ZAINSPIRUJ SIĘ
Blogówka #2 – przegląd najciekawszych blogów
- Monika Przybyłek-Woźniak
- 16 stycznia 2015
- 6 MIN. CZYTANIA
Blogów nigdy nie za wiele – czego dowodem jest duże zainteresowanie pierwszą Blogówką. Dlatego też serwujemy Wam kolejną porcję internetowych perełek. À propos serwowania – pewnie wiele z Was powzięła postanowienie o zrzuceniu poświątecznych kilogramów. Mimo to my z premedytacją polecimy kolejnego bloga kulinarnego. Jeśli jednak znajdą się takie, które pozostaną nieugięte, i one znajdą coś dla siebie.
Minęły już czasy, kiedy w polskim domu, na polskim stole królowały jedynie polskie potrawy. Gwoli wyjaśnienia – nie odmawiam walorów smakowych żurkowi, schabowemu i spółce. Nie da się jednak nie zauważyć, że coraz chętniej próbujemy – jak to mówi mój tata – „wynalazków” kuchennych z najdalszych zakątków świata. Nie dziwi więc¸ że na wielu blogach pojawiają się propozycje z kuchni japońskiej, indyjskiej, francuskiej… Mało jednak jest stron, dzięki którym można posmakować Bliskiego Wschodu. Tę lukę świetnie wypełnia Filozofia Smaku, której autorka wprowadza nas w tajniki kuchni arabskiej. Zaglądając do menu, witają nas fatayer, kibbeh i lablabi… Lekko przerażone? Nie ma się co bać obco brzmiących nazw, ponieważ kryją się pod nimi naprawdę wyśmienite dania, z których każde jest opisane i przyporządkowane do regionu jego pochodzenia. Przepisy są tak różnorodne, że możemy dzięki nim zorganizować cały arabski dzień – od śniadania po kolację, łącznie z deserem. Na uwagę zasługuje również długa lista lokalnych chlebków oraz mieszanek przypraw, które – często pomijane – okazują się niezbędne podczas przygotowywania wielu potraw. Filozofia Smaku to jednak nie tylko Bliski Wschód, ale też ten dalszy, południe Europy oraz Meksyk. I – oczywiście – Polska. Po otwarciu bardzo wygodnego, obrazkowego menu, może pojawić się dylemat pt. „Tak dużo jedzenia, tak mało czasu, by zjeść je spokojnie w domu”. Ale i tutaj Autorka podaje nam rozwiązanie – cykl postów „Make bento, not war!”, w którym pokazuje, jak te wszystkie smakołyki zapakować do przenośnych pojemników i cieszyć się nimi w szkole, pracy czy na wyjeździe.
***
Mówi się, że w dzisiejszych czasach ludzie czytają obrazkami. Są jednak wciąż tacy, do których nic tak nie przemówi, jak zgrabnie zredagowany tekst. Co zrobić, żeby trafić do wszystkich? Oczywiste – dobry tekst wzbogacić oryginalnymi ilustracjami, a wtedy jest szansa, że nawet „obrazkowiec” pokusi się o przeczytanie paru akapitów. W ten sposób do swoich czytelników przemawia Freelancerka, na stronie której wszystko wychodzi spod jej klawiatury, myszki i długopisu. Ilustratorka wzbogaca swoje wpisy grafikami własnego projektu, bardzo często zabawnymi i zaskakującymi. A o czym pisze? O biznesie, rozwoju osobistym i budowaniu własnej marki. Wystarczy rzucić okiem na grafikę w zakładce „O mnie”, by przekonać się, że to właściwy człowiek na właściwym miejscu. Aby zachęcić inne kobiety do działania, prowadzi rozmowy z tymi, którym już się udało i publikuje je w formie wywiadów w dziale „Supermenki”. A co słychać u Freelancerki po godzinach? Bierze udział w różnych wydarzeniach, publikuje w gazetach i podpowiada, co zrobić, by żyło nam się przyjemniej tak na co dzień. Sama siedzę i w pisaniu, i w grafice, i w rysowaniu, więc byle czym się nie zadowolę. W tym wypadku jednak powiem: polecam!
***
Z czym kojarzy Wam się słowo „geek”? Pewnie w pierwszej kolejności z osobami, które spędzają tyle czasu przed komputerem i mają takiego fioła na jego punkcie, że gdy spytacie „Jaki to kolor?”, one – zamiast „czerwony” – odpowiedzą „DA0606”. I chociaż pamiętam znaczenie tego słowa z lekcji angielskiego, to do jego wytłumaczenia posłużę się ulubioną encyklopedią: „człowiek, który dąży do pogłębiania swojej wiedzy i umiejętności w jakiejś dziedzinie w stopniu daleko wykraczającym poza zwykłe hobby.” Tym hobby mogą być również dzieci, więc jeśli należycie do grupy „geek parents”, blog MamyGadżety jest dla Was. Znajdziecie tam recenzje najróżniejszych przedmiotów mających za zadanie ułatwić życie obecnym bądź przyszłym mamom (z dużym naciskiem na wózki, które Autorka uwielbia). Inteligentny nocnik, lampka o trzech wcieleniach, kostium uczący pływać – bo kto powiedział, że gadżety są tylko dla mężczyzn? Marysia, mama Franka, Lili i Heli, stara się również pomóc w rozwiązaniu takich dylematów, jak wybór odpowiedniego fotelika, skompletowanie rodzinnej apteczki czy odstawienie smoczka. Chyba najwyższa pora się „zgeekować”.
***
Rzadko się zdarza, że najpierw czytam zakładkę „O mnie”, a dopiero potem zawartość postów. Jeszcze rzadziej się zdarza, że po przeczytaniu „O mnie” nabieram jeszcze większej ochoty na przeczytanie postów. Tak właśnie zaczęła się moja wizyta na blogu Ania Maluje. Jednym z impulsów do jego założenia była choroba oskrzeli, z którą zmaga się Autorka, jednak zdrowie to tylko jedno z zagadnień, jakimi się zajmuje. A inne? Uroda, czyli przede wszystkim włosy, makijaż i kosmetyki, które możemy przygotować same (za wpis o reanimacji zniszczonych włosów dziękuje mój prywatny kołtun). Natomiast dział „Rozwój” to posty o tym, jak zmienić siebie, swoje życie i otoczenie na lepsze – z korzyścią dla wszystkich. I bynajmniej nie mam tu na myśli sztampowych tekstów rodem z poradnika klasy B. Jednak blog to nie jedyna rzecz, jaka wyszła spod klawiatury Ani. Drugą jest publikacja, która wygrała w konkursie „Ebook Roku 2013”, a niedawno ewoluowała do wersji papierowej. Chcecie poznać Anię, jej sposoby na to, jak stać się szczęśliwym człowiekiem i wiele więcej? Zapraszam!
***
Gdy tylko zobaczyłam adres kolejnego bloga, od razu wiedziałam, że to będzie zupełnie inna bajka. Matka Prezesa – przewrotna nazwa, przewrotna Autorka i jeszcze bardziej przewrotne wpisy. Chciałabym pisać dalej, ale coś mnie powstrzymuje. To chyba obawa, że nie dam rady w tych kilku zdaniach oddać choć 10% tego, co pisze Autorka. I jak pisze. Przyznam, że zaczęło się we mnie kształtować przekonanie, że blogi rodzicielskie najczęściej są kolorowe, pozytywne i pełne humoru. Owo przekonanie właśnie zderzyło się ze ścianą i rozpadło na małe kawałeczki. Matka Prezesa ma swoje zdanie i zero oporów przed jego wyrażaniem. Chociaż w wielu kwestiach się z nią zgadzam, nie brakuje spraw, które oceniamy zupełnie inaczej. Mimo to nie czuję się przez nią w żaden sposób atakowana lub urażona, wręcz przeciwnie – chętnie podjęłabym dyskusję. A ponieważ byłam wcześniakiem, nie mogę nie wspomnieć o tym, że – oprócz pisania – Autorka jest również jedną z założycielek akcji Wcześniaki-Cudaki, a także prowadzi grupę wsparcia dla rodziców wcześniaków i dla dorosłych wcześniaków.
A jakie są Wasze ukochane blogi, bez których nie wyobrażacie sobie dnia w sieci? Napiszcie!
Jeśli jesteś blogującą mamą, weź udział w akcji:
Zdjęcie: freedigitalphotos.net