ZAINSPIRUJ SIĘ
Dlaczego warto korzystać z Design Thinking?
- Małgorzata Tylek
- 28 stycznia 2019
- 5 MIN. CZYTANIA
Normą i oczywistością jest odpowiednie przygotowanie merytoryczne. Po prostu warto znać się na swojej robocie 😉 i kropka. Niestety świat jest tak skonstruowany, że oprócz tego niezbędnego elementu, należy jeszcze umieć to COŚ sprzedać, opowiedzieć o nim, zaprojektować tak, aby potencjalni odbiorcy byli tym zainteresowani, a po jakimś czasie nie wyobrażali sobie życia bez naszego produktu.
Zuzanna Skalska, znana i ceniona badaczka trendów, w swoich wykładach mówi, że nie chodzi o to, aby zaprojektować kolejny model krzesła, lecz by myśleć o rozwiązaniach przyszłościowych. Ja dodałabym od siebie, że jeśli już akurat chcemy coś zaprojektować, warto sprawdzić najpierw czy akurat krzesło to sprzęt, którego ludzie potrzebują w danym momencie najbardziej. A jeśli rzeczywiście padnie na przykładowy taboret, niech będzie właśnie taki, jakiego nasi potencjalni klienci by się spodziewali, z jakiego skorzystają, jaki ich zainteresuje, który może nawet kupią.
Design Thinking
Zajmując się na co dzień projektowaniem wydarzeń, personalizowaniem ich pod kątem konkretnych partnerów biznesowych, zainteresowałam się jakiś czas temu zastosowaniem w pracy metody design thinking. To takie podejście do tworzenia produktów i usług, gdzie końcowy odbiorca i jego realne problemy są punktem wyjścia procesu projektowania.
U podstaw działania znajduje się interdyscyplinarny zespół, którego praca koncentruje się na odbiorcy danego projektu czy produktu. Zespół tworzy prototypy, testuje je, zbiera feedback od użytkowników. To sprawdzony sposób na tworzenie innowacji.
Za głównego autora metody uważa się Davida Kelley`a, profesora na Uniwersytecie Stanforda w Kalifornii, twórcę firmy doradczej IDEO, który postanowił wykorzystać sposób myślenia projektantów i metody ich pracy do rozwiązywania skomplikowanych problemów biznesowych czy społecznych.
Portal www.designthinking.pl wskazuje, że „celem metody jest kreowanie i wdrażanie nowatorskich rozwiązań m.in. w postaci nowych produktów, innowacyjnych technologii, usług, strategii, procesów, programów edukacyjnych, a nawet modeli biznesowych. Niezależnie od tego, czy działamy w biznesie, przemyśle, edukacji, administracji, Design Thinking wspiera rozwój innowacji i daje gwarancję niestandardowych rozwiązań.”
Proces działania zespołu przechodzi przez 5 etapów:
- empatyzacja,
- definiowanie problemu,
- generowanie pomysłów,
- budowanie prototypów,
- testowanie.
Mnie najbardziej w design thinking ujmuje fakt, że to nie tylko konkretne narzędzia i schemat działania. To także pewien sposób myślenia, który może stać się elementem kultury firmy. Daje przestrzeń dla ludzkiej kreatywności, otwartości, wspiera empatię, pokazuje nieocenioną wartość współpracy między ludźmi o odrębnych doświadczeniach i zróżnicowanej wiedzy.
W rezultacie powstaje kultura pracy, która docenia nieszablonowe działania i schodzenie z utartych szlaków, by odkrywać nowe możliwości. Design thinking wymaga wręcz dystansu do własnych pomysłów. To wbrew pozorom element, na którym często przychodzi nam „polec”.
Trudno bowiem zaakceptować przewagę rozwiązań innych ludzi i przy tym się po prostu nie obrazić. Tego trzeba się nauczyć. Rzecz z pozoru prosta, a jednak nadal często nieosiągalna dla „młodych ekspertów” sztuk wszelakich.
Warto być otwartym na to co mówią inni
Design thinking daje tego namacalne dowody. Pierwsze „schody” w pracy pojawiają się już na początkowym etapie działania. Empatia to właśnie ta część pracy, w której musimy postawić się na miejscu użytkownika naszego projektu/produktu. Musimy spojrzeć z jego perspektywy i zrozumieć co zagwarantuje mu unikalne doświadczenie i odpowie na jego prawdziwe potrzeby, a przy okazji będzie absolutnie innowacyjne.
Mówi się nawet, że to właśnie koncentracja na człowieku, na drugim człowieku, stanowi istotę procesu innowacji. Na tym etapie rozpoczyna się analiza potencjalnego kierunku działania. Definiujemy interesariuszy, tworzymy mapę myśli i opozycje. Dzięki wynikom tych prac możemy przejść do generowania pomysłów, czyli tzw. ideacji.
Można pracować na wszystkich powstałych w ten sposób pomysłach, lepiej jednak skupić się na wybranych zagadnieniach i na ich bazie tworzyć pierwsze próbne modele naszych produktów, wydarzeń czy usług. Najlepiej, jeśli mamy możliwość skonfrontować efekt tej pracy z innymi osobami, przetestować go wręcz w bezpośrednim kontakcie z odbiorcą. Na tym etapie, zbierając feedback od uczestników, ponownie musimy się zmierzyć z trudną do nabycia umiejętnością dystansu do własnych pomysłów, wykazać się empatią. Ale tylko w ten sposób jesteśmy w stanie dotrzeć do upragnionego celu. Co ważne, poszczególne etapy pracy możemy powtarzać, wracać do nich, udoskonalać i testować ponownie prototypy.
Dobrze korzystać w metody design thinking realizując interdyscyplinarne warsztaty pod okiem niezależnego moderatora. Pierwsze, w których sama uczestniczyłam skonstruowane zostały w oparciu o – zupełnie nie związany z moją pracą i doświadczeniem – temat marnowania żywności. Paradoksalnie, mimo mieszanych uczuć na początku dnia, były dla mnie swoistym odkryciem. Potwierdzeniem, że warto stawiać na pomysły, które nie przychodzą nam do głowy w pierwszej kolejności, a jednocześnie dawać sobie szansę na uczenie się od innych, bez względu na to, ile lat i doświadczeń mamy już za sobą.
Zdjęcie: 123 rf