Czego szukasz

Jak zamienić swoją pasję w pracę – rozmowa z Magdaleną Majcher

Żyć i zarabiać robiąc to, co się kocha, to bajka? Rzucić posadę w banku i z pasji uczynić swoją pracę zarobkową? Magdalena Majcher autorka powieści obyczajowych m.in. „Matka mojej córki”, postawiła sobie za cel, że musi rozkręcić swoje pisanie w czasie urlopu macierzyńskiego. Efektem są już trzy książki, a zapowiadają się kolejne. Powiadają, że chcieć, to móc!

pisarka Magdalena Majcher siedzi w fotelu trzymając w rękach swoją najnowszą książkę

Magdo dla kogo są Twoje książki? Jak wyobrażasz sobie swoje czytelniczki?

Piszę książki, jakie sama chętnie chciałabym przeczytać, więc może opowiem o tym, czego ja oczekuję od powieści obyczajowej. Przede wszystkim: bogatych portretów psychologicznych, trudnych tematów i dylematów natury moralnej. Nie lubię ckliwych romansów, dlatego sama ich nie piszę. Myślę, że książki mojego autorstwa znajdą odbiorców przede wszystkim wśród kobiet inteligentnych, świadomych swojej kobiecości, posiadających już pewien bagaż doświadczeń.

Czy zawsze wiedziałaś, że chcesz pisać? Czy marzyłaś, żeby zostać pisarką?

Wiedziałam, że chcę pisać, ale marzyłam o tym, żeby zostać dziennikarką. Prawie się udało. 🙂 Już jako dziecko czerpałam frajdę ze słowa pisanego, uwielbiałam zarówno czytać, jak i pisać.

Pierwsze próby tworzenia własnych tekstów miały miejsce już w podstawówce, a zadebiutowałam w wieku 26 lat. W międzyczasie trochę pobłądziłam, nie wiedząc, jak ze swej pasji uczynić pracę zarobkową.

Myślałam, że muszę żyć tak jak „wszyscy” – pracować na etacie, odprowadzać składki emerytalne do ZUS-u i spędzać bite osiem godzin dziennie w pracy. Odważyłam się dopiero po urodzeniu drugiego dziecka. Może potrzebowałam czasu, aby dojrzeć, odwagi?

Jak pracujesz nad książką? Jak długo powstają Twoje powieści?

Najpierw jest impuls. Pojedyncza myśl, która stopniowo przeradza się w ideę napisania konkretnej książki, na dany temat. Nie zasiadam wówczas do pisania. Idea kiełkuje, bohaterowie nabierają konkretnych rysów psychologicznych, a ja obserwuję ich z daleka.

Nigdy nie zapisuję swoich pomysłów, gdyż wierzę, że te najbardziej wartościowe mi nie umkną. A jeśli zapomnę… cóż, najwyraźniej to nie był dobry pomysł. Później jest research. Zbieram materiały na rozmaite sposoby. Rozmawiam z lekarzami, prawnikami i innymi specjalistami.

Bohaterką mojej kolejnej powieści jest dorosła wychowanka domu dziecka. Aby wiedzieć, o czym piszę, spotkałam się z panią dyrektor sosnowieckiej placówki. Niektóre historie wymagają grzebania w materiałach źródłowych, wspomnieniach, opracowaniach. Kiedy już zbiorę wszystkie materiały, zasiadam do pisania.

Mam taką potrzebę, aby jak najszybciej opowiedzieć czytelnikom swoją historię. Kilka tygodni i po wszystkim. Najchętniej pisałabym bez przerwy. Jestem wściekła, kiedy gonią mnie inne obowiązki i muszę oderwać się od komputera. A wiadomo, jak to przy dzieciach bywa…

Skąd czerpiesz pomysły? Czy to są historie zaczerpnięte z życia?

Nie, nie piszę książek na kanwie życia znanych mi osób. Nie sugeruję się też własnymi doświadczeniami. Pomysły po prostu przychodzą mi do głowy, zupełnie nieproszone, znienacka, chociaż przyznam, że czasem zdarzy się, iż w moim bliższym lub dalszym otoczeniu coś zainspiruje mnie na tyle, że postanowię wykorzystać tę historię, a właściwie jej zalążek, bo nie śledzę z zapartym tchem, jak się skończyła, a dopisuję własne zakończenie.

Co Cię zainspirowało do napisania swojej ostatniej książki „Matka mojej córki”?

To jest pytanie, na które nie potrafię odpowiedzieć. Często pisarze opowiadają historie powstania danych książek. Nie wiem, czy koloryzują, czy to ze mną jest coś nie tak, ale mnie zazwyczaj nic, stety lub niestety, nie inspiruje. Tak było w przypadku „Matki mojej córki”. Któregoś dnia po prostu elementy tej układanki wskoczyły na właściwe miejsce, a ja nie mogłam historii, jaka zrodziła się w mojej głowie, zlekceważyć. Musiałam przelać ją na papier.

Większości zawód pisarza kojarzy się bardzo romantycznie. Społeczeństwo postrzega nas, autorów, jako ludzi czekających na kapryśną wenę, podróżujących, by znaleźć inspirację, tymczasem rzeczywistość wygląda w większości przypadków zupełnie inaczej. Ja nie czekam. Wymyślam swoje książki gdzieś między wizytą u pediatry i gotowaniem obiadu.

Na swoim blogu recenzujesz książki? Jaką literaturę sama lubisz czytać?

Literaturę obyczajową, którą sama tworzę, ale także kryminały, thrillery psychologiczne. Interesuje mnie także wybrana literatura faktu. Mój gust ewoluuje, mam wrażenie, że czytam coraz poważniejsze książki i to się przekłada na poruszane przeze mnie tematy.

Którą ze swoich książek darzysz największym sentymentem? Z której jesteś najbardziej dumna i dlaczego?

Zawsze z ostatniej. Podoba mi się, w jakim kierunku zmierza mój warsztat. Obserwuję zmiany i cieszę się, że moje pióro się wyostrza, a styl staje się coraz bardziej wyrazisty. Podejrzewam, że za rok, dwa będę miała już negatywne zdanie na temat mojej najnowszej książki, tak jak teraz nie lubię czytać swoich poprzednich powieści. 🙂

Dla własnego zdrowia psychicznego bezpieczniej jest siebie nie czytać. Myślę, że szczególne miejsce w moim sercu zawsze będzie zajmowała druga książka, „Stan nie! błogosławiony”, bo to właśnie za sprawą tej powieści dotarłam do szerszego grona odbiorców.

Czy jest coś, co łączy Twoje książki? Jakiś wspólny mianownik?

Raczej nie. Są to zupełnie odrębne historie, nie przewiduję kontynuacji żadnej z nich. Chciałabym, aby moi bohaterowie żyli dalej w świadomości czytelników. Każdy z nas, analizując własne doświadczenia i sytuację życiową, może sobie dopowiedzieć ciąg dalszy.

Jedyne co łączy moje książki to macierzyństwo. Jak dotąd wszystkie moje bohaterki są matkami. 🙂 No, i kobietami, chociaż, oczywiście, mężczyźni też się pojawiają, ale to właśnie portrety kobiet buduje mi się najlepiej.

Czy jest jakiś temat, który chciałabyś poruszyć w swojej książce?

O tak, jest całe mnóstwo takich tematów, ale nie chcę na razie zdradzić szczegółów. O wszystkim będziemy informować z wydawcą na bieżąco.

Czy pracujesz obecnie nad nową powieścią? Możesz coś o niej opowiedzieć?

Nowa powieść jest już ukończona. Obecnie trwają prace w wydawnictwie. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, ukaże się jeszcze w tym roku.

Portal Mamo Pracuj inspiruje mamy do aktywizacji zawodowej, do realizowania siebie. Wiem, że pracowałaś w banku, że nie lubiłaś tej pracy. Co sprawiło, że zdecydowałaś się wszystko zmienić i realizować swoją pasję? Pisać książki.

Paradoksalnie odkąd jestem mamą, mam więcej czasu na realizację marzeń. Macierzyństwo uczy świetnej organizacji czasu. Wcześniej zdarzało mi się przeleżeć cały dzień w łóżku, teraz najzwyczajniej nie mogę sobie na to pozwolić. Od rana jestem na pełnych obrotach. Książki zaczęłam pisać siłą rozpędu.

Doszłam do wniosku, że skoro dałam życie dwóm fantastycznym chłopcom, mogę wszystko. Dzieci są moją największą siłą, bo nauczyły mnie empatii i szerszego postrzegania świata. Dostrzegam więcej, jestem bardziej wrażliwa na potrzeby drugiego człowieka, dlatego łatwiej przychodzi mi wyłapanie emocji bohaterów.

Dlaczego zaczęłam pisać? Cóż, powód może wydawać się prozaiczny: nie chciałam wracać na etat. Kiedy mój pierwszy syn był mały, pracowałam, jak zauważyłaś, w banku. Wychodziłam z domu przed ósmą, żeby odprowadzić dziecko do przedszkola, jechałam do pracy, z której wychodziłam po siedemnastej. Zanim odebrałam syna od mamy, zrobiłam zakupy, było już po osiemnastej. Nie miałam w ogóle czasu dla mojego dziecka.

Po urodzeniu młodszego syna powiedziałam sobie „Dość!”. Nie chciałam, aby tak wyglądało całe moje życie. Wówczas prowadziłam już bloga, miałam na koncie pierwsze sukcesy, publikacje w prasie, ale nie zarabiałam na pisaniu.

Postanowiłam sobie, że muszę rozkręcić się w czasie urlopu macierzyńskiego. Jasno określiłam sobie cel i termin jego realizacji. Zaczęłam szukać zleceń w charakterze copywritera, w międzyczasie nawiązałam kilka współprac z redakcjami pism kobiecych i napisałam debiutancką powieść. Dziś żyję ze słowa pisanego, jestem panią swojego czasu. Wymaga to ode mnie dobrej organizacji czasu, ale podoba mi się, jak żyję.

Na pewno wśród naszych czytelniczek są takie, które piszą do „szuflady”, albo prowadzą blogi. Chciałyby pisać, żyć ze swojej pasji. Co byś im poradziła?

To jest trudny rynek. Nie można się zrażać. Najważniejsze to próbować, próbować i jeszcze raz próbować. W sieci jest mnóstwo ofert pracy dla copywriterów. Może zacząć od tych najprostszych tekstów? W ten sposób można szlifować warsztat i zarobić parę groszy.

Nad czym trzeba pracować, chcąc kiedyś pisać książki? Jak szkolić swój warsztat?

Pisać, pisać i jeszcze raz pisać. Zanim w końcu wydałam książkę, robiłam trzy podejścia – zaczynałam, ale nigdy nie kończyłam. Potem napisałam tekst, który był za słaby, żeby go wydać. W końcu udało mi się i dziś piszę satysfakcjonujące mnie samą – co jest bardzo ważne – teksty.

Czy trudno jest wydać w Polsce książkę?

Nie wiem sama, czy trudniej jest wydać, czy się wybić. Istnieją różne firmy, które pobierają od debiutantów pieniądze za wydanie książki, więc teoretycznie, jeśli ktoś ma kasę, może sobie opublikować powieść. Ja tego jednak nie popieram.

Uważam, że jeśli książka jest dobra, w końcu znajdzie się wydawca, który zainwestuje w nią pieniądze. A jeśli nie… trzeba spróbować raz jeszcze. I jeszcze. Nie możemy stracić jednak dystansu do swoich tekstów. Bo, wbrew pozorom, śpiewać nie każdy może, tak jak i pisać.

Bardzo dziękuję Ci za rozmowę!

Zdjęcie: własność Magdalena Majcher.

Spodobał Ci się artykuł? Podziel się z innymi:
Redaktor portalu Mamo Pracuj. Prywatnie spełniona, pełnoetatowa mama dwóch wspaniałych synów i żona, starająca się znaleźć swój patent na work - life balance. Absolwentka UJ. Miłośniczka kina, muzyki i książek.

Polecane artykuły

oferty
pracy
Sprawdź pełną listę
baza
pracodawców
Pracodawca przyjazny rodzicom
Reklama
Chcę otrzymywać inspiracje, pomysły i sugestie jak pracować i nie zwariować.
Newsletter wysyłamy raz na 2 tygodnie