ZAINSPIRUJ SIĘ
A kto jest Twoim kretem? – moich 10 sposobów na organizację czasu
- Agnieszka Kaczanowska
- 19 lipca 2018
- 4 MIN. CZYTANIA
Pewnie zastanawiasz się, dlaczego piszę Ci o jakimś głupim krecie… I co wspólnego ma to małe zwierzątko z moim wewnętrznym potworem organizacji?
Otóż odkrywałam, że mój ogródkowy kret jest czymś więcej aniżeli tylko futrzanym, małym, ślepym zwierzątkiem. Odkryłam, że to ja sama robię sobie krecią robotę…
Mistrzyni ogarniania
Zniszczyłam swój ogródek równowagi i dbania o siebie i swój czas. Wiem, że w organizacji rodzinnej logistyki jestem mistrzynią. Kto kogo, kiedy i gdzie zawiezie – mam w małym palcu. Wracając ze spotkania robię szybkie zakupy, po drodze podrzucam buty do szewca i jeszcze list na poczcie – to dla mnie pestka.
Coś trzeba załatwić? Nie ma problemu. Strój diabełka, śnieżynki, a może kwiatka na jutro? Pewnie, że zrobię! Dzieci odwieźć na zajęcia – pewnie, że dam radę. Napisać świetny newsletter i rewelacyjną ofertę dla klienta? Jasne, na kiedy? Chcecie zupę pomidorową na jutro? Już robię. To nic, że właśnie mija 22:00, a ja cały dzień jestem na nogach. Zrobię, dam radę, załatwię, przygotuję…
A co ze mną?
I nagle odkryłam, że dla siebie nie zostaje mi już ani minutki, no może od momentu położenia się, do zaśnięcia – jakieś 50 sekund… A ja? Już od miesiąca nie dałam rady pójść na pilates, ani na samotny, długi spacer. I poczułam, że tak bardzo koncentruję się na tym co jest do zrobienia, w domu, w pracy, i na tym aby zaspokoić potrzeby moich najbliższych, że zapomniałam o sobie.
Nie, nie mam w domu męża tyrana i leniwych dzieci, wszyscy włączają się w domowe obowiązki (mniej lub bardziej chętnie), i nie jestem ze wszystkim sama. To ja biorę na siebie za dużo i kropka.
Poczułam to naprawdę bardzo mocno. Dlatego zabrałam się za porządki. Powolutku.
Nie, nie trzasnęłam drzwiami, ani nie wyjechałam na tydzień do SPA (choć bardzo bym chciała), nie przestałam też gotować, czy wozić dzieci na zajęcia. Ale krok po kroku zabrałam się za usuwanie mojego wewnętrznego kreta, przesuwam różne elementy i robię miejsce na swój czas.
Miejsce na czas dla mnie – jak to robię?
1. Z mniej ważnych rzeczy rezygnuję, albo dzisiaj rezygnuję a jutro już nie.
2. Zrobiłam listę rzeczy, które sprawiają mi radość i przyjemność, przypięłam w widocznym miejscu i zaglądam na nią od czasu do czasu, sprawdzając czy za czymś za bardzo nie tęsknię.
3. Zamiast biegać ze szmatą po domu kiedy dzieci bawią się same, siadam z gazetą albo książką.
4. Częściej zaglądam do zamrażalnika – w końcu po coś to wszystko tam kiedyś wsadziłam.
5. Jeśli dzisiaj nie zrobiłam obiadu dla dzieci (uwielbiają catering pokładowy), to wybierają sobie bułkę w sklepie i są bardzo zadowoleni.
6. Szukam na nowo kogoś, kto za pieniądze raz na 3 miesiące doprowadzi mój dom do lśnienia (zawsze potem łatwiej dbać o porządek).
7. Ustaliliśmy z dziećmi, że częściej sprzątają po sobie, ustalam z nimi co mają zrobić (dość dokładnie i obrazowo) i to … działa.
8. To samo dotyczy Tomka, mojego męża 😉
9. A ja, choćby ziemia się waliła idę na pilates.
10. Postanowiłam także zabrać się za ćwiczenie w domu, ale efektów jeszcze nie mam, jak coś się pojawi na pewno dam Ci znać.
Twoje pomysły?
To pewnie nie jest wszystko, ale od tego zaczynam. A jak jest u Ciebie? Znajdujesz czas dla siebie? Jak Ci się to udaje? Jesteś swoim własnym kretem, tak jak ja? A może ktoś inny jest Twoim kretem…
Napisz do mnie, poużalamy się nad sobą razem 😉 I zmotywujemy oczywiście!
Zdjęcie: Storyblocks.com