ZAINSPIRUJ SIĘ
Gdy rodzi się dziecko, nasze życie zmienia dotychczasowy bieg: z partnerki, kumpelki, studentki bądź podwładnej, przyjmujemy nową życiową rolę - Mama. W natłoku nowych obowiązków nietrudno zapomnieć o pozostałych: o przyjaźniach, zwłaszcza jeśli tematy rozmów kręcą się tylko wokół dziecka, a koleżanki nie są tak zaangażowane jak my. O relacjach z partnerem, które mogą spłycić się do niebezpiecznego koloru kupki i jej ilości danego dnia. A przede wszystkim nierzadko porzucamy własne pasje, zainteresowania, pracę (bo już nie wpisują się w naszą nową wizję życia). Czy słusznie?
Praca na szafot
Wiele kobiet, po przyjściu dziecka na świat, przewartościowuje dotychczasowe życie i nie zamierza kontynuować aktywności zawodowej sprzed ciąży. Powodem nie jest wcale jej spalona pozycja na rynku pracy, jako mamy, czy wypowiedzenie po wychowawczym, czekające na biurku. Nierzadko same odchodzą, bo nie widzą siebie już na starym stanowisku: nie chcą, by praca angażowała je w tak dużym wymiarze godzin, by nie przegapić niepowtarzalnych chwil rozwoju swojego dziecka lub nie kręci ich nudna, odtwórcza robota, wykonywana tylko dla mamony. I to jest zawsze indywidualna decyzja, którą należy przedyskutować z własnym sumieniem, biorąc pod uwagę kondycję finansową rodziny. Namawiam, jednak do tego, by nie palić za sobą mostów i nim rozpoczniemy poszukiwanie pracy marzeń, warto zostawić uchylone drzwi do dawnego życia. Przebywając na wychowawczym, dbać o dobre relacje z przełożonym, pielęgnować kontakty z kolegami i koleżankami z firmy. Może po czasie spędzonym w domu dojdziemy do wniosku, że widzimy się na nowo w dawnej pracy, ale np. na pół etatu? Może pracodawca pójdzie nam na rękę, pozwalając część zleceń wykonywać zdalnie? A może pogoń za nowym zajęciem nie przyniesie natychmiastowych efektów, a niezbędne okaże się łatanie domowego budżetu? Dajmy sobie czas i nie podejmujmy pochopnych decyzji. Stała praca jest na wagę złota.
Zupka, kupka, upudrowana pupka, czyli nowe topowe tematy
Kiedy po raz pierwszy trzymasz swoje dziecko w ramionach, już wiesz, nie ma odwrotu, zmienia się cała dotychczasowa perspektywa. Z plotek z koleżankami, żartów z mężem, rozmów z rodziną nie zostaje nic. Od teraz żyjesz tylko tym, ile zjadło, czy odbiło, jaką miało minkę podczas snu Twoje słodkie maleństwo. Gdy kumpele próbują wyciągnąć Cię na piwo, nie możesz, jesteś matką- karmiącą, poza tym już nie potrafiłabyś dyskutować o kolorach szminek i zawodowych romansach, a one nie mają ochoty słuchać o KUPIE. Gwóźdź do trumny dotychczasowych relacji? Oby nie! Mamo, daj się wyciągnąć, zamów sok pomarańczowy, świeżo wyciskany, posłuchaj o nowych trendach mody, dorzuć swoje 3 grosze, ale niekoniecznie na temat dziecka. Na pytanie „Co słychać? nie odpowiadaj: „mamy już pierwszy ząbek, dziś spaliśmy do południa, skończyły się pampersy”. Jeśli twoje koleżanki nie mają jeszcze potomstwa, wyjdziesz na kosmitkę, a nawet jeśli mają dzieci, urlop od tych tematów dobrze Wam zrobi. A już na pewno nie przekreślaj dotychczasowych przyjaźni, bo urodziło się dziecko i jesteś na to zbyt zajęta. Może z wypadów raz w tygodniu na pół nocy trzeba zrezygnować, ale wystarczy skrócić je do 2 w miesiącu i 3 godzinek. Mamo, pielęgnuj swoje przyjaźnie. Dziecko nie będzie wiecznie małe, a Ty za jakiś czas ockniesz się zupełnie sama i może nie być wtedy odwrotu.
Kochanie, idź do sklepu, przewiń go, pomóż mi, idę spać!
Nie da się ukryć, że dziecko zaangażuje większość Twojego czasu, zafunduje nieprzespane noce, stresy, ale i chwile euforii, spowodowane pierwszymi kroczkami, uśmiechem. No i fajnie, kiedy ostatnio przytuliłaś się do męża? Wyszliście gdzieś tylko we dwoje? Powiedziałaś mu komplement lub wystroiłaś tak, że nie mógł oderwać od Ciebie wzroku? Komunikaty: „Leć do sklepu zanim zamkną, pozmywaj po całym dniu, rozwieś pranie itp., itd.” chcąc, nie chcąc spłycą Waszą relację do zadań wokół dziecka, domu, słowem uprzedmiotowią, sprowadzając partnera do roli trybiku w maszynie. Mamo, kobieto, partnerko! Dziwisz się potem, że facet coraz później wraca do domu z pracy? Że siedzi z gębą przy komputerze albo robi sobie wychodne? Ty ledwo wytrzymujesz ten reżim, a on wykazuje chociaż resztki instynktu samozachowawczego, które często są powodem awantur lub cichych dni, oddalających szczebioczącą niegdyś parę gołąbków od siebie. Okaż, że potrzeby partnera są dla Ciebie w równym stopniu ważne, co pełen brzuszek Waszego maleństwa, wygospodaruj przestrzeń na wspólny relaks, rozmowy, pytaj, co u Niego w pracy, na co ma ochotę. Dbanie o męża to nie tylko pełna lodówka i obiad po pracy, to jedna z jego potrzeb i uwierz na słowo: nie ta NAJWAŻNIEJSZA.
Ja, ja i jeszcze raz ja
By zachować równowagę, istotne jest, byś w tym wszystkim nie zapomniała o własnych potrzebach i przyjemnościach. Zostaw więc cały majdan z mężem, babcią lub nianią i zrób coś dla siebie: idź do fryzjera, kup nową bluzkę, zapisz się na jogę lub basen. Wrócisz do domu z nową energią i uśmiechem na twarzy, a taką najbardziej potrzebują Cię domownicy – szczęśliwą!
Zdjęcie: www.freedigitalphotos.net