Logo Mamo Pracuj
Open menu
Pracuj

Znajdź wymarzoną pracę i pracodawcę.

Rozwijaj się

Pozwól się wesprzeć w rozwoju.

Inspiruj się

Sprawdź nasze propozycje dla Ciebie.

ZAINSPIRUJ SIĘ

Barbie – hot or not – recenzja Mamo Pracuj

  • Ewa Moskalik - Pieper
  • 25 sierpnia 2023
  • 11 MIN. CZYTANIA
Ma 65 lat, a wciąż wygląda jak nastolatka. Pożądana przez małe i duże dziewczynki, które na całym świecie wciąż uwielbiają się nią i z nią bawić. Przez te 65 lat bardzo się zmieniła i dzięki niej tegoroczne wakacje miały bez wątpienia więcej różu. Barbie! Najbardziej pożądana lalka na świecie została gwiazdą filmową, a my postanowiłyśmy pobawić się w recenzentki. Przeczytaj, co nam z tego wyszło!

Barbie – ikona popkultury, marzenie z dzieciństwa, wreszcie film, który demaskuje mechanizmy współczesnego świata

Recenzja Basi

grafika Barbie z Basią

Chociaż lalkami nie bawię się już dość długo, to doskonale pamiętam, kiedy siedząc w kinowym fotelu, zobaczyłam zwiastun „Barbie” – oczy mi się zaświeciły, uśmiech pojawił się na twarzy, a w głowie ta myśl „ten film muszę obejrzeć”.

Lubię zaskoczenia, rzadko czytam recenzje, ale ponieważ wokół tej produkcji zrobiło się głośno nie mogłam uciec przed oczekiwaniami – zwłaszcza w momencie, kiedy usłyszałam, że to kino feministyczne, a akurat w tym obszarze mogłabym podać kilka innych tytułów.

Barbie — to moje dzieciństwo

Marzenie o własnej lalce rosło z każdą obejrzaną reklamą telewizyjną – piosenki, kolorowe sukienki, różowe samochody, wille z basenami – kwintesencja luksusu, piękna i wspaniałego plastiku. Moi rodzice długo bronili się przed tym zakupem, ale siła perswazji pięciolatki w końcu musiała zwyciężyć. Dzisiaj rozumiem ich obawy – wzorzec idealnej kobiety w ciele Barbie nijak ma się do rzeczywistości, dlatego nie zapomnę, kiedy tata pokazał mi artykuł o Barbie w książce o historii sztuki. Zależało mu, bym patrzyła na tę lalkę jako symbol popkultury, tłumaczył, kto ją stworzył i jaką odgrywa w popkulturze rolę. Przyznaję, że strategia ta okazała się niezwykle skuteczna, bo nigdy nie chciałam zmienić się w Barbie, ale posiadanie jej blisko siebie sprawiało mi ogromną przyjemność.

Moja kolekcja lalek była dość pokaźna, miałam w niej ulubioną czarną lalkę, Kena, kilka klasycznych blondynek i odgrywałam nimi scenki z mojego ulubionego wtedy „Beverly Hills 90210”, dlatego, kiedy w pierwszych scenach filmu dziewczynki odrzucają lalki-bobasy, na rzecz lalek-dorosłych od razu się uśmiechnęłam. Barbie zawsze była w moich oczach młodą-dorosłą, piękną kobietą sukcesu, choć fizycznie nierealną, to jednak podskórnie inspirującą.

Poszłam na Barbie, żeby dodać sobie trochę różu, ale dostałam opowieść o podziałach współczesnego świata, o tym, że każdy z nas potrzebuje uznania i akceptacji, o tym, że tak łatwo nam oceniać, a tak trudno rozumieć. I choć kino to jest dla mnie trochę za bardzo moralizatorskie, trochę zbyt proste, trochę za mało fabularne, to wiem, że wyjątkowo dziś potrzebne. Cieszę się, że ten film trafił do mas, że obejrzy go wiele osób, które nigdy nie zdecydują się I chociaż to popkulturowy feminizm, to chciałabym, żeby było go więcej.

Oglądałam Barbie w domu. Sama

Recenzja Krysi

Plusem jest znajomość rosyjskiego – można oglądać filmy zaraz po premierze. Obejrzałam wyłącznie ze względu na Goslinga. 😉 Oglądając, miałam poczucie, że aktorzy i cała ekipa świetnie się bawili podczas kręcenia.

Poruszył mnie wątek relacji matki z córką oraz przekaz, że rola mężczyzn w świecie wciąż ma większą wagę.

Powody są historyczne, ale ta sytuacja się zmienia. Powoli, ale się zmienia. Uważam jednak, że przechylenie szali na drugą stronę również nie powinno mieć miejsca. Przecież nie chcemy mężczyzn, którzy będą bez siły, woli. Nie chcemy zadawać sobie pytania, dlaczego nie są już mężczyznami. To nie będzie dla nikogo dobre. Jedynym rozwiązaniem jest zdrowa równowaga, aby każdy miał swoją rolę i cel w życiu.

Poszłam na “Barbie” z ciekawości

Recenzja Marzeny

grafika Barbie z Marzeną

Ciężko było przejść obojętnie wobec reklamy, która już od kilku miesięcy wyskakiwała z różnych miejsc niemalże krzycząc o produkcji. Chłodny, deszczowy wieczór nadawał się na kino idealnie.

Bawiłam się na seansie dobrze – dla mnie to komedia, po prostu. Nie czuję tam żadnego “feministycznego uniesienia” – raczej traktuję ten film jako ogromny product placement firmy Mattel. Film, za którego pomocą próbuje się przekonać widza, że Barbie jest teraz bohaterką, że jest cool i przystaje do nowych czasów. My natomiast wiemy, jak było, Mattel się do tego przyznaje i puszcza do nas oko – trochę w stylu “było, minęło”. Nie kupuję tego zupełnie.

Reżyserka próbuje w tym filmie zrobić dwie rzeczy: zetknąć publicystykę z artystyczną wizją i niestety nie udaje jej się to zupełnie.

Film utknął gdzieś pomiędzy konwencjami i miło się go ogląda z przyczyn estetycznych, ale nic poza tym.

Podobały mi się nawiązania do Matrixa i elementy musicalowe, ale to wciąż za mało, żeby np. obejrzeć film drugi raz lub szczególnie zachęcać do pójścia do kina. Nawet dla świetnej roli Margot Robbie i Ryana Goslinga. 😉

Oglądnęłam Barbie, żebyś Ty nie musiała!

Recenzja Agnieszki

grafika Barbie z Agnieszką

Tak mógłby brzmieć tytuł przekonującego artykułu, albo jeszcze lepiej vloga. Ale wiesz co? Nie będzie tak, bo Barbie to film, który obejrzeć trzeba.

I to wcale nie jest film, który mnie zachwycił. Od pierwszego zwiastunu wyobrażałam go sobie inaczej i chyba realizacja nie pokryła się z moimi wyobrażeniami. Bo tego, czego może o mnie nie wiesz, to to, że kino lubię, bardzo! I lubię interesującą konwencję, ale to właśnie w Barbie mi nie zagrało.

Nie podoba mi się to, że film nie wie czym jest – komedią? Musicalem? Dramatem? Filmem rodzinnym? A może dokumentem o najsłynniejszej lalce świata? Hasło Barbie to „możesz być kim chcesz” i ten film jest tym czym chce być. 😉

To, że ja tego nie kupuję, nie oznacza, że nie spodoba się Tobie!

Bo jest w nim przesłanie, bardzo ważne, które moim zdaniem warto, by dotarło do wszystkich, i to przesłanie, jeden monolog moje serduszko poruszyło.

Wzruszył mnie też różowy świat i odniesienia do historii Barbie na przestrzeni lat, a także wstawki popkulturowe i żarty o innych filmach. Świetny jest też Ryan Gosling i trochę mniej świetna Harley Quinn, przepraszam – Margot Robbie, ale w sumie to bez znaczenia, bo niestety w obu rolach jest tak samo przerysowana i gra identycznie. Wiesz czym jest ten film?

Oknem do dialogu, a jak się okazuje każdy kto go oglądnie znajduje coś dla siebie i wspólnie można wyciągnąć z tego filmu naprawdę wiele.

I taki duży Ps. na koniec! Oglądnij po angielsku, w wersji z napisami. Tłumacz schrzanił robotę i polskie tłumaczenie bywa żenujące i prostackie. Mając w tle angielski wspaniale jest zrozumieć kontekst i na przykład wiedzieć, że „beach off” nie całkiem oznacza trzepać. 😉 Co wypada słabo na filmie PG 13. 😉

Moja „Barbie” z dzieciństwa nie była Barbie

Recenzja Ewy

grafika Barbie z Ewą

Może dlatego nigdy nie przykładałam tak dużej wagi do wyglądu, choć zależy mi na tym, aby czuć się ze sobą dobrze i zdrowo. Tylko co oznacza dobrze? Dla każdego z nas to będzie coś innego, tak jak dla każdego normalnie też powinno być inną normą. A pojawienie się Barbie w świecie małych dziewczynek sprawiło, że to Barbie była normą. Na pewno dążenie do wyśrubowanego piękna nie jest dla nas dobre, na pewno brak akceptacji siebie takich jakimi się urodziliśmy, też nie jest dla nas dobry.

Moja „nie-Barbie” z dzieciństwa też miała wymiary 90/60/90, ale za to ciemną skórę i włosy afro. Bardzo ją lubiłam za to, że była inna niż lalki koleżanek. Była sobą. No i za to, że miała wysokie czarne kozaki założone do letniej sukienki wiązanej na szyi. 😉

W dzieciństwie nigdy nikt mi nie narzucał poglądów. Raczej skłaniano do szukania własnej drogi. Chętniej bawiłam się samochodami, choć oczywiście lalki też miałam. Może dlatego tata będąc za granicą przywiózł mi lalkę inną niż Barbie. A świat Barbie chłonęłam jedynie z kolorowej gazetki, którą dostałam razem z lalką. W tym świecie Barbie z gazetki podobała mi się dorosłość i jakiś rodzaj dumy, pewności siebie, którymi emanowała. Zachwycał mnie ten dojarzały świat i to, że mogłam przez chwilę czuć się jego częścią.

Na film poszłam z synami – trzynastolatkiem i siedemnastolatkiem. Nie miałam żadnych oczekiwań, nie czytałam recenzji, właściwie nie czytam ich przed seansami. Młodszy syn dobrze się bawił i odebrał film jako zabawną komedię. Ze starszym synem mogłam podyskutować, nie tylko o samym filmie, który nie wywołał w nas efektu „wow”, ale też o co w tym całym przekazie chodziło.

Z kina wyszliśmy chyba trochę rozczarowani. Czułam, że ten film jest „plastikowy”, sztuczny. Do dzisiaj zastanawiam się, czy może o to właśnie chodziło? Może to tak wygląda nasz prawdziwy świat? Ale nie uważam, że zmarnowałam czas, bo ten tekst, który teraz czytasz powstał dlatego, że wciąż do Barbie wracamy w naszych zespołowych rozmowach. Coś w nas ten film poruszył. Nadal rezonuje, dlatego uważamy, że jest ważny. Zatem, jeśli jego zadaniem było wywołać dyskusję, to swoją rolę pełni znakomicie. A jeśli jeszcze ma nas czegoś nauczyć, to muszą go obejrzeć również mężczyźni, nasi synowie, mężowie, ojcowie, bo po wyjściu z kina chce się rozmawiać i to jest cudowne.

Każdy z nas znajdzie w tym filmie wątek wart dyskusji, a rozmowy są przecież tak ważne.

To wtedy padają słowa, które zostają z nami na całe życie i kształtują nasze spojrzenie na otaczający świat. Zatem kierując się dewizą Jerzego Płażewskiego – krytyka filmowego – że warto dać szansę każdemu filmowi, bo może znaleźć się w nim jakaś cenna perełka, zachęcam do obejrzenia Barbie, bo możesz wynieść coś cennego.

Idąc do kina nie bardzo wiedziałam, czego się spodziewać

Recenzja Sylwii

grafika Barbie z Sylwią

W trakcie oglądania filmu nie umiałam określić, czy on mi się podoba czy nie. Zaś po wyjściu rozpoczęła się dyskusja, która trwała, nie przesadzając, kilka dni. Poruszył.

Dotknął aspektów bliskich sercu. Momentami skrajny, wyolbrzymiony. Trafił do mas, a to jest potrzebne

Świat widziany oczami kobiet, które rządzą, zajmują ważne stanowiska, odbierają nagrody. Abstrakcja. I biedny Ken, istniejący tylko w blasku Barbie. Ileż kobiet jest takim Kenem? Ilu Kenów skrywa się w otaczających nas mężczyznach? Ciągle mówi nam się jacy/jakie powinnyśmy być. Ciężko sprostać oczekiwaniom, które są niemożliwe do spełnienia.

To film o kobietach, nie tylko dla kobiet.

Ukazał (nie)równości płciowe i pokazał, że to równowaga jest kluczem, a świat potrzebuje zmiany, która powoli już zachodzi. Ponadto gra aktorska i scenografia – dla mnie mistrzostwo.

Barbie. Pamiętam, że dostałam ją w paczce ze Stanów w czasach, kiedy w Polsce tylko Pewexy miały „okno na Zachód”

Recenzja Dominiki

grafika Barbie z Dominiką

Była różowa, “księżniczkowa” – turbo klasyczna. Pamiętam też, że nieco rozczarował mnie fakt, że Tato – bo był to prezent od niego – obdarował mnie właśnie nią, a nie jej mniej kultową siostrą Fleur, o której marzyłam tylko dlatego, że była „tą drugą, mniej popularną”.

Tak czy siak – nie narzekałam, 😉 lubiłam się nią bawić, szyć dla niej ubrania i razem z nią marzyć o kolorowym świecie. Ten kolorowy świat zobaczyłam też w filmie – wielobarwnym (mimo, że można by widzieć w nim tylko kolor różowy) i różnorodnym.

To film wielowymiarowy i wielowątkowy i co najważniejsze – uruchamiający do dyskusji.

Otwierający. W kinie byłam z moim synem – 13 latkiem i rozmawialiśmy o nim dłuuugie godziny, a nawet dni. 🙂 Nawet Star Wars’y nie pochłonęły tyle naszej uwagi co Barbie! 😉 Patriarchat, feminizm i płeć zajęły role główne w naszej dyskusji. I pojęcie skrajności, która nikomu nie służy, z czym oboje się zgodziliśmy.

I pal licho, że są momenty ckliwe i przerysowane. Może to przerysowanie jest o kondycji naszego świata? Może doszliśmy do tego momentu, gdzie pewne ważne kwestie trzeba pisać wielkimi literami w rażących kolorach, bo subtelne sposoby już nie zdają egzaminu? W każdym razie, parafrazując słowa piosenki: „życzę sobie i Wam by nas było stać, na różowy spokój i różnorodność. Odwagi, ile się da, miłości w bród, życzliwych ludzi wokół… i równej godności dla każdego – i Barbie, i Kena i Fleur”. 🙂

Zdjęcie główne: Agnieszka Wadecka.

Bohaterowie zdjęcia: Julia, Ofelia, Barbie (policz, ile) i Ken

Zobacz więcej

+3 tys. mam w newsletterze

© Mamopracuj 2024

Skip to content