ZAINSPIRUJ SIĘ
Lekcje z piaskownicy
Wyobraź sobie taką sytuację: kupujesz samochód, wsiadasz za kierownicę i jeździsz bez prawa jazdy. Jeździsz tak, jak widziałaś, że jeżdżą Twoi rodzice, znajomi, inni kierowcy. I, być może później, za jakieś 7 lat pójdziesz na kurs prawa jazdy, bo nie jesteś w tym dobry: samochód nie jest Ci posłuszny, czujesz, że brakuje Ci wiedzy, ciągle zdarzają się jakieś wypadki….
Dziwna sytuacja, prawda? Ale tak właśnie jest z rodzicielstwem. Mamy dzieci, które są dużo cenniejsze niż samochód, ale jesteśmy kompletnie nieprzygotowani do ich wychowania.
Jasne, mamy przykład z rodziny (nie zawsze wspierającej), znajomych czy przyjaciół. I to wszystko… Nie mogę powiedzieć nic o modelu macierzyństwa, bo jestem jednym z tych kierowców, którzy nie mają prawa jazdy. A moja droga jest pełna zakrętów, prób i błędów.
Pierwsze dziecko
Jak wiadomo, to moment do “eksperymentów” … Dziękuję Bogu za nasz instynkt macierzyński i bezwarunkową miłość! Dzięki niej pierwsze dzieci mają przecież szansę przetrwać. 🙂
Nasz najstarszy syn jest bardzo miłym, ugodowym i spokojnym chłopcem. Dzisiaj ma 20 lat. 🙂
Kiedy był w wieku piaskownicy, przychodziliśmy na plac zabaw i bardzo chciałam, żeby jak najszybciej kogoś poznał i zaczął się bawić. Ciągle go motywowałam, żeby do kogoś podszedł. Ale on wolał bawić się sam lub obserwować. Dopiero po dłuższym czasie wybierał sobie kumpla i razem się bawili. Jeśli nalegałam, to często kończyło się to nieporozumieniem między nimi. Nauczyłam się więc ufać wewnętrznej intuicji i temperamentowi mojego syna.

Córka
Druga urodziła się nam córka. Niesamowita istota, z którą też nie wiedzieliśmy co zrobić. Była aniołem w koronkach i sukienkach z Little Pony. Nie wkładając ani jednej uncji wysiłku, zaczęliśmy zauważać, że powierzono nam bardzo silną osobowość z talentem artystycznym.

Moja córka przychodziła do piaskownicy jak szef. Wszystkich stawiała na swoim miejscu, nikt nie śmiał jej niczego odebrać. Pojawiła się królewna.
Cechy przywódcze faktycznie mogą przeszkadzać w życiu. Trzeba umieć z nimi współistnieć. Będziemy mieć wokół siebie zwolenników, ale tych, którzy pójdą z tobą ramię w ramię, dużo trudniej znaleźć.
Dzisiaj moja córka jest nastolatką i uczy się, jak budować relacje na równi z innymi. Uczymy się razem z nią. Rozumiemy, że jest to proces, że związek, czy to przyjaźń, czy miłość, trzeba budować: krok po kroku, powoli, na dobrych fundamentach.

Potem urodził się nasz drugi syn
Miły i wrażliwy chłopiec. Dostał przewodniczkę w postaci starszej siostry, która dodała mu siły charakteru i umiejętności nawiązywania relacji z dziewczynami. W piaskownicy nasz chłopiec w sekundę nawiązywał przyjaźnie. A jeśli ktoś go obraził, to w 5 minut zapominał i bawił się dalej z tym dzieckiem. Byłam oburzona, sfrustrowana: jak tak można! Przecież oni będą wycierać o ciebie nogi! Ale on idzie przez życie z łatwością. Cieszy się z tymi, którzy się cieszą i płacze z tymi, którzy płaczą. Będzie z niego dobry mąż i ojciec.
Przeczytaj także: #PoznajZespół Mamo Pracuj! Wywiad z Krysią
I nasz najmłodszy
Jego wiek piaskownicy jeszcze się nie skończył. 🙂 Od pierwszych urodzin przeszedł wiele prób.
Przez pierwsze dwa lata obserwowaliśmy, jak kształtuje się jego charakter i łapaliśmy się za głowy.
Pamiętasz bajkę o Stichu? To właśnie nasz mały łasuch i niszczyciel. Nie byliśmy na to przygotowani. W piaskownicy krzyki i płacz zaczynały się, gdy tylko się pojawiliśmy. Zanim cokolwiek się stało, byliśmy już przygotowani na najgorsze i ostrzegaliśmy syna, żeby nie robił tego i tamtego…
To był trudny czas. Ale słońce zachodzi i wschodzi. Włożyliśmy w to maksimum wysiłku, wiedzy i jakichkolwiek małych osobistych doświadczeń i dzięki Bogu, powoli nasz synek zaczął się zmieniać. Dziś, gdy przychodzimy do piaskownicy, możemy się zrelaksować i cieszyć sobą. Nasz Stich stał się miły i empatyczny. Okazuje się, że to też jest możliwe.

Co mogę powiedzieć o naszym modelu rodzicielstwa, o moim macierzyństwie?
Absolutnie nic. 🙂 Rodzicielstwo to coś, czego uczą nas nasze dzieci. Dają nam lekcję życia – lekcje z piaskownicy. Jak ufać swojemu dziecku, nie łamać jego zasad. Nauczyć się budować relacje z otaczającym je światem. Być szczęśliwym i nie nieść przez życie ciężaru pretensji i rozczarowań. Uwierzyć, że ludzie się zmieniają.
Nasze dzieci uczą nas, że nie istnieje żaden model rodzicielstwa. Moim zdaniem to jest wspaniałe!!! 🙂

Przeczytaj także nasze zespołowe MOMstorie: