ZAINSPIRUJ SIĘ
Znaki towarowe, czyli pułapka na przedsiębiorczych
- Redakcja portalu Mamo Pracuj
- 4 maja 2016
- 10 MIN. CZYTANIA
Pytanie Czytelniczki: „Założyłam swoją firmę, rozwijam ją, ale na razie nie przynosi mi ona regularnego dochodu, ale inwestuję w nią dużo swojego czasu i pieniędzy. Za kilka miesięcy kończy mi się „mały ZUS”, ale nie zamierzam zamykać firmy. Czy dużo ryzykuję nie rejestrując znaku towarowego? Do czego mi to potrzebne?”
Na początku może podstawowa sprawa. Nie ma obowiązku rejestrowania znaku towarowego. Są firmy, które działają na rynku bez takiej ochrony i jakoś sobie radzą. Zastrzeżenie firmowej nazwy lub logo w Urzędzie Patentowym porównałbym do ubezpieczenia. Kiedy nie spotka nas żadne nieszczęście mamy wrażenie wyrzuconych pieniędzy w błoto. Jedyny widzialny skutek rejestracji znaku towarowego to możliwość umieszczania R-ki w kółeczku przy firmowym logo. Taka rejestracja daje nam jednak szereg korzyści o czym wiele osób nie wie.
Osobiście uważam, że na początku kiedy rozpoczynamy działalność gospodarczą nie musimy rejestrować znaku towarowego. To okres kiedy testujemy rynek i nasz pomysł na biznes. Większość firm upada zresztą w pierwszych latach działalności. Dopiero kiedy poczujemy, że nasz pomysł na biznes „chwycił” powinniśmy pomyśleć o ochronie marki. Zanim jednak wybierzemy nazwę pod którą zaczniemy działalność powinniśmy sprawdzić czy przypadkiem nie naruszamy cudzych praw. Więcej pisałem o tym na moim blogu w artykule pt. Badanie zdolności rejestrowej znaku towarowego.
Większość przedsiębiorców ogranicza się jedynie do szybkiego poszukiwania w wyszukiwarce „Google”. To jednak za mało. Trzeba sprawdzić czy nie występują znaki towarowe identyczne do naszego lub podobne. A przecież Polskę obejmują od 2004 r. również unijne znaki towarowe. Efekt tego zaniedbania może doprowadzić do tego, że po 2-3 latach nagle dostaniemy pismo z kancelarii prawnej z żądaniem zaprzestania naruszania prawo. Wyznaczony zostanie nam termin 14 dni na zmianę nazwy. A to oznacza, że z dnia na dzień znikamy z pola widzenia klientów, o których walczyliśmy latami.
Jak długo mogę zaczekać z rejestracją?
Jeżeli wiemy już, że chcemy nasz biznes kontynuować działanie bez rejestracji znaku towarowego jest nierozsądne. Pamiętajmy, że jeżeli odniesiemy sukces wiele firm będzie się do nas przybliżać. Poza kopiowaniem samego modelu biznesowego pojawią się kreatywni przedsiębiorcy, którzy zaczną używać nazw niebezpiecznie podobnych do naszych. Różnice mogą być ledwie w jednej literce.
Co więcej. Zdarzają się nawet próby kradzieży marki. Polega to na tym, że były wspólnik, pracownik, czy po prostu konkurent rejestruje nasz znak towarowy na siebie. W takiej sytuacji możemy próbować znak unieważnić, ale nie jest to ani tanie ani proste. Poza tym, jak to w sporach bywa, nigdy nie można mieć 100% pewności, że wygramy. 90% sporów które prowadzę nie miałoby miejsca, gdyby przedsiębiorcy o rejestracji znaku pomyśleli zanim wpadli w kłopoty. Mało kto myśli o profilaktyce. Idziemy do lekarza dopiero jak nas już coś boli.
Tak jak więc mówiłem na początku, można prowadzić firmę bez zarejestrowanego znaku towarowego, ale jest to ryzykowne.
Nie myślałam o tym w ten sposób… No to, jeśli chciałabym zarejestrować znak to czy nazwę, a może logo a może coś jeszcze innego np. domenę? Albo jedno i drugie?
Nie ma tutaj prostej odpowiedzi. Najłatwiej byłoby mi odesłać do mojego artykułu na ten temat tutaj. Wszystko zależy od konkretnej sytuacji. Zarówno rejestracja znaku słownego (nazwy) jak i słowno-graficznego (logo) ma swoje plusy i minusy. Znak słowny chroni naszą markę bez względu na szatę graficzną. Świetnie sprawdza się również do ochrony domeny internetowej. Nie musimy od razu wykupywać 10 czy 20 podobnych domen. Mając zarejestrowany znak słowny nikt nie może używać identycznej ani podobnej nazwy do oznaczania podobnych towarów lub usług. Znak słowno-graficzny chroni szatę graficzną i w niektórych sytuacjach słowo. Oznacza to, że jeżeli ktoś użyje naszej szaty graficznej ale do innego słowa – znak słowny nic nam nie pomoże. Z kolei znak słowno-graficzny już tak. Będziemy mogli powołując się na niego zakazać konkurentowi naruszania prawa.
Osobiście uważam, że kiedy tylko można warto rejestrować znak słowny. Jest dużo praktyczniejszy. Idealnie jednak gdyby przedsiębiorca chronił obie wersje. Nigdy bowiem nie wiadomo, od której strony uderzy naruszyciel. Niestety wiąże się to z koniecznością poniesienia osobnych opłat za każdy znak.
Jaki będzie koszt takiej rejestracji. Czy taka rejestracja jest na zawsze?
Panuje błędne przeświadczenie, zastrzegając nazwę firmy jako znak towarowy uzyskujemy monopol absolutny na nazwę. Ta ochrona ma jednak takie 3 ograniczenia:
1) W zgłoszeniu musimy wskazać do oznaczania jakich towarów lub usług ma służyć nasz znak towarowy. Jeżeli więc sprzedajemy maszyny rolnicze pod znakiem towarowym FENIX to nie możemy zakazać używania tej nazwy do oznaczania jogurtów. To dwie różne branże i nie ma niebezpieczeństwa, że rolnik chcący kupić nasz ciągnik przez pomyłkę kupi jogurt 🙂
2) Ochrona ograniczona jest do danego terytorium. Mamy do dyspozycji ochronę krajową (Polska), regionalną (Unia Europejska) lub międzynarodową (wybrana wiązka krajów). Przykładowo – jeżeli chronimy nasz znak towarowy FENIX w Polsce, nie ma przeszkód aby nasz konkurent identycznej nazwy (nie logo) używał w Niemczech.
3) Ochrona jest ograniczona w czasie. Wygasa po 10 latach, chyba że prawo ochronne przedłużymy. Tym samym teoretycznie taka ochrona może trwać wiecznie. To odróżnia ten typ ochrony od np. patentów na wynalazki, które trwają maksymalnie 20 lat. Problem w tym, że część przedsiębiorców po prostu zapomina o przedłużeniu. Warto temu przeciwdziałać zlecając pilnowanie terminu ochrony rzecznikowi patentowemu. Jest on specjalistą z zakresu prawnej ochrony marki i może nam pomóc również przy rejestracji znaku towarowego.
Zobacz także krótki film, w którym Mikołaj Lech wyjaśnia jak to jest z tym okresem ochrony 😉
Od kiedy taka rejestracja obowiązuje? Czy od chwili złożenia wniosku?
Sytuacja nie jest taka prosta jak się wydaje. Wiele osób mylnie twierdzi, że po dokonaniu zgłoszenia objęta jest „ochroną tymczasową”. Rejestracja znaku towarowego nie jest zwykłą formalnością i w określonych sytuacjach Urząd Patentowy RP może nam odmówić przyznania praw ochronnego. Sama procedura też nie należy do krótkich. W latach 90-tych na decyzję o przyznaniu ochrony czekało się około 5-ciu lat. Obecnie jest to około 12 miesięcy. Co ciekawe 15 kwietnia weszły nowe przepisy, które mają sprawić, że ten okres skróci się do 6-ciu miesięcy. Jeżeli formalnie uda nam się przejść całą procedurę to 10 letni termin ochrony liczony jest od daty złożenia dokumentów do Urzędu Patentowego RP.
A jeśli chciałabym sprzedawać/udostępniać jakiś znak szczególny, coś jak „zatwierdzone przez babcię” czy „dobre bo polskie”, to czy taki znak powinien być zarejestrowany?
To jest dobre pytanie. Czy można sprzedać markę firmy i jak się to robi?
Mając zarejestrowany znak towarowy otrzymujemy świadectwo rejestracji. Znajduje się tam numer naszego prawa wyłącznego. Tym prawem możemy dysponować podobnie jak prawem własności samochodu. Możemy znak towarowy sprzedać, udzielić licencji na jego używanie. Jeżeli firma zostanie postawiona w stan upadłości, to takie prawo ochronne może zostać zajęte przez komornika. W artykule pt. Bankructwo – kiedy znak towarowy może okazać się dla ciebie ratunkiem pisałem, że w takiej sytuacji znak towarowy będzie wyceniony i sprzedany. Nasze długi mogą się więc wyraźnie pomniejszyć.
Sprzedając znak towarowy przenosimy przysługujące nam prawo ochronne. Następnie musimy dokonać zmian w rejestrach Urzędu Patentowego RP. Jeżeli nie zarejestrowaliśmy naszej nazwy firmy to ciężko w takiej umowie wskazać co właściwie jest jej przedmiotem. W takim przypadku nabywca nie ma gwarancji, że po kilku latach nie zwróci się do niego jakaś kancelaria z żądaniem zaprzestania naruszania prawa do cudzego znaku towarowego. Jeden z moich klientów miał sytuację gdzie wydał na kupno marki (która nie była zarejestrowana w Urzędzie Patentowym RP) ponad 100 tys. zł. Kiedy chcieliśmy dokonać rejestracji okazało się, że w Unii Europejskiej jest już zarejestrowany podobny znak i zgłoszenie nie ma sensu. Z kolei klient używając nowo kupionego znaku będzie naruszał prawo.
Wyczytałam w jednym z Pana tekstów, o ile dobrze zrozumiałam, że mogę sobie dodać do swojej marki znak TM. Ale to de facto nic nie znaczy, czy tak? Dopiero rejestracja ma znaczenie?
Istnieje wiele mitów na temat tego co znaczy skrót TM czy R w kółku przy firmowym logo. Te i inne symbole opisałem w tym artykule. Charakterystyczna R-ka w kółku to skrót od słowa „registered” oznacza, że oznaczony nią znak towarowy został zarejestrowany. To informacja dla konkurentów aby nie próbowali się w żaden sposób przybliżać do tego znaku bo jest objęty ochroną prawną. Często błędnie ludzie tłumaczą ten symbol jako „oryginalny” lub, że dotyczy praw autorskich. Symbol ten jest chroniony prawem i używanie go w sytuacji kiedy znaku się nie zarejestrowało grozi grzywną.
Ciekawa sytuacja jest w przypadku symbolu TM. Jest to skrót od słowa „trademark” czyli znak towarowy. Jest to więc niejako truizm. Bo każde firmowe logo jest znakiem towarowym. Te które nie zostały zgłoszone do ochrony są po prostu znakami niezarejestrowanymi. Nie ma ograniczeń w korzystaniu z tego symbolu (w przeciwieństwie do R-ki w kółeczku). W szczególności symbol ten nie oznacza, że ktoś dokonał zgłoszenia albo nosi się z takim zamiarem.
I ostatnie pytanie, czy można zarejestrować znak na dwie firmy równocześnie czy tylko jedną?
Znak towarowy można zarejestrować na jedną firmę lub na kilka firm jednocześnie. Powstanie wtedy tzw. wspólne prawo ochronne. Konieczne będzie stworzenie regulaminu korzystania ze znaku towarowego. Można również znak towarowy zarejestrować na jedną lub kilka osób fizycznych. Może to być korzystne w przypadku np. bankructwa spółki. Jeżeli spółka płaciła osobie fizycznej za korzystanie z jej znaku towarowego to w przypadku bankructwa znak towarowy jest bezpieczny bo nie należy do spółki.
Dziękuję za wyjaśnienia!
Z Mikołajem Lechem, prawnikiem specjalizującym się m.in. w prawie własności przemysłowej, a także autorem bloga www.znakitowarowe-blog.pl rozmawiała Agnieszka Czmyr-Kaczanowska
Zdjęcie: