Czego szukasz

Od pomysłu do realizacji krótka droga

Pełna optymizmu opowieść Ani Kruk-Przybyło – właścicielki firmy Odcisk Bobasa, pedagoga specjalnego pracującego w szkole, mamy Mani i Wojtka, żony Rafała. Jak godzi te wszystkie role i skąd wzięła pomysł na niepowtarzalne pamiątki dla nowonarodzonych dzieci?

Aniu, pracujesz w szkole, prowadzisz firmę i jeszcze jesteś mamą dwójki Maluchów. Jak Ty nad tym wszystkim panujesz?

Początki zapanowania nad wszystkim zawsze są trudne i tak też jest u nas, ale z czasem wszystko wchodzi na utarte tory. Teraz jestem na urlopie macierzyńskim nieco dłuższym niż poprzednio (Państwo dało mi taką możliwość ;-))), więc jest łatwiej, mam więcej czasu zwłaszcza, że Wojtaś jest bardzo grzecznym dzieckiem i mogę przy nim załatwić sprawy firmowe czy też domowe.

Etat i własna firma – nie za dużo dla jednej mamy? Nie wystarczyła „tylko” praca w szkole?

Po urodzeniu Marysi dość późno wróciłam do pracy. Mania miała półtorej roku. Wróciłam, bo lubię pracę w szkole, pracę z dziećmi niepełnosprawnymi. Praca w „mojej” szkole dla mnie to lekcja pokory, ale także radości z najmniejszego choćby sukcesu ucznia.
A własna firma powstała gdzieś tak „przy okazji”. Pomysł na pierwszy produkt odcisku bobasa w dwóch wersjach kolorystycznych został zaczerpnięty i przywieziony ze Stanów Zjednoczonych, przez mojego męża. Kolejne produkty z naszego asortymentu powstawały i dojrzewały już w naszych głowach. Największym, najfajniejszym i najbardziej czasochłonnym „naszym wspólnym dzieckiem” jest Album Pierwszego Roku. Nad albumem pracowaliśmy prawie rok, myśląc nad każdą stroną. Bardzo chcieliśmy by ten nasz Album był inny niż wszystkie dostępne na rynku.

Marysia zainspirowała Was do tworzenia kolejnych produktów?

Przy projekcie Albumu Pierwszego Roku bardzo nam „pomagała”. To ona była inspiracją. Po urodzeniu Marysi skrzętnie i dokładnie zapisywałam wszelkie radości i smutki z jej pierwszych chwil życia, miesiąc po miesiącu w zeszycie.
Marysia zachęciła mnie również do stworzenia kuferka wspomnień, czyli drewnianej skrzynki na przechowywanie różnych pamiątek z okresu niemowlęcego jak pierwsze butki, opaskę ze szpitala, sukienkę. Moje wspomnienia po niedługim czasie stały się i wspomnieniami Mani.
Jak widać od pomysłu do realizacji krótka droga (śmiech).

Firma w ciągu kilku lat bardzo się rozwinęła. Kto oprócz Ciebie dba o interesy?

To prawda firma się rozwinęła i nadal rozwija. Nasz biznes to biznes rodzinny. Rafał dba o sprawy księgowe i organizacyjne, lubi to i jest w tym dobry. Jemu też zostawiłam kontakty zagraniczne. Ja jestem osobą otwartą i kontaktową, więc zajmuję się sprzedażą i marketingiem firmy. Choć i pod tym względem zrobiliśmy postęp. Zatrudniamy na tym stanowisku mamę dwójki dzieci, która pracuje z domu i radzi sobie rewelacyjnie.
Całą resztą, czyli stroną techniczną i wysyłką zajmuje się mój teść. Podczas naszych wyjazdów, na przykład na targi angażujemy w opiekę nad dziećmi obie babcie i nierzadko ciocie. Jak widać na nasz sukces pracuje cała rodzina.

W czym znajdujesz  inspirację do działania? Kto wspiera i motywuje?

Do działania inspirują mnie dzieci i moje i te nie moje (śmiech). Siłę i wsparcie mam od męża, to on czasem – gdy coś nie idzie – daje mi słownego kopniaka i pcha do przodu. Ale największą radość mam wówczas gdy dostaniemy maila z podziękowaniem, za fajny pomysł, za to że komuś udało się uchwycić i zatrzymać na zawsze w metalowej puszce czy też ramce odbicie małych rozkosznych nóżek czy rączek.

Jak wygląda Twój zwyczajny dzień? Pewnie jest bardzo intensywny?

To prawdziwy kolorowy zawrót głowy. Rano trzeba ogarnąć siebie i Marysię. Ja do pracy ona do przedszkola. Wracając ze szkoły wpadam jeszcze na kilka godzin do firmy, aby załatwić bieżące sprawy. Później zakupy i odbiór Marysi z przedszkola. Obiad, zajęcia dodatkowe Marysi lub wspólny rodzinny spacer, zabawa w zależności od dnia. Kolacja, położenie Mani do snu, przygotowanie obiadu na dzień następny. Jak Mała śpi to mam czas na przygotowanie się do pracy na dzień następny. Dzień kończy się zwykle około 23-24. Mam wtedy czas dla mnie, czyli idę spać (śmiech). Teraz, gdy jestem na urlopie macierzyńskim dzień wygląda bardzo podobnie. Czas pracy w szkole zamieniłam na fajny i niepowtarzalny czas z Wojtaszkiem.

Na koniec naszej rozmowy – czy myślisz, że własna firma to dobre rozwiązanie dla mam?

Myślę, że tak. Prowadzenie firmy daje mamom możliwość elastycznej pracy. Mogą ja dostosować do swoich potrzeb i potrzeb swoich dzieci. Wiele moich klientek prowadzi własne biznesy, na przykład sklepy internetowe godząc doskonale pracę z życiem rodzinnym. Fajnie by było gdyby jeszcze Państwo pomagało i wspierało młodych rodziców w prowadzeniu własnych interesów. Choć i tak w tej kwestii zaczyna się dobrze dziać. W każdym razie ja jestem dobrej myśli!

Dziękuję za rozmowę i życzę samych sukcesów!

Rozmawiała: Joanna Majorek

www.odciskobobasa.pl

Spodobał Ci się artykuł? Podziel się z innymi:
Chcę otrzymywać inspiracje, pomysły i sugestie jak pracować i nie zwariować.
Newsletter wysyłamy raz na 2 tygodnie