ZAINSPIRUJ SIĘ
Obiecałam sobie, że będę zwracać światu dobro, które otrzymałam – skorzystaj!
- Anna Łabno - Kucharska
- 7 września 2022
- 9 MIN. CZYTANIA
Obiecałam sobie, że będę zwracać światu dobro, które otrzymałam
Czy wiesz, że już 14 września spotykamy się na Nordea Open Day? Jeśli nie to koniecznie przeczytaj o tym wydarzeniu oraz o jego pomysłodawczyni.
Nordea Open Day z Fundacją Mamo Pracuj to inicjatywa Joanny Mazur, Technology Execution Leader/Scrum Master w Nordea. To wydarzenie ma na celu przyciągnąć i zainspirować kobiety powracające na rynek pracy. Po to, żeby uwierzyły w siebie, odniosły sukces i w przyszłości pomagały innym kobietom się rozwijać.
Zapisz się już dziś!
Skąd taki pomysł? Powstał on z potrzeby Joanny, ale jest też wynikiem jej doświadczeń, także tych prywatnych. Ona, jak mało kto wie, jak ważne jest zrozumienie i zaufanie pracodawcy do pracownika, w szczególności, gdy w jego prywatnej sferze nie dzieje się dobrze. Empatia ze strony pracodawcy oraz wsparcie daje też bezpieczeństwo w sytuacjach granicznych, które spotykają pracowników.
Zapraszamy Cię do poznania historii Joanny i jej rodziny
Od wielu lat moją pasją było kolekcjonowanie pamiątek w kształcie serduszka z różnych zakątków Polski i świata. Nigdy nie przyszło mi do głowy, że najdroższym serduszkiem, który przyjdzie mi pozyskać będzie serduszko mojej córki Victorii. Już pierwsze badania prenatalne wykazały niepokojące informacje o wrodzonej wadzie serca. Lekarze uspokajali, że sytuacja może ulec poprawie.

Niestety kolejne badania tylko potwierdzały niekorzystny stan. Do tego dołączyły emocje: strach, lęk, przerażenie, obawa jak to będzie. Ale przecież nadzieja umiera ostatnia.
W listopadzie 2019 roku przyszła na świat moja wymarzona córeczka Victoria. Do pierwszej wizyty kontrolnej żyłam nadzieją, że najgorsze, czyli ubytek międzykomorowy (VSD) nie potwierdzi się i po pewnym czasie wszystko wróci do normy. Niestety tak się nie stało.
Trudna diagnoza
Rozpoznanie: ubytek międzykomorowy, ubytek międzyprzedsionkowy oraz niewydolność serca. To był początek koszmaru, jakiego do tej pory nie przeżywałam. Czułam, że mój „świat” legł w gruzach. Tak właśnie czuje się matka, która dowiaduje się, że jej upragnione dziecko ma wrodzoną wadę serca. Bez ręki, bez nogi, bez oka można żyć. Bez serca niestety się nie da.
Mały promyczek nadziei pojawił się po pierwszej operacji, gdy lekarze poinformowali, że stan zdrowia córki ulega poprawie. Pozwoli jej to dotrwać do drugiego etapu leczenia, czyli następnego koniecznego zabiegu. Nikt się nie spodziewał, że po 4 dniach Victoria w trybie natychmiastowym zostanie zabrana na blok operacyjny z powodu zagrożenia życia.
Okazało się, że konieczny jest drenaż worka osierdziowego, w którym zebrała się duża ilość krwistego płynu. Tego dnia nigdy nie zapomnę. Najbliższa rodzina zamiast przy Wigilijnym stole, siedziała w korytarzu szpitalnym i wyczekiwała informacji. Nie bardzo potrafię o tym wszystkim mówić, tak aby chociaż w minimalnym procencie oddać to, co wtedy przeżywałam.
Trudno i coraz trudniej
Od tamtego momentu straciłam poczucie bezpieczeństwa, a strach o życie mojej córki towarzyszył mi każdego dnia. Victoria pokazała siłę walki z przeciwnościami natury i ogromną chęć do życia. Niestety, ledwo tydzień po powrocie do domu, z powodu infekcji trafiła z powrotem do szpitala.
Wtedy wiedziałam, że zrobię wszystko, aby ratować córkę w najlepszy możliwy sposób. Jej chore serduszko postanowiłam powierzyć wybitnemu kardiochirurgowi dziecięcemu, który dał nadzieję na całkowitą korekcję wady, dzięki której w przyszłości Victoria będzie mogła normalnie funkcjonować.
Koszt operacji w Niemczech przewyższał niestety moje możliwości finansowe, ale z tej szansy nie mogłam zrezygnować. Wtedy rozpoczęła się pandemia i moja walka o zgromadzenie gigantycznej sumy pieniędzy w jak najszybszym czasie była bardzo utrudniona. Victoria została podopieczną Fundacji Cor Infantis – organizacji pozarządowej, zajmującej się szeroko rozumianą pomocą dzieciom z wrodzonymi wadami serca. Uruchomiono zbiórkę na portalu Siepomaga. Chcę podkreślić, że w takiej sytuacji matka nie czuje wstydu prosząc o pieniądze.

Oprócz bycia mamą, byłam również pracownikiem
Tylko, że ja nie miałam czasu na myślenie o pracy. Byłam gotowa poruszyć niebo i ziemię, żeby tylko ratować swoje dziecko. Robiłam wszystko, żeby jak najdłużej być z nią. Kilkakrotnie przerywałam urlop macierzyński i rodzicielski i wydłużyłam je o czas, który spędzałam w szpitalu z córką.
Ktoś mógłby powiedzieć, że stałam się niewygodnym pracownikiem. Pewnie tak, tylko trzeba pamiętać, że nie da się przewidzieć problemów życiowych, zwłaszcza komplikacji zdrowotnych swojego nowo narodzonego dziecka. Jestem wdzięczna Zakładowemu Funduszowi Świadczeń Socjalnych w firmie Nordea, który udzielił mi wsparcia finansowego po zapoznaniu się z moją skomplikowaną sytuacją oraz wszystkim przyjaznym osobom, które pomogły mi wrócić do pracy, kiedy czułam, że zarówno ja, jak i moje dziecko, jesteśmy na to gotowe.
Wiedziałam doskonale, że będę musiała wszystkim udowodnić, że jestem wartościowym i lojalnym pracownikiem, z którym warto się związać na długie lata. Ja naprawdę chciałam pracować, praca była mi potrzebna, bo chciałam wrócić do „normalnego” życia i częściowo zapomnieć o traumatycznych przeżyciach, które towarzyszyły mi przez ostatnie lata.
Elastyczny powrót do zadań zawodowych
Początkowo rozpoczęłam pracę na pół etatu i szukałam dla siebie dogodnego miejsca wewnątrz firmy. Jasno przedstawiłam potrzebę elastycznych godzin pracy ze względu na rehabilitację oraz wizyty kontrolne mojej córki. Spotkałam się z pełnym zrozumieniem mojej cudownej szefowej z Finlandii, która sama miała małe dziecko i fantastycznie wczuła się w sytuację.
W moim nowym zespole otrzymałam mnóstwo pozytywnej energii i wsparcia emocjonalnego. Zaczęłam pracę na pełen etat i to było dla mnie wybawienie. Małymi kroczkami wszystko wracało do normy. Victoria w końcu mogła zostać pod opieką ukochanych dziadków, a ja skoncentrować się na pracy. Znalazłam mentora, który poświęcił mi swój cenny czas. Grzegorz Marciniak, który jest Agile Coachem opracował ze mną skuteczny plan rozwoju. Zaowocowało to tym, że po pół roku awansowałam i trafiłam do świata IT na stanowisko Scrum Mastera. Mój obecny przełożony to fantastyczny leader z Polski, a do tego ojciec dwóch bliźniaczek.
Urlop macierzyński to nie zawsze cudowny czas
Dla większości matek, urlop macierzyński, chociaż bardzo złożony, kojarzony jest z czymś pięknym i radosnym, bo przecież pojawia się nowe życie i jest ono częścią nas. Dla mnie był to okres nie tylko nieprzespanych nocy, ale przede wszystkich pobytów w szpitalu, czuwania przy łóżeczku maleńkiej istotki podłączonej do aparatury, która monitorowała jej funkcje życiowe oraz pracę serduszka. Strach o to co będzie jutro, czy moje dziecko przeżyje. Mój świat wywrócił się do góry nogami. Dopiero teraz na nowo próbuję go odbudować, ale już na nowych zasadach.
Czasami trzeba zrobić krok do tyłu, by pójść dwa kroki do przodu
Znowu mam przypływ energii, zaczęłam myśleć o swojej karierze zawodowej i realizować swoje własne projekty (Agile/Scrum Community Trójmiasto onsite; Global Mentoring Walk 2022 czy inicjatywa sąsiedzka w konkursie na minigrant dla grup nieformalnych w Gdańskim Funduszu Sąsiedzkim 2022). Zawsze brałam na siebie zbyt wiele i nie wpisywałam w grafiku odpoczynku. Teraz mam inne podejście – mogę, ale nie muszę. Zaczęłam bardziej słuchać siebie. Wiem z kim i na jakich zasadach chcę pracować. Zaangażowanie, odwaga, skupienie, otwartość i szacunek – to wartości Scruma, które stały mi się bardzo bliskie i w pracy są dla mnie kluczowe. Wiem, że chcę wpływać na rzeczywistość i jestem gotowa zmieniać świat.
Kolejne wyzwania przed nami
Trzecia operacja mojej córki pomogła i pozwala jej na w miarę normalne funkcjonowanie. Choroba serca, z jaką mierzyć się musi od urodzenia moja córka, jest chorobą na całe życie. Nie można przewidzieć, jak będzie się rozwijało dalej serce – Victoria dalej rośnie, serce razem z nią.
Wrodzona wada serca nie kończy się wraz z operacją. Dalej trzeba kontrolować pracę narządu, ale dzięki korekcji całkowitej, moja córka może żyć, kochać i być kochana. Jest bardzo dzielną i waleczną dziewczynką. Każdego dnia jej uśmiech daje mi siłę i chęć do walki o lepsze jutro. Nie ma już dla mnie rzeczy niemożliwych, ale przestałam cokolwiek w życiu planować, bo gdy człowiek planuje to Bóg się śmieje.
Mój syn Wiktor i córka Victoria są dla mnie najważniejsi
To dla nich budzę się każdego dnia i chcę wzrastać, by z każdym dniem stawać się jeszcze lepszym człowiekiem i przede wszystkim mamą. Blizny na ciele mojej córki zawsze będą wywoływały wspomnienia, ale równocześnie przypominały o tym, co w życiu najcenniejsze.
Według mnie praca powinna przynosić radość i dawać poczucie stabilności i bezpieczeństwa. Ja to wszystko odnalazłam w firmie Nordea, otrzymałam wsparcie, kiedy go najbardziej potrzebowałam. Teraz każdego dnia staram się udowadniać, że kobieta, mama może być bardzo lojalnym pracownikiem, trzeba jej tylko zaufać i dać szansę, żeby mogła się wykazać. Obiecałam sobie również, że ja i moja córka zwrócimy światu zaciągnięty dług, bo „Człowiek tyle jest wart, ile może dać drugiemu Człowiekowi” /św. Jan Paweł II/.
Kilka dodatkowych informacji o Joannie
To pracownik z 18-letnim doświadczeniem zawodowym. Przygodę z bankowością rozpoczęła w 2016 roku. Wcześniej, jako studentka, pracowała w radiu i telewizji. Po studiach kontynuowała pracę dziennikarską i spełniała się jako lektor języków obcych do momentu osiągnięcia poziomu nauczyciela dyplomowanego oraz tytułu doktora nauk humanistycznych. Znajomość języka angielskiego i rosyjskiego pozwoliła jej wkroczyć do świata finansów. Obecnie pracuje jako Scrum Master. Prywatnie – mama dwójki dzieci, Wiktora i Victorii. Jej motto życiowe:
Jeśli nie umiesz latać, biegnij. Jeśli nie umiesz biegać, chodź. Jeśli nie umiesz chodzić, czołgaj się. Ale bez względu na wszystko – posuwaj się naprzód /Martin Luther King/.
Zdjęcia: archiwum prywatne Joanny.