ZAINSPIRUJ SIĘ
Mój najlepszy sposób na relaks- wycieczka w góry – Koskowa Góra
- Joanna Gotfryd
- 1 marca 2016
- 3 MIN. CZYTANIA
Niestety nie umiem odpoczywać i nic nie robić. Czytanie książek z kubkiem kawy w ręce jest boskie, ale nuży mnie po godzinie. Zwłaszcza jak za oknem piękne słońce. Jestem uzależniona od wycieczek w góry… I choć wycieczka w góry z odpoczynkiem niewiele ma wspólnego, to jednak moje baterie ładują się wtedy najszybciej i najlepiej…
W sobotę był dzień dla dzieci (wspólne wyjście na koncert Shanties 2016) i dla domu (zakupy i sprzątanie), a niedziela wciąż była bez planów. Wyciągnęłam z szafy pudełko z mapami (mam takie i uwielbiam tam zaglądać). Jedziemy! Ale… ponieważ po przepięknej słonecznej sobocie zapowiadali taką sobie niedzielę, ustaliliśmy, że ostateczną decyzję o wyjeździe podejmiemy w niedzielę rano, patrząc za okno…
W niedzielę pogoda 50/50, ale zapadła decyzja, że jedziemy. Jupi! Chciałam trasę bez śniegu (zimo idź już sobie, chcę wiosny), co było najgorszą możliwym pomysłem, bo przecież pod koniec lutego szlaki bez śniegu oznaczają błoto level master.
Starsza córka przyklasnęła, ma już w głowie punkty do kolejnej odznaki GOT, a młodsza córka, która od chodzenia po górach woli rysowanie i zabawę w mamusię (ale nie chce czuć się gorsza niż klan góromaniaków), na pytanie
czy jedziemy w góry
odpowiedziała słodko…
tak, ale nie dzisiaj…
Pojechaliśmy. Zaplanowałam trasę z Bieńkówki na Koskową Górę (866 mnpm). Polecano nam ją ze względu na piękne widoki na szczycie, łatwe wejście i generalnie trasę fajną dla dzieci. Tam gdzie nie było śniegu leżały tony błota a drogą płynęła woda.
Na szczycie widoczność była taka sobie, ale zlokalizowaliśmy Gorce, Luboń Wielki, Pilsko, Policę, Babią Górę i klasztor w Kalwarii Zebrzydowskiej. Dla tych widoków wyciągnęłam całą rodzinę z domu…
Oprócz tego przewentylowaliśmy płuca hektolitrami świeżego powietrza.
Na koniec wycieczki, mimo zmęczenia, przemoczenia i ubłocenia wszyscy się cieszą (najbardziej na ten obiad co na nas czeka w domu).
Już niestraszny mi poniedziałek. Mogę wracać do cywilizacji.
I nieważne że wypranie ubłoconych ubrań i butów zajęło mi kilka godzin. Za tydzień znów chętnie pojechałabym w góry…
A co Tobie ładuje akumulatory do życia?