codziennie mamy (lub wkrótce będziemy mieć) okazję do rozwijania swojej cierpliwości, kreatywności, umiejętności planowania, zarządzania czasem (i chaosem 😉 ), a później negocjacji, polemiki i delegowania. Nie są to umiejętności, za które otrzymamy natychmiastowe, wymierne wynagrodzenie. Na pewno powiększają nasze cenne zasoby, które możemy wykorzystać na wielu frontach (na przykład w naszej przyszłej pracy) i zmieniają nas jako człowieka. Są również inwestycją długoterminową, której skutki będziemy mogły wielokrotnie obserwować, towarzysząc naszym dorastającym dzieciom.
…i pracownicą
Z różnicą pomiędzy tym, jakie jesteśmy bez dzieci, a jakie stajemy się będąc mamami, wiąże się element, nad którym często pracujemy w trakcie procesów coachingowych, które prowadzę. Zastanawiamy się nad tym, jakimi pracownicami byłyśmy przed ciążą, a jakimi chcemy być teraz, wracając do pracy po urlopie macierzyńskim. W naszym życiu osobistym nastąpiła ogromna, często zaskakująca nas same zmiana. Nie jesteśmy już dokładnie tymi samymi osobami. Siłą rzeczy wpływa to też na to, jakimi możemy i chcemy być pracownicami. Bez zatrzymania się nad tym zagadnieniem, bez zastanowienia się, jak i gdzie chcemy wrócić do pracy, może być nam trudno osiągnąć równowagę pomiędzy życiem osobistym a zawodowym.
W równowadze się bywa
Szukając równowagi i balansu, warto również zastanowić się nad tym, jakie mamy wyobrażenie na temat tego stanu. Przyznaję, że jakiś czas temu miałam pomysł na to, że tak poukładam sobie swoje sprawy osobiste i zawodowe, że będę w stanie ciągłego zadowolenia i równowagi. Znajdę złoty środek, idealne dla siebie rozwiązanie i receptę na balans i od tej pory moje życie będzie nieustannie usłane różami i spokojem. Dziś jak o tym pomyślę, mogę się tylko z życzliwością uśmiechnąć do siebie w duchu i poczuć wdzięczność za to, że udało mi się tę utopijną wizję zostawić za sobą.
Do równowagi się wraca. W równowadze się bywa. Nad elementami, które pomagają nam poczuć, że jesteśmy w równowadze, warto pracować, ale trzeba mieć na uwadze fakt, iż jest to proces i czasem będą się zdarzać okresy zmęczenia, frustracji i wzmożonego wysiłku. Nie ma magicznego, idealnego rozwiązania, które będzie lekiem na nasze wszystkie kłopoty i problemy.
Tym częściej będziemy mogły powiedzieć, że czujemy równowagę pomiędzy naszym życiem osobistym a zawodowym, im uważniej będziemy się przyglądać i adekwatnie reagować w sytuacjach, kiedy czujemy, że tej równowagi nam brakuje. Pięknie pisze o tym Clarissa Pinkola Estés, pisarka i jungowski psychoanalityk w swojej książce “Biegnąca z wilkami” będącej skarbnicą przypowieści i baśni o naszej kobiecej naturze.
Opowiada tam baśń o kobiecie, która pragnie rozwiązać swój kłopot i idzie po poradę do starej szamanki. Ta wysyła ją na niebezpieczną i trudną wyprawę po złoty włos niedźwiedzia, którego potrzebuje do mikstury mającej rozwiązać problem wspomnianej kobiety. Bohaterka napotyka po drodze na wiele niebezpieczeństw, trudności i problemów, które wytrwale, cierpliwie i z determinacją pokonuje, żeby tylko zdobyć magiczny włos. Po wielu, wielu perypetiach w końcu jej się to udaje. Wraca ze zdobytym włosem do szamanki, a ta ku jej ogromnemu zdziwieniu niszczy włos, wrzucając go do ogniska i mówi jej, żeby teraz wróciła do swojego zwykłego życia i wykorzystując to wszystko, czego się nauczyła, stawiała codziennie czoło swoim problemom i kłopotom. Żeby tak samo cierpliwie i wytrwale rozwiązywała swoje dylematy w życiu codziennym, bo nie ma żadnego jednego złotego, magicznego środka, który zrobi to za nią.
Jak wracam do równowagi?
Z powyższą przypowieścią wiąże się też kolejny element. Czy wiemy, co pozwala nam wracać do równowagi? Czy gdy czujemy się zmęczone, sfrustrowane, wyprowadzone z równowagi to zaciskamy zęby, odsuwamy swoje emocje na bok i dalej staramy się dziarsko spełniać nasze obowiązki i przemy do przodu? A może wpadłyśmy już na pomysł, żeby dać sobie wtedy chwilę oddechu i zaopiekować się sobą? Poczytać. Pójść na spacer. Zrobić sobie drzemkę. Zaparzyć filiżankę ulubionej herbaty i spokojnie ją wypić słuchając muzyki. Pójść na tańce, do kina. Skoczyć na bungee. Przejechać się na rowerze. Uprawiać sport, który lubimy. Wziąć kąpiel przy świecach. Wyjechać na samotny weekend. Medytować.
Niepełny etat – pełna równowaga. Z perspektywy mamy czterech córek
W zależności od tego, jak bardzo potrzebujemy się sobą zaopiekować i na jaki pomysł wpadniemy, może nam być potrzebna różna ilość czasu na zrealizowanie naszego planu. Jednak niech nam się nie wydaje, że damy radę przez 11,5 miesiąca działać na najwyższych obrotach, a potem pojechać na jeden wakacyjny urlop i wtedy wreszcie odpocząć.
Obawiam się, że jeśli w codziennym życiu nie udaje nam się regularnie wygospodarowywać kilku minut dla siebie, to te dwa tygodnie może nam nie wystarczyć, żeby dojść do równowagi. Bo nie ma żadnego jednego magicznego, szybkiego i łatwego sposobu, żeby osiągnąć stan równowagi. Trzeba porzucić marzenie o zdobyciu złotego włosa. A zamiast tego powoli, wytrwale i cierpliwie zmieniać nasze codzienne nawyki i uważnie podejmować drobne codzienne decyzje, żeby powoli zbliżać się do równowagi. Małymi krokami dbajmy o to, żeby wygospodarować sobie w codzienności czas dla siebie, pamiętając o tym, co ma być dla nas przez te 5 minut najważniejsze.
Mamy skłonność do tego, żeby pomagać, ratować, dbać, zażegnywać spory, pielęgnować i jest to bardzo wzniosła i piękna część naszej kobiecej natury. Ale żeby mieć na to siłę i zasoby potrzebujemy czasem pomóc sobie, zadbać o siebie, zająć się pielęgnacją siebie. I zyskamy na tym nie tylko my (choć my przede wszystkim!), ale całe nasze otoczenie, które tak chętnie na co dzień obdarzamy swoją uwagą, troską i pomocną dłonią. Jeżeli nie do końca Was to przekonuje, warto mieć na uwadze coś jeszcze. Jeśli chcemy wychować dzieci, które będą umiały się o siebie zatroszczyć, zadbać o swoje potrzeby i jak najczęściej dobijać do portu “równowaga” najpierw potrzebujemy same się tego nauczyć i codziennymi małymi wyborami pokazywać im jak można ten stan osiągać.
Co mnie wytrąca z równowagi?
Z odpowiedzią na pytanie „co pomaga mi wrócić do równowagi?” wiąże się kolejne – co mnie z niej wytrąca? Dojście do naszych własnych odpowiedzi może wymagać czasu, cierpliwości, uważności na siebie. Obserwacji naszych emocji i zastanowienia się nad tym, czemu różne rzeczy robimy, co nas motywuje do podejmowania takich, a nie innych decyzji? Na co poświęcamy cały swój czas, że na inne aktywności nam go brakuje? Co stawiamy za priorytet? Dlaczego? Czy to jest dla nas ważne? Czy możemy coś z tym zrobić? Jeśli nie dziś, to za jaki czas to się zmieni? I co wówczas chcemy zrobić z odzyskaną przestrzenią?
Odpowiedzi i powodów naszego poczucia braku równowagi jest pewnie tyle ile osób, które próbują sobie stawiać takie pytania. Jedna z częstszych, jakie pojawia się dość często w trakcie sesji coachingowych, które prowadzę, dotyczy braku czasu. I tu też sytuacje życiowe opisywane przez moje klientki są przeróżne, ale dość często pojawia się element związany z tym, że trochę wpadłyśmy w pułapkę naszych czasów.
Uwierzyłyśmy, że jeśli tylko osiągniemy kolejny punkt na naszej liście, to będziemy szczęśliwsze. Jeśli tylko wyposażymy mieszkanie w nowoczesny sprzęt, wybudujemy dom, kupimy lepszy samochód, pojedziemy na egzotyczne wakacje, zabezpieczymy przyszłość naszych dzieci, to wtedy będziemy mogły wreszcie odetchnąć. Jeszcze tylko troszkę więcej, bardziej, lepiej, mocniej i będziemy mogły się wyciszyć i wrócić do równowagi. W kontekście nadmiaru i umiaru tkwi mi w pamięci jeden z tekstów Wojciecha Eichelbergera, z książki “Kochaj wystarczająco dobrze”, w którym ten wybitny polski psycholog i terapeuta pisze:
„(…) mamy mnóstwo zakupionych na kredyt maszyn i gadżetów, które niby miały nam ułatwiać życie, ale okazuje się, że ich utrzymanie na chodzie tyle kosztuje, że nie mamy czasu z nich korzystać – bo musimy na nie pracować”.
Czy rzeczywiście uwierzyłyśmy, że jest to recepta na dobre, szczęśliwe życie w równowadze?
Potęga drobnych, codziennych decyzji prowadzących do wielkich, niecodziennych zmian
Temat uważności często pojawia się w moich tekstach. Jestem jej absolutną fanką i wierzę, że to dzięki niej udało mi się dotrzeć do miejsca, w którym jestem dzisiaj. (Zapraszam na moją stronę internetową do pobrania krótkich ćwiczeń wzmacniających uważność, które na pewno wesprą Cię w jej rozwijaniu: mamcoach.pl/materialy).
Na koniec chciałam raz jeszcze dobitnie podkreślić, jak ważną odgrywa ona rolę w naszym życiu i jak wielkim jest sprzymierzeńcem na drodze do równowagi pomiędzy życiem osobistym a zawodowym. Będąc na siebie uważną, częściej będziemy zauważać momenty, kiedy coś nas wyprowadza z równowagi, narusza nasze granice. Nauczymy się wygospodarowywać chwile na złapanie oddechu i uważnie będziemy ich bronić, jeśli ktoś lub coś będzie chciało nas ich pozbawić. Zaczniemy zauważać, które sytuacje lub elementy naszej codzienności są dla nas szczególnie trudne i najszybciej pozbawiają nas zasobów. Będziemy szukać sposobów, żeby je zmienić lub jeśli jest to niemożliwe tak zmienić nasze podejście, żeby nas tak nie obciążały.
Przed dużymi, ważnymi zmianami (na przykład przed powrotem do pracy) będziemy na tyle blisko siebie, że damy radę zastanowić się nad naszą motywacją do powrotu, powodami, dla których chcemy wrócić w takie, a nie inne miejsce i wreszcie będzie nam łatwiej odpowiedzieć na pytanie, czego w tej pracy szukamy, co mamy do zaoferowania i z większą łatwością przyjdzie nam znalezienie zasobów i sił na to, żeby tę pracę zacząć zdobywać. Bo będziemy mocno ugruntowane w naszej decyzji i przekonane, że to jest właśnie to, czego na ten moment najbardziej potrzebujemy. A później, jak już zdobędziemy pracę, na jakiej nam zależy, nasze umiejętności uważnej samoobserwacji pomogą nam na bieżąco dbać o nasze granice i dobre samopoczucie.
Przeszkody na drodze do zadowolenia zawodowego. Jak je pokonać?
W tym miejscu raz jeszcze chcę przywołać przypowieść o kobiecie szukającej złotego włosa. Nie ma magicznej, szybkiej recepty na znalezienie pracy, która zapewni nam powrót do równowagi. Jeśli chcemy rzetelnie i dogłębnie zająć się tematem naszego dobrostanu i zwiększyć w naszym życiu liczbę chwil, kiedy będziemy mogły ze spokojem powiedzieć, że panuje w nim harmonia i równowaga, przygotujmy się na cierpliwą i wytrwałą pracę. Natomiast dobra wiadomość jest taka, że już pierwszy krok rozpoczynający tę podróż przybliża nas do pięknego celu. A każdy kolejny będzie utwierdzać nas w przekonaniu, że damy radę do tego celu dotrzeć. Trzymam mocno kciuki za Twoje działania zmierzające do zapewnienia Ci poczucia równowagi i harmonii!
Zdjęcie: Canva