Agnieszko, wraz z Wiolą prowadzisz kawiarnię dla rodziców z dziećmi w stolicy – ToZo Cafe. Jeszcze Was nie miałam okazji odwiedzić, ale może już wkrótce, natomiast po zdjęciach i bogatym harmonogramie widać, że się u Was dzieje, że ho ho…
Od dzieci to się zaczęło i to dzieci są pierwszymi „testerami” naszej oferty warsztatowej. W tej części warszawskiej Woli brakowało miejsca, w którym rodzice, a w szczególności mamy mogą porozmawiać przy kawie, poznać się, a także przyjść z dzieckiem na warsztat muzyczny, artystyczny czy teatralny. Same tego doświadczyłyśmy… i postanowiłyśmy to zmienić.
Wszystko robimy same od tworzenia menu poprzez plan zajęć a kończąc na wystroju. Tworząc to miejsce miałyśmy określoną wizję, którą staramy się realizować. Chciałyśmy stworzyć przestrzeń do zabawy dla dzieci i chwili „miejskiego odpoczynku” dla rodziców.
Obie jesteście mamami, macie małe dzieci, jak się Wam prowadzi biznes? Zabieracie dzieci do pracy?
Oj, znam to znam… Przypuszczam, że inspiracją do założenia kawiarni były właśnie dzieci. Jak to się zaczęło?
Poznałyśmy się w korporacji (śmiech)…
Jednak kiedy urodziły się dzieci, obie zmagałyśmy się z tą samą trudnością: jak połączyć życie rodzinne z aktywnościami zawodowymi. Chciałyśmy większej elastyczności – i stąd pomysł na stworzenie miejsca dla nas i dla nich.
A co na to Wasi mężowie? Wspierają Was? Kto służy pomocą gdy są gorsze dni?
To prawda nasi mężowie mocno wspierają nas w tym co robimy na co dzień, są bardzo wyrozumiali zwłaszcza gdy pracę przynosimy do domu. A już szczególnie, gdy trzeba przygotować coś do kawiarnii kosztem wolnego czasu przeznaczonego dla rodziny.
Mamy, które do nas piszą, czy te, które spotykamy marzą o założeniu takiej kawiarni… sama o tym marzyłam, czego obawiałyście się najbardziej? I czy ten strach był potrzebny?
Chęci były ogromne, ale i strach także duży. Bałyśmy się czy damy radę, czy podołamy. Wszystko było nowe, uczyłyśmy się jak trochę wszystkiego od początku poznawałyśmy się w nowych rolach – przedsiębiorczych właścicielek, które tworzą własną markę.
Nauczyłyśmy się, że nie można idealizować pracy na własny rachunek. Prowadzenie kawiarni nie jest to (niestety!) tylko picie kawy, ale też ciężka praca i duża inwestycja finansowa. Tak więc przede wszystkim dużo odwagi i wiary, ale także chłodnego kalkulowania….. U nas działa podział ról: Agnieszka odpowiada za obszary kreatywne, a Wiola przelicza kreatywność na biznes.
Kolejna rzecz to wytrwałość. Marzenia się spełniają, ale potrzebują czasu.
Dobrze jest prowadzić biznes we dwie?
Myślę, że łatwiej nam było podjąć tę decyzję we dwie. Dzielimy po równo korzyści, odpowiedzialność i szybciej podnosimy się po stratach. Dżentelmeni o finansach nie dyskutują, ale powiedzmy wprost, że biznes kawiarniany jest biznesem kosztochłonnym. Nasze ryzyko finansowe dzielimy na dwa. Motywację do kolejnych działań mnożymy przez dziesięć.
Bardzo jest mi bliskie to, co mówicie! Macie w stolicy dużą konkurencję, bo akurat w Warszawie sporo takich miejsc, prawda? Co robicie, aby się wyróżnić? Dlaczego akurat do Was rodzice (i nie tylko) koniecznie powinni zaglądać?
Biznes jest twardy i ma swoje prawa. Nawet w tak „sympatycznej” branży jak kawiarnia rodzinna, o wszystkim decydują wskaźniki opłacalności, ale staramy się „zmiękczyć zasady gry” i niekomercyjnie ułatwić życie mamom. Naszym wyróżnikiem jest akcja „Mama karmi w ToZo”.
Naszym wyróżnikiem jest lokalizacja – w dystansie spacerowym od trzech wolskich parków, a weekendowy rodzinny spacer miło zakończyć przepyszną kawą dla rodziców i np. teatrzykiem dla dzieci.
Nasza wizja to ToZo jako miejsce spotkań i dyskusji przy kawie.
Czy drugi raz założyłybyście wspólnie kawiarnię?
Razem kolejny biznes oczywiście tak, ale w innej branży. Mamy już nawet kilka nowych pomysłów na kolejne wspólne biznesy . Uczymy się i urealniamy każdego dnia.
Świetnie! Trzymamy kciuki! Możecie coś poradzić, podzielić się z naszymi Czytelniczkami jakąś myślą, która wypływa z Waszego doświadczenia w prowadzeniu kawiarni dla rodziców z dziećmi?
To co nas zaskoczyło, to to, że tak związałyśmy się z naszymi gośćmi. Że wiele z nich poznałyśmy bliżej, że znamy dzieci, które do nas przychodzą, ich imiona, co lubią jeść i czym lubią się bawić. Niesamowite jest to, że przez ten rok patrzymy jak mamy przychodzą z niemowlakami, jak one rosną na naszych oczach.
I jeszcze może to, co było dla nas najtrudniejsze przy zakładaniu firmy. Najtrudniejsze okazało się znalezienie odpowiedniego miejsca oraz odnalezienie się w gąszczu przepisów i formalnych wymagań. Tu zapewne pokutował nasz brak doświadczenia, bo nie zdawałyśmy sobie sprawy jak wiele różnych projektów, przepisów i pozwoleń musimy uzyskać. Ale na szczęście to już za nami!
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Agnieszka Kaczanowska – redakcja Mamo Pracuj
Zdjęcia: własność ToZo Cafe