ZAINSPIRUJ SIĘ
Zabawki edukacyjne dla dzieci od Pomysłowej Mamy
- Agnieszka Kumorek
- 27 grudnia 2017
- 10 MIN. CZYTANIA
Z wykształcenia jesteś pedagogiem. Postanowiłaś jednak założyć własny biznes? Co spowodowało, że podjęłaś taką decyzję?
Decyzję tak naprawdę podjęło za mnie życie. Kiedy robiłam magisterium miałam już dwuletnie dziecko i niemowlaka. Już wtedy wiedziałam, że zawodową pracę z dziećmi będę musiała zawiesić na kołku.
Mąż pracował jako nauczyciel, a ja zajmowałam się dziećmi. Od samego początku czułam, że to „za mało”. Szukałam więc jakiegoś zajęcia, które oprócz poczucia satysfakcji, pozwoli mi również zarobić jakieś pieniądze.
Nasze częste rodzinne podróże do USA do rodziny męża, zaowocowały zakupami rożnych pomocy dydaktycznych, które chciałam wykorzystać w pracy ze swoimi dziećmi. W tych czasach USA było jeszcze jakieś 2-3 lata do przodu w zakresie takich zabawek – wszystko, co pojawiało się tam, miało u nas swoją premierę z opóźnieniem 🙂
Kiedy przywiozłam swoje pierwsze zdobycze do domu, szybko okazało się, że muszę je zmodyfikować pod moje dzieci i – wykorzystując moje wykształcenie – sprawić, by rzeczywiście zadziałały i przyniosły wymierne efekty.
Kiedy zaczęłam zmieniać pewne szczegóły z pomocą mojego taty, który wtedy mocno działał w branży poligraficzno-drukarskiej, wszystko zaczęło układać się w całość. Zaczęli się tym interesować moi znajomi. Z jednej tablicy moich obowiązków powstało dziesięć. A potem pięćdziesiąt.
Okazało się, że moja całkowita biznesowa ignorancja, niewiedza dotycząca absolutnie wszystkiego związanego z prowadzeniem własnego biznesu, okazała się moim atutem. Wiedziałam już, co chcę robić i nie przerażała mnie perspektywa, że tego nie osiągnę, bo będzie za trudno, bo za duża jest konkurencja.
Ja po prostu jeszcze wtedy o tym nie miałam zielonego pojęcia. Wiedziałam co chcę robić i konsekwentnie, krok po kroku dążyłam do tego, żeby to osiągnąć, ucząc się jak dziecko wszystkiego od zera.
Dlaczego akurat Pomysłowa Mama?
Kiedy rejestrowałam firmę – miałam już troje dzieci. Drugi człon nazwy mojej firmy jest więc oczywisty. Pierwszy zaś… wziął się z tego, że kłębią się we mnie niewyczerpane pokłady ciekawości, chęci zmian i udoskonalania wszystkiego, co robię. Mam tysiąc pomysłów na minutę. Wiele z nich zapisuję w grubym, staroświeckim zeszycie i odkładam na później. Wiele z nich weryfikuje życie i możliwości produkcyjne oraz finansowe.
Mam zdecydowanie więcej pomysłów niż mocy przerobowych. Ale mam kilka pomysłów jak to zmienić.
Na Facebooku wspominasz, że jesteś żoną amerykańskiego nauczyciela i muzyka 😉 Czy on także miał swój wkład w Pomysłową Mamę?
Absolutnie tak. Mój mąż znosi moje produkcyjne i sezonowe humory od prawie 15 lat naszego małżeństwa i prawie dekady mojego życia zawodowego.
Trzyma mnie również w finansowych ryzach i wspiera, kiedy przeżywam chwilę kompletnego załamania. Jego niekończące się pokłady optymizmu i kręgosłup emocjonalny pozwalają mi rzucać się we wszystkich kierunkach jak chorągiewka na wietrze.
Josh przyjechał do Polski z Minnesoty w USA po ukończeniu swoich studiów i zaczął pracę w Łodzi jako nauczyciel. W tym czasie ja, po zrobieniu licencjatu w Kolegium Nauczycielskim w Zgierzu, pracowałam w Minnesocie jako Au Pair. Totalny zbieg okoliczności – ja byłam w jego mieście, a on w moim.
Do Polski miałam wracać 11 września 2001 roku z Waszyngtonu. Wszyscy wiemy, co stało się tego koszmarnego dnia – ja jednak odczułam go bardziej „na własnej skórze” niż większość z nas. Uziemione samoloty, brak kontaktu z rodziną przez ponad dobę, i w końcu – opóźniony o 2 tygodnie powrót do Polski spowodowały, że kolejny rok spędziłam ucząc angielskiego w Łodzi.
Ponieważ jednak ostatnie miesiące pobytu w USA mieszkałam w Maryland, gdzie rozpoczęłam naukę hiszpańskiego, postanowiłam kontynuować ją również w domu. Znalazłam fajną szkołę językową, w której… uczył angielskiego mój przyszły mąż. Po lekcjach często chodziłam na jego koncerty, które grał ze swoim zespołem… reszta to już historia 🙂
Udało Ci się połączyć wykształcenie z biznesem. Tworzysz zabawki edukacyjne dla dzieci, które jednocześnie bawią i uczą (i są pięknie wykonane). Co obecnie znajdziemy w Twojej ofercie?
Moje produkty rozwijają się wraz z dorastaniem moich dzieci i moim własnym rozwojem. Nadal sprzedaję (i wiecznie modyfikuję) swoje TABLICE OBOWIĄZKÓW, które zawsze są u mnie hitem nr 1.Ich sukces zawdzięczam prostej zasadzie: motywować można jedynie pozytywnie.
Nie ma czegoś takiego w pedagogice jak negatywna motywacja. W moich tablicach nie znajdziecie smutnej buzi, pioruna czy innego słoneczka wystającego zza chmury, informującego malucha, że „źle zrobił”, że mu się „nie udało” czegoś osiągnąć.
Jeśli czegoś nie udało się zrobić – to nie koniec świata – zostawiamy po prostu na naszej tablicy puste miejsce tam, gdzie miał znaleźć się piktogram i jutro próbujemy znowu.
Proste zasady kreślone na samym początku, codzienne wieczorne 5 minutowe podsumowanie dnia wspólnie z opiekunem, łatwe – na początek – do osiągnięcia cele, dają dziecku poczucie kontrolowania sytuacji. A to z kolei sprzyja chęci pracy z Tablicą. Im się po prostu wtedy CHCE. Kiedy dostaję taki feedback od rodziców, którzy kupili moją tablicę – serce mi rośnie… I już kombinuję, co jeszcze mogę dla nich zrobić.
Drugim numerem jeden w mojej ofercie jest wykonany dwoma metodami – MAGNETYCZNY KALENDARZ POGODY – uczy dziecko nazw miesięcy, dni tygodnia, pór roku, określenia warunków pogodowych, dat etc… praca z nim nie ma końca. Dziecko codziennie budząc się rano, na nowo zmienia piktogramy magnetyczne zgodnie z tym, co widzi na oknem.
Kalendarz jest wieloletni – rodzice piszą do mnie, że młodsze dzieci odziedziczyły tę zabawkę dydaktyczną po starszym rodzeństwie. Proszą jedynie o możliwość dokupienia kilku zgubionych piktogramów. I od niedawna jest taka możliwość. Nawet w 4 językach.
Kalendarz obecnie sprzedaję z piktogramami w językach: polskim, angielskim, niemieckim i francuskim. Można kupić pojedynczy egzemplarz, a potem dokupić sobie jedynie inną wersję językową. Oczywiście poszerzam swoją ofertę – wkrótce pojawi się język hiszpański. Proszono mnie również o niderlandzki i szwedzki… możliwe więc, że z czasem będzie ich coraz więcej 🙂
W ofercie mam również ZEGAR MAGNETYCZNY, który uczy posługiwania się „starodawną”- jak to określa moja córka – metodą odczytywania czasu. Wszystko jest tu kolorystycznie ustawione i współgrające z piktogramami z cyferkami tak, że nie da się tego nie opanować 🙂
Moje najnowsze – roczne już – dziecko produktowe to KALENDARZ XXL. Zmieści notatki i plany wszystkich w rodzinie. Nie lubię dziubania długopisem po kalendarzu, z którego potem nic nie wynika, bo nie można się doczytać. Jego prostota polega na tym, że jest… pusty.
Można go zacząć używać w dowolnym miesiącu. Można nie używać, np. w wakacje, kiedy nie za dużo się dzieje – i od razu po czerwcu następną kartę uzupełnić naklejką wrzesień 🙂
Zestaw naklejek, dowolność uzupełniania, minimalistyczna forma i wielkość kalendarza sprawia, sprawiły że od dawna jest to hit nie tylko wśród rodziców – zamawiany jest także do biur, kochają go wiecznie zmieniający swoje plany architekci, ludzie reklamy i… lekarze 🙂 Bardzo się cieszę słysząc, że moi klienci nie wyobrażają już sobie planowania bez niego.
Zabawki są dokładnie przetestowane przez czwórkę Twoich dzieci. Swoje produkty tworzyłaś z myślą o nich? To dzieci były inspiracją, w myśl – potrzeba jest matką wynalazków?
Wszystko, co tworzyłam i tworzę, robię pod swoje dzieci. Wiem, że skoro ja – jako rodzic – mam takie potrzeby, mają je również inni. Jak do tej pory – metoda ta sprawdzała się idealnie. Kilka z moich produktów nie przeszło próby czasu, kilka prototypów musiałam zmodyfikować, kilka wycofać… dzięki temu, że mam na kim to wszystko testować – wiem, co działa, a co nie funkcjonuje.
Własny biznes i czwórka dzieci to nie lada wyzwanie? Kiedy znajdujesz czas na to wszystko? Udało Ci się osiągnąć Twój własny work-life balance? Myślałaś kiedykolwiek o powrocie do pracy na etat? Miałaś chwile wyczerpania?
Nie umiem, nie wiem, jak pracować inaczej niż teraz. Nigdy nie pracowałam „dla kogoś”. Mam elastyczne godziny pracy, jeśli tak można nazwać dyspozycyjność „bez przerwy”.
Codziennie odpowiadam na wiele maili z prośbą o porady – od prowadzenia biznesu, po karmienie piersią czy „odpieluchowywanie” młodego lub pyskowanie starszego 🙂 Lubię to robić.
Uważam, że skoro ja wiem coś, czego nie wie ktoś inny, skoro ja jako matka czy przedsiębiorca przeszłam już przez coś z czym boryka się inna osoba – to dlaczego mam się tą wiedzą nie podzielić?
Dzień staram się planować do przodu. Często jednak w środku wypada jakiś spontan – i na to też muszę mieć plan 🙂 Życie z czwórką dzieci i własny biznes prowadzony z domu to nie lada wyzwanie. Powie Wam to każdy, kto tego próbował.
Ja jednak ten mój zaplanowany chaos kocham. Tylko tak czuję się spełniona.
Wiem, że kiedy moje dzieci podrosną i będę mieć więcej czasu na inne rzeczy, będzie to dla mnie bardziej drenujące niż ekscytujące. Mając czwórkę dzieci, liczę na gromadę wnuków… Może jeszcze dla nich będę wymyślała nowe pomoce dydaktyczne i zabawki – kto wie?
Co dalej? Robisz plany na przyszłość? Planujesz tworzenie nowych cudownych edukacyjnych zabawek?
W styczniu ukaże się Tablica NASZYCH Obowiązków, która obsłuży dwoje dzieci naraz. Chwilę po niej – magnesy dla nastolatków – one też mają swoje zadania i obowiązki. Tutaj jednak, obserwując swoje dzieci wiem, że poprzeczka zawieszona jest wysoko, dlatego wraz z graficzką, z którą współpracuję, mamy ciężki orzech do zgryzienia, szurając planami pomiędzy sobą w dwie strony od kilku miesięcy. Jesteśmy już jednak prawie na finiszu.
Pomysłów na więcej… mam więcej. Chciałabym jednak, żeby czas był bardziej z gumy, żeby udało mi się wszystkie je zrealizować.
Co powiedziałabyś mamie, która zastanawia się nad stworzeniem własnego biznesu?
Największe pomysły cechuje prostota!
To moje motto, które sprawdza się u mnie od lat. Rób co chcesz, co sprawia ci satysfakcję. Krok po kroku. Nie daj się zwariować. Nie daj się przekonać, że ci nie wyjdzie, że to za trudne, za drogie, że nie masz na to: czasu, znajomości, pieniędzy, wiedzy… ja też nie miałam. I nadal się uczę. I cieszę się, że mogę się uczyć. Cieszę się, że tyle jeszcze przede mną.
Uczucie, że stworzyłaś, osiągnęłaś coś sama jest obezwładniające – to najlepsze uczucie pod słońcem. I Ty jesteś warta tego, żeby się o tym przekonać na własnej skórze!
Dziękuję Ci za rozmowę.
Wszystkie piękne zabawki edukacyjne od Pomysłowej Mamy znaleźć można na pomyslowamama.pl 🙂
Rozmawiała: Agnieszka Kumorek
Zdjęcia: prywatne archiwum Pomysłowej Mamy