Kiedy pojawił się pomysł na Twój własny biznes i dlaczego właśnie taki? Jak wyglądały początki?
Na sam pomysł wpadłam jakieś dwa lata temu, kiedy zauważyłam jak moja własna piłka fitness szpeciła salon. Zastanawiałam się jak ją ozdobić, „ubrać”. Metodą prób i poprawek stworzyłam dla niej fajny, miły w dotyku i atrakcyjny w wyglądzie pokrowiec, a piłka stała się ulubionym siedziskiem w naszym domu.
Jak wygląda proces projektowania, wymyślania nowych produktów?
Wymyślam nowe projekty codziennie. Kiedyś nie znałam jeszcze nazw materiałów, ale widziałam w wyobraźni jak mają wyglądać, jakie być w dotyku – dlatego jeździłam po różnych sklepach i hurtowniach z materiałami, oglądałam je wszystkie, dotykałam, porównywałam i uczyłam się.
I tak, po nitce do kłębka, zgłębiałam wiedzę już nie tylko o materiałach, ale o całym procesie produkcyjnym. Dziś jest mi już łatwiej, ponieważ przygotowując nowe projekty, wiem już o jakich materiałach myślę, wiem również jak który z nich będzie zachowywał się na piłce, więc samo projektowanie stało się łatwiejsze.
Jak wygląda Twoje planowanie pracy?
Największym problemem związanym z planowaniem, jest realizacja tego planu. Dlatego raz w tygodniu rozmawiamy o bieżących sprawach oraz planujemy kolejne działania, ustalamy podział i motywujemy się wzajemnie. W Kikam to ja zajmuję się sprawami produkcyjnymi i zarządzaniem, a Karolina, moja przyjaciółka i wspólniczka – marketingiem i PR-em.
Wychowujesz trójkę dzieci. Jak godzisz pracę i życie rodzinne? Czy jest to w ogóle możliwe?
Trudno nazwać to godzeniem, raczej ciągłym balansowaniem między rodziną, prowadzeniem domu, pracą zawodową i własną działalnością. To wszystko zajmuje mi 90% czasu, więc te 10% prawie codziennie poświęcam na swój biznes. Albo zwyczajnie zarywam noce, by móc działać i się rozwijać.
Pomimo zmęczenia, odczuwam jednak ogromną satysfakcję – lubię ten „wyrwany” czas, by posiedzieć w szwalni i wymyśleć coś nowego z cudownymi osobami, które mi w tym pomagają. Wsparcie mojego życiowego partnera, który po prostu pomaga mi jak może i wierzy we mnie, jest również dla mnie bardzo istotne, .
Co w prowadzeniu własnego biznesu jako mama najbardziej Ci przeszkadza, a co wyjątkowo cenisz?
Zdecydowanie przeszkadza mi brak czasu i ciągłe robienie kilku rzeczy na raz. Np. gdy tłumaczę córce chemię, jednocześnie obrabiam zdjęcia, młodsze dzieci czytają obok lekturę, a w międzyczasie doglądam gotujący się obiad.
Potrafię być wielozadaniowa (rozwijanie tej umiejętności mogę zaliczyć do tego, co cenię w prowadzeniu biznesu jako mama :)), jednak bardzo sobie cenię czas, kiedy mogę być sama i skupić się na własnych myślach.
Jaka historia czy anegdota w czasie prowadzenia własnej firmy najbardziej Ci zapadła w pamięć?
Wracałam właśnie ze szwalni z moimi pierwszymi, wyczekanymi, doskonałymi po prostu piłkami. Rozpierała mnie duma, więc zaczęłam do wszystkich wysyłać zdjęcia. Jednak tylko nieliczne grono znajomych wiedziało nad czym pracuję. Jaka to była radość, kiedy zaczęły spływać wiadomości typu „Ale super!”, „Czad!”, „Twoje nowe dzieci!”.
Jechałam wtedy autem, piłki z tyłu, w fotelikach dziecięcych, ja pełna szczęścia, że wreszcie mam swój wymarzony produkt. Spojrzałam we wsteczne lusterko i uświadomiłam sobie, że naprawdę potraktowałam te piłki jak własne dzieci – nawet zapięłam je w pasy! To była miłość od pierwszych chwil po „urodzeniu” 😉
Gdybyś miała wskazać kroki milowe Twojego biznesu, jakie by to były momenty?
Kiedy ośmieliłam się pokazać innym moje projekty i wreszcie – nauczyłam nimi chwalić. Może się to wydawać banalne, ale na pewno wiele z nas – twórczych mam – wie co mam na myśli.
To, że moje produkty podobają się innym jest bezcennym uczuciem. Kolejnym krokiem milowym było nauczenie się wyceny produktów, a potem bez skrępowania mówienie o niej.
Jaką radę dałabyś mamom, które planują założenie własnej firmy?
Niech przestaną się bać! Ja z różnych powodów zwlekałam dwa lata. Jednak przekonałam się, że warto było wreszcie się odważyć – satysfakcja jest niesamowita!
Przyda się też wiara w ludzi, ponieważ zawsze w jakiś sposób pracujemy z innymi. A przede wszystkim trzeba uwierzyć w siebie.
Bardzo dziękuję Ci za rozmowę.
Rozmawiała: Ewa Moskalik Pieper
Zdjęcia: archiwum Magdaleny