Hej dziewczyny!
Przeczytałam o „mamopracuj” na stronie „latającej szkoły”, tak jak Agata zachęcała rzuciłam okiem, poczytałam i piszę, bo muszę przyznać, że jestem mile zaskoczona. Czytając o stronie myślałam „albo się wraca do pracy albo nie, te które wracają wiedzą wszystko o tym, jak to jest i tu nie ma co filozofować”. Natomiast czytając teksty na stronie myślałam „no tak, nie jestem sama, też miałam taki problem, o to dobry praktyczny pomysł, tyle można powiedzieć o życiu pracującej mamy, tyle jeszcze mogę się nauczyć”.
Podzielę się z Wami tym, jaka jest moja sytuacja. Mój powrót do pracy (architekt) nie jest żadną spektakularną historią sukcesu, ani finansowo niestety – tak to tu wygląda tu w UK, gdzie każda forma opieki nad dzieckiem jest potwornie droga, ani w kwestii kariery zawodowej – wróciłam na pół etatu, później na coraz więcej dni, ale jednak dalej traktują mamę jak 'part timera’ ponieważ musi np. wyjść punktualnie z biura. Ale nie żałuję tej decyzji, choć wiele się w pracy zmieniło np. to nieformalne zdegradowanie do niższego stanowiska, ale „wywalczyłam” dodatkowe kursy, opłacam dla małej (2 latka) przedszkole, które uwielbia, a co najważniejsze, cieszę się wspólnymi wieczorami i tymi dniami kiedy nie pracuję i jestem z nią w domu. Powodzenia dziewczyny!
Aga
Zdjęcie: Pixabay