ZAINSPIRUJ SIĘ
Pinterest, czyli Mamo do Tablicy!
- Anna Tomaszewska - Cichowlas
- 29 czerwca 2012
- 5 MIN. CZYTANIA
Przychodzi taki moment w życiu dziecka, że potrafi ono przez co najmniej pół godziny upajać się skórką od chleba lub z radością obśliniać kluczyki od samochodu. Przychodzi też nieuchronnie moment, kiedy mama MUSI znaleźć jakąś odskocznię od codziennych zajęć, bo czuje, że oszaleje. Z mojego doświadczenia wynika, że (na szczęście) te dwie chwile często się pokrywają …
Każdą mamę, której dziecko rozpoczęło już ten etap fascynacji światem lub po prostu jest istotą dającą wytchnienie, chciałabym zachęcić do stworzenia swojego wirtualnego „tajemniczego ogrodu”. Miejsca, w którym będzie gromadziła rzeczy, które ją inspirują, dają siłę, cieszą lub po postu są piękne i miło się na nie patrzy. Miejsca, które pozwoli jej podzielić się swoją twórczością i zainspiruje innych.
Wystarczy tylko pół godziny – łącznie z przygotowaniem kawy – by nie zapomnieć o własnych ambicjach i pasjach, a być może nawet zainspirować się do totalnej życiowej lub „pracowej” rewolucji…Zapraszam na PINTEREST.
PINTEREST, CZYLI CO?
Pinterest jest wirtualną tablicą korkową. Stroną, na której możemy gromadzić, a co ważniejsze porządkować zdjęcia i filmy, które nas zainteresowały, są dla nas inspiracją lub te pokazujące naszą twórczość, którą chcemy się podzielić z innymi użytkownikami portalu.
JAK TO DZIAŁA?
Zasada jest bardzo prosta – tworzymy tablice (boards), którym nadajemy nazwy i przyporządkowujemy je do kilku możliwych działów tematycznych, takich jak np. architektura, sztuka, jedzenie, historia, ludzie itp.
Na każdej z utworzonych tablic przypinać możemy interesujące nas, znalezione w sieci lub przesłane zdjęcia . Dzięki osobnym tablicom zdjęcia grupujemy tematycznie, co znacznie ułatwia znalezienie tego, co nam w danym momencie jest potrzebne. Nie zaśmiecamy sobie komputera, wrzucając na pulpit kolejne obrazki czy tworząc dziesiątki folderów, do których potem nie zaglądamy. Nie tworzymy kolejnych zakładek z adresami stron, które nas inspirują, a których nie mamy potem czasu przeszukiwać.
Użytkowanie serwisu jest tym łatwiejsze, że do przypięcia obrazka czy filmu służy nam specjalny guzik „pin it”, który instalujemy w swojej przeglądarce i który jednym ruchem pozwala nam umieścić zdjęcie na swojej tablicy. Co istotne, oprócz podpisu, który możemy dodawać, każde zdjęcie prowadzi również do źródła – strony, z której je zaczerpnęliśmy.
O sile Pinterestu stanowi jednak funkcja „Repin” – czyli przepięcia czyjegoś zdjęcia na swoją tablicę. Ta funkcja powoduje rozprzestrzenianie się zdjęcia razem z podpisem i źródłem wśród użytkowników – jeżeli oczywiście to, co zamieścimy uznane zostanie za wartościowe.
Językami urzędowymi serwisu są angielski i od niedawna także hiszpański. Jednak opisy zdjęć, tablic oraz własny profil można tworzyć po polsku.
Aby utworzyć konto w serwisie, można skorzystać z przycisku „request an invite”; aby poprosić o zaproszenie do grona użytkowników autorów serwisu lub o to samo poprosić kogoś znajomego, kto jest już członkiem serwisu.
Tablice i zdjęcia są widoczne dla wszystkich użytkowników portalu. Każdą z tablic, tematów lub autorów można „zaprenumerować” – wtedy przy każdym logowaniu pojawią nam się na ekranie najnowsze „przypinki” ze śledzonych tablic.
PINTEREST – PO CO?
Wizyta na Pintereście sprawia, że mam ochotę robić więcej. Że chce mi się ugotować coś fajnego i zdrowego, że przychodzą mi do głowy lepsze pomysły na zabawy z dziewczynkami. Że zaczynam marzyć! O podróżach, o własnym ogrodzie, o tym, żeby jak najszybciej zorganizować piknik….
Żaden lifestylowy magazyn, blog czy książkowy album nie ma w sobie tak posegregowanego bogactwa pomysłów, tutoriali, sposobów i przepisów – jest tam właściwie wszystko! Czy wiecie na przykład, jak obciąć butelkę za pomocą sznurka, zmywacza do paznokci i lodowatej wody……? W dodatku to wszystko przedstawione jest w najbardziej przyjaznej i najszybszej do przyswojenia dla naszego mózgu formie – zdjęć.
Serwis jest dla mnie jednym z niewielu miejsc w Internecie, gdzie nie panuje jeszcze absolutny chaos – większość tego, co się tam znajduje, jest rzeczywiście bardzo wartościowe – na pewno w sensie wizualnym, ale w dużej mierze – przynajmniej takie są moje doświadczenia również w sensie przedstawianej treści.
Pinterest może stać się znakomitym sposobem własnej promocji. Każdy, kto prowadzi bloga, sklep internetowy, propaguje jakiś styl życia i chce dotrzeć do jak największej liczby odbiorców, ma szansę sprawić, że po zdobyciu kilku obserwatorów, którzy mają swoich obserwatorów, mających kolejnych obserwatorów w postępie geometrycznym, z szybkością wirusa, portal rozpropaguje zdjęcie czy film. Daje to więc, oprócz satysfakcji z dobrze posegregowanych materiałów, możliwość zwrócenia uwagi na swoją pracę i zainteresowania w formie, która nie jest nachalna, która szanuje gust odbiorcy. Ważna jest jednak umiejętność wciągnięcia obserwatorów w swój świat: piękne zdjęcia i filmy, jasny, krótki, ale interesujący podpis, ciekawie nazwane tablice. Wydaje mi się, że Pinterest to kolejny serwis społecznościowy, bez odwiedzenia którego nie będziemy mogły się obejść. Zadbajmy jednak, by nie zaśmiecić go banałem i brzydotą.
PRZYPINAJMY!
Kochane mamy wyciągajcie z czeluści swoich szaf wszystkie „Do-It-Yourselfy” (z ang. DIY Do It Yourself – Zrób To Sam), fotografujcie piękne ciasta, niesztampowe zabawy, szalone fryzury i zadbane dłonie. Fotografujcie wszystko, co sprawia Wam radość i wrzucajcie na Pinterest – jest duża szansa, że sprawicie też radość innym! Jestem pewna, że polskie mamy przejmą dowodzenie.