Ewo prowadzisz blog Freelance Mama i jesteś zdeklarowaną freelancerką, a w dodatku od niedawna można kupić Twoją książkę „Kierunek: freelance”. Za co Ty sobie cenisz bycie freelancerką i dlaczego taką formą pracy wybrałaś? Opowiedz o początkach.
Moją przygodę z freelancingiem zaczęłam nieśmiało, jeszcze przed maturą, czyli 11 lat temu. Moim pierwszym zleceniem była strona internetowa dla nauczyciela historii – za jakieś grosze i bezcenną piątkę na koniec roku 😉
Grafiki komputerowej uczyłam się sama, jeszcze w gimnazjum. Rodzice nie mogli odpędzić mnie od komputera. Postanowiłam więc iść za ciosem i wybrałam studia właśnie w tym kierunku. W międzyczasie budowałam moje portfolio oraz zdobywałam pierwsze zlecenia na umowę o dzieło.
Na pierwszym roku studiów zaliczyłam krótki epizod na etacie, który ostatecznie utwierdził mnie w tym, że to nie moja bajka. Po zdobyciu tytułu inżyniera zarejestrowałam działalność gospodarczą i na poważnie wzięłam się za swój biznes.
We freelancingu najbardziej kocham wolność – pracuję jak chcę, kiedy chcę, sama decyduję o swojej przyszłości. Jestem introwertykiem, do tego artystą, więc podczas pracy w samotności uwalnia się mój potencjał. Po latach doszedł jeszcze jeden ważny argument –
nie muszę wybierać między pracą a macierzyństwem, spełniam się w obydwu rolach jednocześnie.
Czy Twoim zdaniem freelance jest dla każdego?
Na pewno nie. Są ludzie, którzy na etacie, w korporacjach czują się jak ryby w wodzie. Są też tacy, którzy bez szefa nie zmobilizują się do pracy.
Do freelancingu potrzeba samodyscypliny i odwagi, by realizować własne pomysły.
Częstą reakcją na niewątpliwe zalety freelansu jest entuzjazm: tak chcę pracować elastycznie, chcę pracować z domu, ale przecież ta praca może mieć też swoje wady. Co jest w niej najtrudniejsze? A za co ją najbardziej cenisz?
Praca na freelansie ma oczywiście swoje wady. Najtrudniejsze to chyba brak stabilizacji finansowej i utrzymanie równowagi między pracą a rodziną.
Pracując w domu łatwo jest przeholować w jedną lub drugą stronę. Ale freelancing ma mnóstwo zalet, które rekompensują te niedogodności – wspomniana wcześniej wolność, elastyczność i świadomość, że mogę osiągnąć, co tylko chcę.
Biorę całkowitą odpowiedzialność za swoją karierę i pracuję na własne marzenia, a nie na marzenia mojego szefa.
Dlaczego napisałaś książkę o freelansie? Czego można się z niej nauczyć?
O freelansie zaczęłam pisać trzy lata temu, gdy założyłam bloga Freelance Mama. Po pewnym czasie okazało się, że mój styl trafia do czytelników. Jako że bardzo lubię dzielić się wiedzą i doświadczeniem, w naturalny sposób zrodził się temat na książkę.
Freelancing to dla wielu ludzi jeszcze abstrakcja. Praca na swoim kojarzy się z fizycznym biznesem, dużym kapitałem na start i milionem formalności. A ja chcę pokazać, że sukces można osiągnąć na własnych zasadach – w małej skali, w zgodzie ze sobą, w zaciszu swojego domu.
Z mojej książki można dowiedzieć się, jak to zrobić. To pozycja zarówno dla początkujących, jak i doświadczonych freelancerów, którzy chcą na nowo zakochać się w swoim biznesie. Sama chętnie przeczytałabym ją dziesięć lat temu 😉
Opowiedz jeszcze o blogu? Prowadzisz go zupełne sama, czy korzystasz z pomocy innych? Fotografa, grafika – choć podejrzewam, że nie? 🙂 Skąd potrzeba prowadzenie bloga?
Bloga założyłam będąc w ciąży. Zastanawiałam się nad tym, jak będę godzić pracę z macierzyństwem. Zawsze chciałam też mieć jakieś swoje miejsce w sieci, więc stwierdziłam, że to dobry pomysł na bloga.
Freelance Mama to był mój pierwszy pomysł na nazwę, domena była wolna, więc kupiłam i tak to się zaczęło. Cały proces myślowy trwał może pół godziny 😉 Bloga prowadzę zupełnie sama, to miejsce, w którym mogę wyżyć się kreatywnie i emocjonalnie.
Prowadzę go już ponad trzy lata i nie żałuję ani minuty nad nim spędzonej. Dzięki niemu poznaję mnóstwo wspaniałych ludzi, rozwijam się, zdobywam blogowe wyróżnienia, trafiam też do potencjalnych klientów, no i dzięki niemu powstała moja książka.
Na blogu wspominasz, że od prawie roku pracujesz jako Surface Pattern Designer. Czym dokładnie się zajmujesz? I jak zaczęła się Twoja przygoda z projektowaniem?
Zajmuję się projektowaniem wzorów tkanin dla dzieci. To bardzo wdzięczna praca 🙂 Ta przygoda zaczęła się zupełnym przypadkiem.
W sierpniu 2015 narysowałam mój pierwszy w życiu wzór na konkurs w jednym sklepie i momentalnie okazał się bestsellerem. Wtedy nie wiedziałam jeszcze, że takie rysowanie jest zawodem i ma swoją nazwę. Zaczęłam czytać na ten temat, uczyć się warsztatu i dwa wzory później (one też odniosły sukcesy) poszłam w to.
Cała sytuacja zbiegła się akurat z moim lekkim wypaleniem zawodowym (na freelansie też się zdarza). Na początku 2015 roku zostałam mamą, więc sesje nocnego karmienia skłaniały mnie do życiowych refleksji. Chciałam zmienić coś, postawić na większą autentyczność, rozwinąć markę osobistą, dlatego chętnie spróbowałam czegoś nowego. Proces przebranżowienia przebiegł bardzo szybko, bo moje wieloletnie doświadczenie jako grafik okazało się być świetną bazą w nowym zawodzie.
Jesteś również mamą Piotrusia, żoną, a jeszcze lubisz zrobić coś z niczego? 😉 Jak organizujesz sobie codzienność? Masz może jakieś rady lub patenty jak ogarniać codzienne zadania i obowiązki?
Robienie czegoś z niczego to moje ulubione zajęcie 😉 Uwielbiam ten dreszczyk emocji, towarzyszący nowym przedsięwzięciom. Dlatego co jakiś czas decyduję się na mniejsze lub większe rewolucje – dziecko, blog, nowy zawód, teraz też otwieram swój sklep internetowy.
Kluczem do dobrej organizacji i efektywności jest robienie tego, co mnie pasjonuje. To mnie uszczęśliwia, sukcesy budują pewność siebie, a praca pomogła mi przetrwać trudne początki macierzyństwa. Często kosztem snu, ale za to z jaką satysfakcją!
Nie mam żadnych magicznych sposobów na organizację codziennej pracy. Jestem fanem filozofii „Getting Things Done” – oczyszczam umysł, zapisując wszystko w planerze. Ustalam też priorytety i wiem, kiedy mogę coś odpuścić. Nie staram się robić wszystkiego jednocześnie na sto procent, bo to po prostu nie wychodzi 😉
Udaje Ci się znaleźć czas tylko da siebie?
Udaje mi się, czasami mam nawet wyrzuty sumienia, że jestem w tym zbyt dobra 😉 Nie mam problemu z tym, żeby znaleźć chwilę na czytanie książek czy nadrobienie seriali na Netflixie. Wydaje mi się, że taka odrobina zdrowego egoizmu jest potrzebna. To bardzo dobrze robi na psychikę, a budowanie swojego imperium to nie tylko ciężka praca, ale też zasłużony odpoczynek.
Zdradzisz nam swoje plany na przyszłość?
W najbliższej przyszłości, już w maju, będę otwierać mały sklep internetowy związany z moją działalnością. To niby nic wielkiego, ale marzyłam o tym od dawna 🙂 Mam też pomysł na kolejną książkę, ale to będzie musiało chwilę poczekać. Poza tym nieustannie będę robić swoje – projektować, blogować i rozwijać swoje marki 🙂
Kilka dni temu na swoim blogu podzieliłaś się z czytelniczkami nowiną, że po raz drugi zostaniesz mamą. Twój wpis jest szczery i pełen radości, pomimo, że wspominasz o ciążowych dolegliwościach. Myślisz już teraz o tym jak będziesz ogarniać swoje zadania, gdy pojawi się drugie dziecko, czy jeszcze Ci to nie w głowie? 🙂
Nauczona doświadczeniem już nie łudzę się, że wszystko będzie pięknie i różowo, niemowlak będzie drzemać po trzy godziny, a ja w tym czasie zapanuję nad biznesem 😉 Ale wiem też, że umiem odnaleźć się w takich warunkach. Mam teraz więcej zaufania do siebie jako mamy i dam radę to wszystko pogodzić. Lubię, gdy jest trochę pod górkę, więc cierpliwie i z cichą ekscytacją czekam na ten nowy chaos 🙂
To trzymam kciuki i bardzo dziękuję Ci za rozmowę!
Rozmawiała: Ewa Moskalik Pieper
Zdjęcia: Ewa Brzozowska