ZAINSPIRUJ SIĘ
Dobra niania dla mojego dziecka – jak ją znalazłam?
- Agnieszka Kumorek
- 29 października 2020
- 6 MIN. CZYTANIA
Dobra niania – jak i gdzie szukać?
Jak szukać?
Nasze poszukiwania zaczęliśmy od rozmów z koleżanką, która jest nianią z doświadczeniem. Opowiedziała nam jak zawód opiekunki wygląda z jej perspektywy. Wtedy pierwszy raz usłyszałam (i zapamiętałam), że nie liczą się tylko kompetencje. Ważne, aby między rodziną a nianią „zaiskrzyło”, bo od tego zależy przebieg dalszej współpracy.
Podczas rozmowy poruszaliśmy wiele kwestii, także te formalne. Zależało nam na informacjach o podpisywaniu umowy uaktywniającej, ponieważ według nas taka umowa jest wartościowa zarówno dla niani, jak i dla rodziców. Byłam mile zaskoczona tym, jakie to proste. Cała procedura jest przejrzyście opisana na stronie ZUS-u.
Koleżanka bardzo nam pomogła. Dostaliśmy od niej adres strony z tekstem, w którym małżeństwo opisywało swój proces rekrutacji niani. Wyciągnęliśmy z niego to, co wydawało nam się najważniejsze i wykorzystaliśmy w naszych poszukiwaniach.
Gdzie szukać?
Wiele osób mówiło nam, że najlepiej zatrudnić kogoś sprawdzonego. Zastanawialiśmy się więc kogo możemy zapytać o nianię „z polecenia”. Niestety wśród naszych znajomych nikt nie zatrudniał niani.
Postanowiliśmy pójść inną drogą. Założyliśmy konto na portalu niania.pl.
Co było dla nas ważne?
Chcieliśmy stworzyć dobry opis ogłoszenia. Koleżanka-niania, o której wspomniałam wcześniej, mówiła, że to ważne. Nianie, które mają spore doświadczenie, już po opisie wiedzą, czy z daną rodziną warto się kontaktować.
Mój mąż włożył bardzo dużo pracy w cały proces tworzenia konta i opisu. Zależało nam, żeby po przeczytaniu ogłoszenia było jasne, czego potrzebujemy oraz czego oczekujemy.
Przeczytaj także: Babcia, niania czy żłobek? Komu powierzyć opiekę nad dzieckiem?
Dobra niania nie jest zła
Opublikowaliśmy ogłoszenie. Nie musieliśmy długo czekać na pierwsze zgłoszenia. Po dwóch, może trzech dniach, odpowiedziało nam około 60 niań. Z jednej strony cieszyliśmy się, że możemy wybierać, a z drugiej – cały proces stał się czasochłonny.
Jedno zgłoszenie zdecydowanie wyróżniało się na tle innych. Postanowiliśmy skontaktować się z panią, żeby zadać jej kilka wstępnych pytań.
Pierwsze spotkanie odbyło się zdalnie. Pani zrobiła na nas dobre pierwsze wrażenie. Zaprosiliśmy ją na spotkanie, tym razem na żywo, żeby mogła poznać naszego synka. Byliśmy pozytywnie nastawieni także po tej wizycie. Dopełniając formalności, poprosiliśmy o referencje.
Dostaliśmy dwa teksty, podpisane przez różne osoby. Teksty wydały się nam jednak zbyt do siebie podobne. Niektóre zdania i zwroty były identyczne, co poddawało w wątpliwość autentyczność całości. Zapytaliśmy o to wprost. Pani odpowiedziała, że nie wie o co chodzi oraz że te rodziny się ze sobą nie znają. W to ciężko było nam uwierzyć.
Nie uważam, że ta pani byłaby złą nianią, ale nasze zaufanie straciła. Nie moglibyśmy spokojnie oddać jej dziecka pod opiekę.
Dobra niania dla mojego dziecka
Pierwsze poszukiwania niani rozpoczęliśmy w czerwcu. Natomiast mój powrót do pracy ustalony był na połowę września. Postanowiliśmy więc dać sobie trochę czasu i do tematu opiekunki wrócić w sierpniu. Wiedzieliśmy już jak wygląda cały proces.
W sierpniu odświeżyliśmy ogłoszenie na niania.pl. Podobnie jak za pierwszym razem odpowiedziało nam sporo osób. Stworzyliśmy tabelę w excelu, w której zapisywaliśmy najważniejsze informacje. Było to bardzo pomocne, zwłaszcza dla mnie.
W tej turze poszukiwań wprowadziliśmy dwie nowości. Pierwszą z nich była krótka ankieta, którą wysyłaliśmy do osób po wstępnej selekcji. Chcieliśmy się upewnić, że zgłaszająca się niania przeczytała nasze ogłoszenie. Poza tym, na stronie poleconej przez koleżankę-nianię, doradzano, aby zadać te kilka dodatkowych pytań i sprawdzić kto poświęci 5-10 minut na odpowiedź. Po wysłaniu ankiety odpisywało nam już znacznie mniej pań.
Drugą nowością było pisanie bezpośrednio do niań, których profile nas zainteresowały, a które nie odpowiedziały na nasze ogłoszenie. Z niektórymi z nich wymieniliśmy się kilkoma mailami i telefonami, ale ostatecznie z żadną nie zdążyliśmy się spotkać, ponieważ pojawiła się pani Wiola.
Przeczytaj także: Jak przeprowadzić rozmowę kwalifikacyjną z nianią?
Szczęśliwy finał poszukiwań
Pierwsza pani, którą zaprosiliśmy na rozmowę była sympatyczna i mogłaby zostać dobrą „babcią” dla Filipka. Nie o to jednak nam chodziło. Chcieliśmy, żeby nasz synek nie tylko był zaopiekowany, ale także żeby ktoś zajął mu aktywnie czas.
Pani Wiola natomiast wkroczyła do naszego domu z ogromną dawką energii. 🙂 Zapamiętałam tę wizytę jako bardzo konkretną. Odpowiadaliśmy na nasze wzajemne pytania i zostały nam przedstawione referencje od poprzednich pracodawców. Wszystko zrobione jak należy.
W czasie rozmowy okazało się także, że pani Wiola jest sąsiadką mojej szefowej. Może to dziwnie zabrzmi, ale fakt, że ktoś jest sąsiadem kogoś kogo znam, sprawił, że od razu pani Wiola stała się mniej obca.
Dlaczego ta niania, a nie inna?
- od początku miała dobry kontakt z Filipkiem i z nami (rodzicami),
- przedstawiła nam swoje doświadczenie i referencje,
- miała mnóstwo energii i pozytywnego nastawienia,
- doceniała wartość codziennych spacerów z Filipkiem,
- była otwarta na nasze potrzeby.
Dzisiaj, po ponad miesiącu współpracy, mogłabym napisać jeszcze więcej. Często słyszę (pracuję zdalnie) jak razem się śmieją podczas zabawy. Widzę jaki uśmiech (a czasami pisk radości) otrzymuje Wiola na powitanie, jakie postępy w komunikacji z innymi ludźmi (nie tylko rodzicami) zrobił mój synek. To wszystko sprawia, że jestem spokojna przekazując synka w ręce niani.
Przeczytaj także: Niania a mama – jak nie pozwolić zatrzeć się tej granicy?
Zdjęcie: 123 rf