ZAINSPIRUJ SIĘ
… każdy rok może być udany
Mimo, że bez wielkich fajerwerków i z kilkoma dramatycznie odwołanymi wyjazdami – strajki linii lotniczych, choroby i inne z serii „samo życie” – był on całkiem udany.
Z rzeczy kompletnie nieplanowanych wcześniej – od 3 tygodni mamy w domu psa. Szczeniaka. Który wprowadził w nasze życie kompletny chaos, ale za to już sprawił, że wszyscy więcej się śmiejemy.
Kiedy zapominam o tym, co było dobre, pomaga mój zeszyt, w którym spisuję, co dobrego się wydarzyło.
Kiedyś wrzucałam takie karteczki do słoika, potem słoik się stłukł, ale w tym roku ruszam od nowa, ze słoikiem nietłukącym :). Wystarczy, że raz w tygodniu wybiorę coś, co sprawiło mi, albo całej rodzinie szczególną radość, zapiszę na kartce i wrzucę do słoika. Później, na koniec roku (albo przy okazji chandry) wystarczy wyciągnąć te wszystkie dobre wydarzenia. Tyle dobrego się dzieje, tylko trzeba to zauważyć!
Lubię różne podsumowania i spisuję sobie to, co sprawia mi przyjemność, zgodnie z hasłem wiszącym nad łóżkiem: Do more of what makes you happy!
Książki
Na przykład od 2 lat zapisuję wszystkie książki, które przeczytałam. W 2016 były to aż (dla mnie aż) 62 pozycje! Niektóre naprawdę świetne. Uwielbiam czytać, a na mojej szafce nocnej zawsze leży kilka „napoczętych” książek.
Wśród przeczytanych książek nie zabrakło książek podróżniczych: Martyna Wojciechowska, Marek Kamiński, Arlene Blum o kobiecej wyprawie na Annapurnę, czy kryminałów: świetny Mróz. Wśród autorów znaleźli się również: Kamila Rowińska, ks. Jan Kaczkowski, Anna Herbich (Dziewczyny z Powstania), Michał Szafrański i jego Finansowy Ninja.
Książka Drugie wołanie z połonin – opowieści bieszczadzkich GOPR-owców wciągnęła mnie do tego stopnia, że sprawdzałam jakie są wymagania dla kandydatów do służby w GOPR :). Statystyki trochę podniosłam czytając po raz n-ty książki Małgorzaty Musierowicz. Mam też kilka pozycji, które przeczytałam, bo „tacy sławni autorzy”, ale okazały się kompletną porażką.
Nie muszę chyba pisać, że plan na 2017 jest równie ambitny 😉 Już 2 książki mam „zaczęte”.
W górach jest wszystko, co kocham
Druga rzecz, którą sama sobie zaimponowałam (jakie to przyjemne uczucie!) to ilość wycieczek w góry. Zawsze mało mi tych gór, ale mam czarno na białym – 14 wycieczek, głównie w Beskidy. Nie mogę już narzekać mężowi, że „dawno nie byłam w górach”, chociaż… od ostatniej wycieczki mija właśnie miesiąc, więc chyba dawno nie byłam, prawda?
A co Ty mogłabyś zapisywać w zeszycie? What makes you happy?
Jeśli chcesz, napisz do mnie co to jest, może opublikujemy wspólnie listę rzeczy, które sprawiają, że matki są szczęśliwsze. Co Ty na to?