ZAINSPIRUJ SIĘ
Moje macierzyństwo
Przez pierwsze trzy lata życia naszego syna wszystko było wspaniałe, cukierkowe, różowe, etc. Antek był przesłodki, jadł, jak marzenie, spał od-biedy-nieźle. Chodził ze mną do pracy, jeździł na próby, chodziliśmy na długie spacery, schudłam szybko i mieściłam się w ubrania z liceum, biust miałam, jak Pamela A. 😉 i w ogóle było „heaven”, he he.
A potem, pewnego jesiennego dnia, pojawiła się nasza śliczna, malutka córeczka i świat wywrócił się do góry nogami, bo nagle się okazało, że starszy brat jest zazdrosny, zaborczy i rozregulowany emocjonalnie (oczywiście to wszystko było normalne, na miejscu i tak-jak-powinno, ale jakoś mnie zaskoczyło). Nagle musiałam dorosnąć w tym macierzyństwie. Ogarnąć sytuację, która już nie była wcale taka przewidywalna. A ja byłam zmęczona, zestresowana i zagubiona. Ja? Zagubiona?? Hello!

Zaczęłam odpuszczać. Powoli. Baaardzo powoli uczyłam się nadawać sprawom priorytety… „bez tego ani rusz”, „poczytaj jak…”, „bez tego świat się nie zawali”, „dlaczego to w ogóle miało znaczenie??”. I poszło do przodu. Jak u Tuwima „najpierw powoli, jak żółw ociężale, ruszyła maszyna po szynach ospale…”. Szarpnęłam te rodzinne i macierzyńskie wagony z mozołem i jakoś tak krok za krokiem (koło za kołem 😉 ) ruszyło!
Pewnie, że jedziemy tym rodzicielskim pociągiem przez góry i doliny (bywa, że docieramy do dna Rowu Mariańskiego), czasem tniemy zakręty ostro na ręcznym, a czasem pędzimy szeroką autostradą do nieba, ale… jedziemy! Do przodu! I to się liczy ☺

Czym dla mnie jest macierzyństwo?
Drogą. Czasem wyboistą, czasem asfaltową, ale zawsze z celem i… widokami ☺
Wyzwaniem. Mindsetem. Spełnieniem. Codziennością.
Jest lepkimi, czekoladowymi buziakami i krokodylimi łzami bezsilności.
Jest bezwarunkową miłością zawartą w „kocham cię, mamusiu” i świdrującym w uszach wrzaskiem w reakcji na moje zdecydowane „nie”.
Jest sprzecznością i poukładaniem jednocześnie.
(mogłabym tak jeszcze długo ☺ )

Co mi dało?
Dało mi siłę i pełnię. Dało mi bezwarunkową miłość i zaufanie. Dało mi mnie-mamę.
Jestem mamą i… mimo wszystko, nie zamieniłabym tego, na nic innego.
Czasem nie lubię macierzyństwa za bezsilność i brak jasnej „instrukcji” w sytuacjach kryzysowych.
Macierzyństwo bywa zaskakujące i trudne, ale jestem wdzięczna, że MOGĘ być zaskakiwaną i wystawianą na te trudności.
Przeczytaj także: MOMstorie – Agnieszka Pierzak z Mamo Pracuj

Co powiedziałabyś sobie, gdy jeszcze nie byłaś mamą?
- Wystarczy, że dasz dziecku bezwarunkową miłość i akceptację – reszta przyjdzie.
- Pamiętaj o sobie, o czasie dla samej siebie, o miejscu, gdzie możesz odpocząć i o ludziach, którzy pozwolą, żebyś się nie zajechała.
- Daj szansę partnerowi na to, żeby narodził się jako ojciec (może być na początku nieco nieporadny – daj mu szansę).
- Bądź sobą, bo jesteś wspaniałą kobietą i będziesz równie wspaniałą mamą!
- I pamiętaj: Tego, co było już nie ma. Tego, co będzie – jeszcze nie ma. Jest tylko tu i teraz.

Zdjęcia: archiwum prywatne Agnieszki