ZAINSPIRUJ SIĘ
Świadczenia nie dla wszystkich
Choć program 500 + miał na celu zwiększenie liczby urodzeń w Polsce, a więc miał być marchewką na sznurku dla rodzin z jednym dzieckiem, to wiele osób oficjalnie mówi o niesprawiedliwym traktowaniu małych rodzin.
Pieniądze na pierwsze i zazwyczaj jedyne dziecko nie należą się wcale, wobec czego słyszy się, że nie ma w Polsce sprawiedliwej pomocy dla wszystkich rodzin.
Z drugiej zaś strony rząd utrzymuje, że 500 + nie jest programem socjalnym, ale prorodzinnym. Czyli nie zakłada pomocy wszystkim rodzinom, lecz tym, które postanowią przyczynić się do wzrostu demograficznego.
Gigantyczny spadek aktywności zawodowej kobiet
Dane GUS z III kwartału 2017 roku są zatrważające. Okazuje się, że aktywność zawodowa kobiet spadła do bardzo niskiego poziomu. Ostatnio w takich okolicach oscylowała w 2003 roku. Trudno nie podejrzewać, że wpływ na to miał projekt 500 +.
Z danych statystycznych wynika, że w mniejszych rodzinach najczęściej pracują i mama i tata, a w większych, które załapują się na świadczenie na pierwsze dziecko pracuje zwykle jeden rodzic.
Wiemy, że świadczenie na pierwsze dziecko jest wypłacane, jeśli dochód rodziny na osobę nie przekracza 800 zł (jeśli jedno z dzieci ma orzeczoną niepełnosprawność próg wynosi 1200 zł).
Jeżeli rodzice pójdą do pracy, to najprawdopodobniej stracą świadczenie na pierwsze dziecko, jednocześnie zwiększą im się wydatki na nianię, żłobek lub przedszkole, czy dojazdy do pracy. Dlatego też wiele matek rezygnuje z pracy i zostaje w domu z dziećmi, nie tracąc pieniędzy z programu.
Świadczenia czy marzenia?
Mimo wszystko warto zadać pytanie czy chodzi tu tylko o świadczenia? Być może kobiety chcą się zaangażować w opiekę nad dziećmi i domem, lub marzą o założeniu dużej rodziny (w związku z tym, dłużej przebywają w domu), a program tylko im w tym pomaga.
Wszak mówi się o wzroście liczby urodzeń odkąd 500 + zaczęło funkcjonować, więc można podejrzewać, że polityka prorodzinna służy matkom, które chcą się poświęcić rodzinie.
Plusy czy minusy?
Jak wyżej wspomniałam program 500 + pozwolił wielu rodzinom na lepsze życie, z głoszonych danych wiemy, że mogą sobie pozwolić na wakacyjne wyjazdy, dodatkowe zajęcia dla dzieci, kupno samochodu i inne wydatki, które wcześniej były poza sferą marzeń. Mowa jest nawet o gromadzeniu oszczędności. Bez wątpienia są to pozytywne efekty rządowego programu.
Jednak program 500 + jest bardzo drogi i pewnie jeszcze potrzeba sporo czasu by stwierdzić, czy pieniądze wydawane ze świadczeń się zwracają. Jeżeli założymy, że kobiety rezygnują z pójścia do pracy w obawie przed utratą zasiłku to mamy dodatkowy minus.
Czy to wszystko wina 500 +?
Nieustannie zastanawia mnie, czy 500 zł miesięcznie to tak ogromny argument, który miałby przemawiać za tym, że matki nie chcą podjąć się pracy? Można by powiedzieć, że zarobią więcej, lecz wiemy, że wszystkie koszty z tym związane sprawią, że z pensji zostanie niewiele pieniędzy.
Jeśli do tego kobieta uważa, że idąc do pracy traci cenny czas z życia swojego małego dziecka, to rachunek jest prosty. Wobec tego czy to program 500 + jest winowajcą, czy są nim niskie wypłaty, które nie zachęcają do powrotu do pracy?
Czy przez 500 + aktywność zawodowa kobiet spada?
Pozwalam sobie na postawienie tezy, że program ma na to zjawisko pewien wpływ, jednak nie jest jedynym czynnikiem. Spadek aktywności zawodowej kobiet, a dokładniej matek, został zaobserwowany jeszcze przed wprowadzeniem 500 +, które mogło co najwyżej wzmocnić ten trend.
Staram się też wierzyć, że to sprzyjające warunki pozwalają kobietom na poświęcenie czasu dzieciom, a niskie wypłaty dodatkowo umacniają matki w przekonaniu, że mogą sobie pozwolić na dłuższy pobyt w domu. Może się także okazać, że dziecko nie pozwoli na spokojny powrót do pracy i trzeba zostać w domu jeszcze jakiś czas.
Źródła:
Zdjęcie: Storyblocks.com